Natura zjawisk paranormalnych jest zwykle źle interpretowana. Parapsycholodzy podkreślają, że nigdy nie występują one „na żądanie”. Są zwykle dyskretne i ulotne, ale istnieje dostatecznie dużo relacji i wniosków, by móc uznać je za nieodłączną część naszego życia. Uświadamia to nam, że poza sferą zmysłów i wiedzy, ukryta jest zagadkowa rzeczywistość, do której dostęp mamy tylko czasami, zaś telepatia i inne niezwykłe zjawiska, być może nie są wcale tak „paranormalne”, jak się powszechnie sądzi…
Opowiadanie z netu:
- Kilka miesięcy temu , byłam jak zawsze
zajęta pracą zawodową, obowiązkami względem domu i względem domowników,
zupełnie skupiona na realiach życia tu i teraz , gdy nagle poczułam nieodpartą
chęć pojechania w pewne znane mi miejsce. Miejsce to jest odległe od mojego
miasta ok 15 km.
Jest tam cudowny spokój, pozytywna energia, i równowaga. Jezioro w tafli
którego odbijają się z jednej strony góry masywu Skrzycznego, z drugiej ogromna
przestrzeń z górami Beskidu Żywieckiego w tle.
Stromy brzeg stopniowany w naturalny sposób skałami, schodzi do jeziora.
Nad skałami góruje ściana lasu. Minął dzień, słońce po zachodzie wybarwiło
niebo czerwono-złocistą łuną. Pojechałam do przyjaciółki. W myślach ciągle
obsesyjnie kotłowała się myśl… Jedź… Jedź….Jedź… Mówię to przyjaciólce, że mi
chyba odbija:)))) A ona mi na to: Ty wiesz co? Ja też od popołudnia mam tą samą
myśl! Tam jest tak pięknie. Skoro tak mówisz, to może pojedziemy ! Wyluzujemy
trochę, doładujemy się, i wrócimy. Co ty na to? Przyjaciółka szybko zaopatrzyła
rodzinę w kolację, wykąpała dziecko i o 21, 30 już była gotowa. Wsiadłyśmy do
samochodu, po drodze zabierając jednego z moich synów. Bardzo lubi tam jeździć,
bez względu na porę nocy i dnia. Nocą to miejsce również jest atrakcyjne.
Często tam jeździłam w nocy sama , czasem z synami, czasem, z kimś
innym, kto miał choć dozę wrażliwości w sobie na piękno natury. Wysiadamy z
samochodu. Ups… czuję inną aurę niż zawsze. Nikomu nic nie mówie, ponieważ nie
wszyscy odbierają to co ja odbieram, wiec nie ma co robić „halo!” Zaczynam rozumieć dlaczego tu jestem, bo zaczynam czuć
otoczenie. Sa 4 byty. które są bardzo zagubione, zdezorientowane, ale jeden z
nich przejawia jakąs dziwną siłę. Jest nawet napastliwy. W pewnym momencie
przyjaciólka krzyknęła! Co się dzieje!!! Ktoś mnie złapał za ramię!!! Odbieram
, że jeden z nich ewidentnie chce z nią wejść w kontakt. Widzę jednak że dla
niej to ogromne przeżycie. Strach prawie ją paraliżuje!!! Syn odbiera podobnie
jak ja, ale nie okazuje strachu, tylko łapie mnie za rękę podobnie jak Ika. Podobno
w takich sytuacjach działam jak tarcza przez którą nic nie ma dostępu do
osób, które mają kontakt ze mna. Przechodzimy odcinek do jeziora. Po drodze
staram się zapanować nad sytuacją. Wychodzimy z drogi na otwartą przestrzeń.
Czuję strzały ciepłej pozytywnej energii. Za plecami na drodze, zostają energie
bytów. Czuję, że nie chcą iść dalej. Kumulują się tam i czekają. Syn mówi
dokładnie to co ja czuję. Mentalnie oczami duszy widze mojego przewodnika,
stojącego za mną. Wiem że nie jestem sama. Trzy zagubione byty, odprowadzam tam
gdzie powinny się znaleźć. Gdzie będzie im dobrze, gdzie jest ich świat i
miejsce. Jeden ostatni, czwarty, nie chce iść! Nie słucha co do niego
mówię. Buntuje się! Nazywa się Grzegorz jednak za chwilke słyszę, że Antoni. Widzę
i czuję że to dwa byty nałożone jak klisze na siebie. Ich energie się wzajemnie
przenikają. Boże ale bigos!!! Udało mi się rozdzielić. Odszedł! Został ten
najbardziej upierdliwy!!! Pracuję nad nim, pod presją strachu Iki. Nie
zastanawiajac się co chce mi powiedziec odprowdzam go na siłe!!! Ika jest u
kresu sił! Bardzo się boi, stara mi sie pomóc, ale strach odbiera jej siłę. Byt
jest już prawie wkurzony! Łaczę się z Iką i Wojtkiem, zbieram siły i oddalam
kolesia na jego drogę. Broni się, ale udaje mi się go stąd odesłać. Czuję ulgę,
jednak mi coś nie pasuje! To chyba nie koniec! I nagle powraca!!!! Tak wściekły
że , że jego energia napina powietrze wokól nas do maximum! Czuję że skóra mi
aż cierpnie, a pomiędzy mną a Wojtkiem opadają naocznie dwie fosforyzujące
zielone kule energii wielkości kurzego jajka na ziemię i znikają. W tym samym
czasie obejmuję ramionami Wojtka i Ikę. Potężnym uderzeniem energii odsyłam go
w „zaświaty”, juz nie pytajac o nic. Wszystko wraca do normy. Droga za naszymi
plecami staje sie czysta. Wracamy! Odcinek ktory był wypełniony bytami
jest czysty. Idziemy drogą spowrotem. Widzę(mentalnie i czuję) jakbym
przeprowadzala Wojtka i Ikę przez drogę oświetlona swiatłem.
Czystą jasną i bezpieczną. Poza drogą jest jeszcze czerń pozostałości
po bytach, Droga którą kroczymy to jak przejscie Mojżesza przez Morze
Czerwone;))))))))))) Faktycznie takie mialam odczucia:)))) W smochodzie
powiedzieli mi potem ze mieli stracha jak cholera:)))) Wojtek mówił, że jak te
zielone kule opadły to miał wrazenie ze cos mu sie nasuwa na plecy, ale jak go
przytulilam zaraz odeszlo, to samo Ika . No coż, wychodzi na to że jestem chyba
do zadań specjalnych:))))))))))))) Jednak wole inne zadnia niż te ktore mnie
spotykaja i to znienacka przez zaskoczenie:))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz