piątek, 28 lutego 2020

Bajka o strachu


Kiedy Nikita Chruszczow wygłosił swe słynne oskarżenie epoki stalinizmu, zapanowała głucha cisza, lecz potem jeden z obecnych w Sali Kongresowej zapytał:                                                                            
—   A gdzie wy byliście, towarzyszu Chruszczow, kiedy mordowano wszystkich tych niewinnych ludzi?
Chruszczow napił się wody, popatrzył wokół po sali i ryknął:         
—   Ten, kto to powiedział, niech natychmiast wstanie!                  
Napięcie na sali rosło….
Nikt nie wstawał.
Chruszczow  wodził triumfującym wzrokiem po zebranych i podsumował:
—  I macie już towarzysze komuniści odpowiedź, za pomocą czego rządzi się w tyranii.

czwartek, 27 lutego 2020

Długoterminowe linie wsparcia


Ponieważ dużo się dzieje na giełdach, zamieszczam na gorąco dwa rysunki.
Na pierwszym wykresie dziennym Tatuś, czyli największy rynek, a na nim US Standard & Poors 500 CFD.
Spadki osiągnęły dziś wsparcie pokazane linią pociągniętą po szczytach.


Na drugim polski Wig 20 tygodniowy. Jak widać ten wykres także doszedł do linii wsparcia.


Dla Wigu 20 podałem datę zwrotu na 3 marca, azaliż zawsze może być nieco wcześniej, albo później, jednak rysunek coś sugeruje.
A jak będzie, to pokaże rynek, bo on zawsze ma rację.

Szanujmy Mądrość Pokoleń


Pod pojęciem Mądrości Pokoleń rozumiem najstarsze przekazy pisane: - na przykład indyjskie Wedy - Rigwedę i Mahabharatę, a także Apokryfy Starego Testamentu. 

W tym miejscu obowiązkowo należy przypomnieć podłą rolę kk w niszczeniu wszelkich przedchrześcijańskich przekazów. Atoli oprócz spalenia starych ksiąg, kk zamordował lub spalił dziesiątki, a może setki tysięcy swoich przeciwników, głównie kobiet, przeważnie po uprzednich torturach. (Szykuję wpis o Hiszpańskim Muzeum Inkwizycji).... 
Albowiem najwygodniej rządzi się terrorem i sączeniem ciemnoty, a przykazania są przeznaczone tylko dla ciemnego ludu.

Księga Henocha, która należy do Apokryfów, podaje że
najbliższa Ziemi zamieszkana planeta ma życie ukształtowane na wzorach aldehydu i amoniaku. 
Jest tu także fragment mówiący, że Ziemianie nie będą potrafili odczytywać sygnałów wysyłanych przez Amoniakalnych z gwiazdozbioru
Łabędzia
(1400 lat świetlnych od Ziemi).
Gwiazdozbiór Łabędzia pomijam - w zamian inne zdjęcia z teleskopu Hubble'a.








                    Sanktuarium Rodów i Ładów

Sanktuarium to znajdowało się na polskiej Ślęży.
Co ciekawe wierzchołek Ślęży (Góra przynajmniej częściowo wydaje się tworem sztucznym, powstałym przed zlodowaceniem)
i okoliczne Święte Słowiańskie Miejsca odwzorowują Gwiazdozbiór Łabędzia.  To Sanktuarium naszych  Praojców  kk. nazywa pogańskim, zapominając, że nie ma większego pogaństwa niż ta wredna instytucja.

Cygnus_constelation_PP3_map_PL
Poszczególne gwiazdy pasują do:
Deneb – to Ślęża
Sadr – to Radunia
beta – to Lipowa Góra kolo Kołaczowa
P Cygni (n) to wzgórze Boże Ciało (261.1 m.n.p.m.) w miejscowości Kuchary
Epsilon – to jeziorko w miejscowości Jędrzejowice
(delta) – to przełęcz Sulistrowicka
(i^2) – to wzgórza (167,9 m.n.p.m. oraz 172,6 m.n.p.m.) między Świątnikami a Skalnikiem
NGC6995 – to wzgórze (333,8 m.n.p.m.) nad miejscowością Książnica.

