czwartek, 31 maja 2012

Szkolenia


 Zmiana podejścia do szkoleń.............Postawiłem przed moim narzędziem, którym jest umysł zadanie: - „Co zrobić ze szkoleniami?” Bo na blogu zadałem pytanie, do jakiego miasta mam pojechać. Kilkanaście osób zasygnalizowało głód wiedzy. To chwalebne. Kasa ważna jest. Bez niej dupa blada, oraz masakra. Od mego umysłu natomiast, dostałem dwie odpowiedzi: - po pierwsze primo: - "Trzeba połączyć naukę daytradingu z nauką liczenia dat zwrotu. Żeby było skuteczniej". Po drugie primo: - Umysł mnie zapytał: - "Czy chce ci się jeździć do uczniów?" – I padła dpowiedź :  - "Nie chce mi się chwilowo. –Więc napisz, żeby przyjeźdżali do ciebie w Góry Świętokrzyskie". To piszę. –„Zapraszam w Góry Świętokrzyskie po uzgodnieniu daty”.--------------------------------------------Przepraszam i dziękuję.  I proszę pisać do mnie śmiało – nie gryzę, ani nie warczę, jestem nastawiony przyjacielsko do całego świata.                                                                                                                                                                                                                                           PS. – Piotr (admin@....). Maile wysyłane do ciebie – wracają. Podaj inny adres mailowy. 

Tajemnica liczby 23



Synchroniczność – to Nieznane, dziwne zbiegi okoliczności, które łączą wszystko, ze wszystkim. To tzw.: „Zasada nierozdzielności kwantowej” – wszystkie cząsteczki oddziaływują na siebie wzajemnie. Profesor Fritjof Capra, fizyk z Berkeley, który doświadczył nierozdzielności kwantowej podczas odmiennych stanów świadomości. Opublikował „Teorię strun”, w której kwintesencją jest, że w każdej chwili wszystko jest przyczyną wszystkiego. W jego modelach nie funkcjonują ograniczenia einsteinowskiej szybkości światła.                                                                                        
 „Była raz sobie młoda pani Pchełka, która poruszała się szybciej od światełka,                
Odjeżdżała jednego dnia we względny sposób i powracała poprzedniej nocy.”                                                                                                                                    
 Teorię „Niechronologicznego modelu Czasu”, popiera słynny astronom sir Fred Hoyle. A najbardziej fascynujące w tym jest, że teorie te zbliżają nas bardzo do I – Cingu, gdzie pozornie przypadkowe wyrzucenie trzech monet, ujawnia wzory archetypowe o wielkim kosmologicznym znaczeniu. I – Cing według mnie, oczywiście mogę się mylić, jest Ponadczasowym Rozumem, ale nie z zewnątrz, tylko Rozumem, który jest w nas. ( Czy nie jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo?). Jest w I – Cingu prawo oktaw, które do mnie przemówiło najpierw słowem, potem liczbą. Oto list do mego wnuczka z wczesnej wiosny 2011:                                                                                                     
 - Jest takie Coś, co nazywa się I - Cing. To wynalazek chiński sprzed wielu tysięcy lat. Niesamowity. To sposób pytania Losu o wszystko, co ciebie interesuje. Do mnie kiedyś trafiło wytłumaczenie matematyczne. Że to osiem do potęgi czwartej. A osiem to Oktawa jak pamiętasz. Porównanie z komputerem, który daje wynik tylko do drugiej potęgi. Czyli długość x szerokość = płaskie odzwierciedlenie. Jeśli dodamy wysokość, mamy trzeci wymiar. A I Cing ma czwarty wymiar, to jest dodany CZAS!, oraz piąty punkt, który jest poza sferą, i jest on określony jako NAWIGACJA. Odpowiedzi I Cingu są często szersze niż zadane pytanie ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Są :  -
23 