Najjaśniejsza gwiazda Łabędzia: - Deneb, tworzy wraz z Altairem z Orła oraz Wegą z Lutni, charakterystyczną formację nieba letniego  – Trójkąt letni
18 000 lat temu Deneb znajdował się w pozycji gwiazdy polarnej, był ok. 7 stopni od północnego bieguna niebieskiego. A więc w okresie przechodzenia Prasłowian do Europy, była to gwiazda kierunkowa, prowadząca. 
Czyli w nocy dla naszych przodków Naczelna, tak jak Słońce w dzień.


                   

                   Wiara Przyrodzona Słowian - Wiedźmy z Raduni

Jeszcze wątek Piotra Wszebora Włosta herbu Łabędź (!), księcia śląskiego i właściciela tych okolic, wyznawcy Wiary Przyrodzonej Słowian, ocalonego przez Wiedźmy z Raduni (wiedźma pochodzi od "wiedzący" - wiedzący o fałszu kk).
Wiedźmy uratowały Wszebora po bestialskim okaleczeniu go przez siepaczy kościoła katolickiego, którzy zagrabili cały jego majątek w spisku zorganizowanym przeciw niemu jako palatynowi, wykonawcy ostatniej woli Bolesława Krzywoustego.



                    

środa, 26 lutego 2020

Przywrócić sobie dzieciństwo


                Niektóre problemy, takie jak zazdrość, chęć posiadania, zachłanność, są wynikiem braku zakorzenienia we własnym ciele. Dlatego ciągle się boisz. 
Strach ten powoduje w tobie narastanie chęci posia­dania. 
Z jego powodu nie możesz nikomu zaufać, dlatego pojawia się zazdrość. 
Więcej: -  nie możesz zaufać samemu sobie, bo jak masz zaufać, jeśli brakuje ci połączenia ze swoim ciałem?
Prawda przychodzi dopiero wtedy, kiedy najpierw umocnisz się w swoim ciele. 
                                                                            


                   A kiedy tak się stanie, wtedy cokolwiek się wydarzy, wiesz, że po tym wstaniesz i będziesz umiał się z tym zmierzyć. Nie będziesz już przywie­rał na siłę do innych; staniesz się samowystarczalny.

          Dlatego podstawową sprawą jest to, byś zaczął coraz moc­niej zakorzeniać się w swoim ciele. Zwracaj na nie uwagę, ciesz się jego aktywnością, biegaj o poranku, ciesząc się ciałem, i czuj przepływającą energię. 
Idziesz popływać - ciesz się ciałem, rze­ką i dotykiem wody. Biegaj, tańcz i podskakuj w 
słońcu, pozwól, aby ciało znów promieniowało radością.

           
            To musi być zrobione najpierw, wraz z tak dużą ilością głę­bokich oddechów jak tylko możliwe. Gdy już dostaniesz się do swojego ciała, gdy znów odżyjesz wraz z nim, dziewięć proble­mów z dziesięciu zniknie samo.
             
Jeden z trików społeczeństwa polega właśnie na tym, żeby oddzielić ludzi od siebie 
samych. Społeczeństwo odcięło twój kontakt z ciałem po to, abyś poczuł się jak jakiś upiór w puszce. W takim stanie łatwiej tobą sterować.
Je­steś w ciele, ale przecież tak naprawdę to w nim nie jesteś - po prostu błąkasz się. Bierzesz przyjaciela za rękę, ale nie masz ża­dnych odczuć, żadnej poezji, żadnej radości. 
Zupełnie jakby spotkały się dwie dło­nie manekinów. 
Jesz, ale tak właściwie napychasz się; straciłeś smak. 
Patrzysz, ale nie widzisz prawdziwego natężenia barw ży­cia; kolory są przytłumione, 
szarawe, zakurzone. 
Słuchasz mu­zyki, ale właściwie słyszysz tylko kolejne dźwięki, a muzykę prze­gapiasz.

         
Spróbuj przez kilka miesięcy zachwycać się wszystkim, co ma związek z ciałem: bieganiem, uprawianiem joggingu, zabawą, skakaniem, tańcem, śpiewem, krzyczeniem w górach. 

Przywróć sobie dzieciństwo!
Poczujesz się jak nowonarodzony.
Poznasz, co czuje gąsienica, kiedy stanie się motylem.
                                                                                                                                                                 Osho 

                                                                                                                                  


                                                                                                         

wtorek, 25 lutego 2020

Faith


Zamiast wymyślać nowy wpis, często zaglądam do archiwum, gdzie tkwią posty z czasów sprzed narodzin bloga. 

Ten pies urodził się w wigilię 2002 roku. Miał tylko dwie nogi …. 
Oczywiście nie mógł chodzić, a jego matka - suka, odrzuciła go.
Właściciele chcieli go uśpić, ale w końcu trafił do Jude Stringellow
Jude uparła się, że nauczy tego nieszczęsnego psiaka poruszać się samodzielnie. 
Nazwano go "Faith" czyli Wiara.











Na początku Jude posadziła psa na deskorolce, aby poczuł ruch. Następnie zachęcała go do skoków i poruszania się pionowego, dając mu w nagrodę jego ukochane masło z fistaszków. Także drugi domowy pies,  zachęcał Faitha do chodzenia.

To niezwykłe, ale po 6 miesiącach wydarzył się cud. Faith nauczył się balansować na tylnych nogach, utrzymywać się w pozycji pionowej, podskakiwać i w końcu
chodzić. Po dalszych ćwiczeniach w głębokim śniegu mógł już iść w postawie pionowej, jak człowiek.








Faith kochał chodzić. Nieważne gdzie szedł, zawsze zbierali się wokół niego zaciekawieni ludzie. Szybko stał się sławny. Jego zdjęcia obiegły cały świat.
Drukowano je w tygodnikach, a jego historię pokazywano w TV. Napisano o nim książkę - "With a Little Faith" .
Był także pokazywany w jednym z filmów o Harrym Potterze.

W życiu zawsze zdarzają się nie chciane rzeczy, dlatego by poczuć się lepiej należy umieć spojrzeć na życie od tej drugiej strony. 
Pamiętajmy, że wszystko co nas spotyka ma jakiś cel. To są lekcje do przerobienia. 
Mam nadzieję, że ten post skieruje Twoje myśli na nowe tory. Gdy zobaczysz te zdjęcia, powinieneś docenić wszystko, co masz i zacząć się cieszyć każdym, nawet pochmurnym dniem.
Wiara w to co się robi, jest siłą i określa wartość życia. 

poniedziałek, 24 lutego 2020

Raj nie tylko ptasi

Na Wyspie Sobieszewskiej są dwa rezerwaty: - Ptasi Raj i Mewia Łacha. Natomiast las na wyspie jest prawdziwym rajem dla poszukiwaczy skarbów wojennych.
Kilka lat temu także chodziłem z wykrywaczem metalu. Jednak wszystko mija, także większość tak zwanych dopustów bożych po jakimś czasie przechodzi. Obracamy się w dualizmie:
 - Jeśli mam grubą żonę, oglądam się za chudymi, jeśli chudą - patrzę za puszystymi. 
Człowiekowi nigdy nie dogodzi? Nieprawda. Cała tajemnica sprowadza się do miłości. Jeśli kogoś lub coś pokochasz, nigdy się nie znudzisz. 
A z wykrywaczem już nie chodzę, bo po pierwsze primo on dzwoni tu co pół metra. 
Po drugie primo przedmioty żelazne są już silnie skorodowane. 
Po trzecie primo teren jest bardzo mocno pokopany przez poszukiwaczy - dół na dole i dołem pogania.
Po czwarte primo: - zależy w którym kwartale prowadzi się poszukiwania - czy tam gdzie stał Wehrmacht, czy po stronie cywilów. Po stronie cywilnej talerze, sztućce, garnki, przybory toaletowe, ale najwięcej łańcuchów do prowadzenia bydła, przecież przez kilka miesięcy roku 1944 i 1945 koczowały tu tysiące ludzi i musieli coś jeść. 
Dziś zdjęcia z godzinnego spaceru w pobliżu Orlej Góry i rzeczy, których poszukiwacze skarbów nie zabrali. 
 Minęło siedemdziesiąt lat, a na skrawku jakiegoś wykopanego dokumentu całkiem dobrze zachowany druk.
  
 Część tablicy ze słowem "ogień".  
Bateria do centrali telefonicznej. 

Resztki gumowego ubrania płetwonurka

piątek, 21 lutego 2020

Oko hipopotama


Pewien hipopotam przeprawiał się przez bagnisko, kiedy nagle oderwało mu się oko. Oderwało i wpadło w głąb bagnistej wody. Hipopotam zaczął szukać go pośpiesznie na wszystkie strony. Obracał się wkoło i wiercił, grzebał na lewo, na prawo, przed sobą, za sobą. Ale po oku nie było najmniejszego śladu!
Ptaki nadbrzeżne, widząc gorączkowe poszukiwania hipopotama, nie przestawały krzyczeć w jego stronę:
- Zatrzymaj się! Uspokój się! Ochłoń! No, uspokój się wreszcie!

Ale zdesperowany hipopotam w ogóle ich nie słyszał. Najważniejsze dla niego było odnalezienie zagubionego oka.
Wtedy to ryby i żaby połączyły swoje głosy z głosami ptaków:
- Uspokój się hipopotamie! No, uspokój się wreszcie!
Hipopotam usłyszał w końcu te krzyki. Zatrzymał się. Uspokoił.
I w tej samej chwili zaczęły opadać na dno bagniska muł i błocko, które wzburzył, kiedy tak nerwowo krążył. A pomiędzy nogami, w wodzie, która stała się znowu przejrzysta, hipopotam dostrzegł swoje zgubione oko. Pochwycił je i włożył na miejsce.
                                   Bajka afrykańska

czwartek, 20 lutego 2020

Otulić się Pierzyną Zadowolenia


Listy do samego siebie: - Fereczata po raz kolejny. 

No pokochałem tę kolejną górę, ciągnie mnie tu jakaś szczególna magia miejsca. Oczywiście nie chodzi tylko o przyjście na szczyt i krótkotrwałą kontemplację, ale o to, aby tu pomieszkać.  
     Więc dom postawiony i się zmierzcha. 
Ostatnia para młodych turystów przechodziła tędy od strony Smereka w stronę Cisnej kiedy słońce było już nisko. Właściwie przemknęli prawie biegiem. 
Zatrzymali się tylko na moment i zapytali: - Czy tu są wilki?
- Są - odpowiedziałem krótko.                                                                          Dziewczyna przestępuje z nogi na nogę (może jej się sikać zachciało?), chłopak tylko stoi. Stoją i milczą - jakby czekali jeszcze na coś, więc dodaję informacyjnie: -Trzysta metrów stąd leży kościotrup zeżartego jelenia. Chcecie zobaczyć zdjęcie? 


Nie chcieli. Chwycili się za ręce i poszli.
Nie zdziwiłem się - koniec sierpnia, słońce zachodzi zaraz po 19.00, będą na Okrągliku na godzinę przed zachodem, potem do przodu po równym, a dalej czeka ich wielogodzinne, bo już po ciemku, schodzenie do Cisnej w terenie wilczym. No otuchy jakby im nie  dodałem ....                                                    

Czy jednak powinienem dodawać otuchy? Czy jestem matką Joanną od Aniołów z Kalkuty? 
I tak informacja była niepełna: - nie powiedziałem o świeżych śladach niedźwiedzia, pozostawionych tuż przy źródle, tudzież o dwóch żmijach - jedną wyprosiłem z miejsca pod namiot, druga wygrzewała się na skraju jagodzin.                                                                  
Zapytali - dostali odpowiedź i święto lasu!

Powoli zapada noc - coraz wyraźniej widać księżyc. Cisza absolutna.

Oto siedzę otulony Pierzyną Zadowolenia w tym przestrzennym bieszczadzkim odludziu, a w głowie układa się zrozumienie daru samotności. 
Pojmuję, co to znaczy tylko siedzieć. Bo że coś mogę, ale nic nie muszę – to wiedziałem już wcześniej.
Jednak tu, na dachu lokalnego świata, gdzie kontakt z ziemią trzymam bosymi stopami, a na niebie zapalają się pierwsze lampiony gwiazd, ta prawda jaśnieje jasnością. 
Wiem, że to są banały, atoli jakoś obrazują aktualny stan ducha.
 
Kolory zachodu gasną, a mnie przypomina się melodia i słowa piosenki „Czarnoksiężnik”. Oczywiście w wykonaniu Jana Młynarskiego i z zawodzeniem piły.

Tak mówią ludzie, że życie jest niby sen
I że człowiek wciąż śni
Snem są noce i dni
Gdybym miał skarby świata całego
Do nóg bym je dał dziewczęcia mego
Gdybym miał władzę czarnoksiężnika
To cud by się stał na rozkaz jej

Zamieszkali byśmy z daleka od ludzi
By nikt nie przebudził
Snu wybranki mej

(Każdemu wolno kochać) ......

W nocy następuje sławne bieszczadzkie gwałtowne przebudzenie: - na kamiennej dróżce, dziesięć metrów od namiotu słychać stąpania wielu istot kopytnych. 
To przechodzi stado saren - przyszły na nocny popas jagodowy - oceniam i śpię dalej.
I już warto się obudzić, bo dnieje.
Niebo czyste. Słońce wynurzy się od strony Wetliny i połonin.  


Samotność – nie trzeba nosić żadnej maski, siedzę albo chodzę otoczony niepowtarzalną atmosferą miejsca i czuję się jakbym wpadł w białą chmurę przenikniętą światłem. Jestem w niej cały, kąpię się w niej i piję z niej świeżość, jak z krynicy.
Dopiero w takiej chwili można się dzielić. Jak mówił Osho efektem zrozumienia samotności jest miłość. Pewnie tak jest, jednak wolę powiedzieć skromniej – przeniknięty zostałem radością. I to nią właśnie się dzielę garściami.

Kiedy chmura jest brzemienna deszczem – spada deszcz i nie pyta co dostanie w zamian, a chmura jest szczęśliwa, że uwolniła się od ciężaru.
Jeszcze o poranku niebo zaciągnęło się chmurami i zaczęło padać.
Deszcz, samotność, odludzie, to wszystko pomaga zapaść się w siebie.



Samotność jest największym skarbem, prawdziwym bogactwem, prawdziwym królestwem. Ludzie uciekają od samotności nieraz przez całe życie.
Jeśli posmakujesz samotności w całej pełni, jeśli zanurkujesz w niej razem z głową, wtedy wynurzysz się jako nowo narodzony. I przypomnisz sobie słowa: - narodzić się na nowo, wejść do królestwa. Każdy takie królestwo nosi w sobie.
Było już popołudnie, kiedy deszcz ustał. 
- Dziś nikt przez Fereczatę nie przechodził i chyba jest już za późno, aby ktokolwiek pokazał się na szlaku. Och! Jak dobrze mi tu samemu! - pomyślałem uśmiechając się szeroko.
Krople wody potrafią wyczarować niecodzienny klejnot.


 Nazbieram jagód i połażę trochę.



Kiedy dziecko opuszcza łono matki, w tym nowym nieznanym świecie odkrywa podświadomie słowo osamotnienie. To pragnienie powrotu, ucieczki, myśl, że oto zabrakło czegoś lub kogoś. Potem dochodzą doświadczenia odstawienia od piersi, odejścia z domu i zamieszkania wśród obcych. 
Lekarstwem na osamotnienie dla dziecka jest misio, lub inna zabawka. Dla dorosłego szukającego ucieczki od osamotnienia lekarstwem bywa ktoś drugi chorujący na to samo, a wtedy choroba staje się podwójna.

Kolejny poranek.
Do uschniętych łodyg jagodzin wystarczy tylko przyłożyć zapałkę i już bucha ogień. Nie ma znaczenia że są mokre. Na podpałkę nadają się lepiej od brzozowej kory. Z pewnością w suchych listkach są olejki eteryczne.


Myląc chore osamotnienie ze zdrową samotnością, uciekamy od samotności uważając, że ona jest destrukcyjna. A to błędna diagnoza, ponieważ to, co niby mnie gnębiło, od czego uciekałem przez tyle lat, w rzeczywistości jest darem – do tego od samotności nie da się uciec. Rodzimy się samotni i tacy umieramy.
Tak samo jak rodzimy się nadzy i nago (bez dóbr doczesnych) umieramy.
Nie da się niczego ze sobą zabrać na tamten świat.

Co więc robić?
Nic. 
Po prostu przestać uciekać, bo nie ma sposobu, żeby od siebie uciec. Zatrzymać się, uspokoić, ochłonąć.

A pamiętając o konieczności polubienia siebie, przygarnąć do serca także klejnot samotności. Samotność bowiem jest skarbem, ponieważ to jest wolność, wyzwolenie od bliźnich. 
Oto nie musisz się spotykać z kimś (z rodziny, albo szefem, albo...) kto działa ci na nerwy.

Wtedy czujesz, że znalazłeś się na zielonych pastwiskach, jesteś kompletny. Dociera do ciebie, że zawsze byłeś kompletny, tylko o tym nie wiedziałeś. Znika zaborczość, znika wysiłek.
Ogarnia ciebie radość, masz jej boski nadmiar i wtedy dopiero możesz się dzielić. Bo dzielić możesz się tylko tym, co masz.
Oto przytrafiło się coś niezwykle cennego.


środa, 19 lutego 2020

Święte gówno


Dziś mało znane, acz ciekawe zagadnienie, ukrywane wstydliwie przez mocno pogubiony kk.

Wierzenia ludowe, azaliż także święte piśmiennictwo w postaci apokryficznych opowiadań o dzieciństwie Jezusa, na przykład w Ewangelii Dzieciństwa, zwanej Arabską, przypisuje cudowne właściwości pieluchom małego Zbawiciela.
Otóż one same, ale też woda, w której były prane, uchodzą za środek leczniczy na wszystkie choroby, nadają kwiatom szczególną woń, sprawiają, że uschłe zarośla zaczynają kwitnąć.
     Kiedy Mędrcy ze Wschodu złożyli nowo narodzonemu pokłon, Maria z braku innego prezentu, miała dać im pieluszkę.
Po powrocie do domu Trzej Królowie modlili się do niej, jakby była – albo raczej jej zawartość, częścią Jezusa.
Później, podczas ucieczki do Egiptu, Maria powiesiła wyprane pieluchy do wyschnięcia.
    Przechodzący tamtędy chłopiec, opętany przez złe duchy, owinął sobie pieluchę Jezusa wokół głowy, a wtedy demony wyleciały z jego ust, pod postacią wron i węży, a on sam został uzdrowiony.
     Jeszcze dziś, podczas odbywającej się co siedem lat pielgrzymki akwizgrańskiej, wierni modlą się do relikwii uchodzącej za pieluchę Jezusa – Karol Wielki przywiózł ją podobno z Jerozolimy do swojej siedziby z okazji konsekrowania akwizgrańskiej Kaplicy Karolińskiej w 799 roku.

W dawnych czasach wiara w cudowną moc świętego gówna – niezależnie od tego, czy pochodziło od samego Zbawiciela, czy też od prostych duchownych – była szeroko rozpowszechniona.
     Kiedy na początku VII wieku Aed Uaridnach, późniejszy król Irlandii, przejeżdżał przez miasto Othna Muru, jeden z jego ludzi ostrzegł go, by nie mył rąk w przepływającej przez miasto rzece.
- Dlaczego? - miał zapytać Aed.
- Bo nieco w górę biegu tej rzeki, na brzegu znajduje się ubikacja miejscowego księdza i woda zanieczyszczona jest ekskrementami – odpowiedział rycerz.
      Dowiedziawszy się, że święty człowiek sra do rzeki, Aed natychmiast postanowił się w niej umyć.
„Nie tylko umyję w niej twarz – cytuje staroirlandzki manuskrypt – wezmę ją także do ust i napiję się (wziął trzy głębokie hausty) bo woda, do której wpadają jego odchody, jest dla mnie jak sakrament”.
      Widząc tak głęboką pobożność, duchowny przepowiedział Aedowi Uaridnachowi władzę nad całą Irlandią i długie życie, a po prowizorycznej fekalnej wieczerzy podał mu komunię.

Parafrazując George'a Orwella można powiedzieć: - „Wszystkie gówna są równe, ale niektóre równiejsze”.





wtorek, 18 lutego 2020

Kamienne posągi z Wyspy Wielkanocnej


Nie wiemy kto i kiedy stworzył te zagadkowe twarze. Część stoi na kamiennym nabrzeżu. Cześć stoi lub leży na ziemnych zboczach okrywających wygasły wulkan.




Oficjalne nauka podaje jakieś daty, lecz to są tylko hipotezy. Biorąc pod uwagę sedymentację ukrytej w ziemi części figury, cofamy się w przeszłość o tysiące lat. 
Bowiem mijają wieki i najstarsze poziomy archeologiczne są coraz niżej. 
Posągi są dziś zagłębione w ziemi na pięć i więcej metrów. Ciekawe, że nie ma danych o próbkach organicznych z dna wykopu.
Oraz dlaczego palce dłoni tych figur złożone są na brzuchu, w dokładnie ten sam sposób, jak ręce na kamieniach w Gobekli Tepe.


Atlantydzi - starożytna cywilizacja, zmieciona z powierzchni planety przez olbrzymi kataklizm w okolicy Młodszego Driasu.
Obszar zamieszkiwany przez ostatnią cywilizację przed potopem został nazwany Atlantydą dopiero w esejach Platona.

Jeśli następuje megakatastrofa, prawie nic nie zostaje po cywilizacji, którą unicestwia. 
Zostaje jednak Kronika Akashy – trwały zapis w polu morfogenetycznym Ziemi. To tam znajduje się pełna historia wydarzeń. 
Nieliczne osoby mające dar wglądu, potrafiły się połączyć mentalnie z tym polem. Jedną z takich osób był śpiący prorok – Amerykanin Edgar Cayce. Były wpisy.
Wyspa Wielkanocna może być ocalałym szczytem z Posejdonii – Atlantydy. 







Starożytne cywilizacje pozostawiły po sobie olbrzymie budowle megalityczne rozsiane po całym świecie. 
Kamienne twarze z Wyspy Wielkanocnej działają na wyobraźnię, z powodu szczególnego miejsca w którym się znajdują - to miejsce jest tak bardzo odizolowane od współczesnego świata. 

Dzięki dużej odległości od ludzkich skupisk i stosunkowo nielicznej turystyki, figury nie są niszczone przez wandali.
Drugim rodzajem artefaktów z Wyspy, są drewniane tabliczki rongo-rongo, pokryte zagadkowym pismem.  

Artefaktów z Zakazanej Archeologii jest multum, jednak dziś należy być szalenie ostrożnym w akceptacji każdego nowego odkrycia, ponieważ manipulacja (czytaj fabrykowanie faktów) ma zasięg nie tylko lokalny, ale i ogólnoświatowy. 
Tkwimy po uszy w Epoce Kłamstwa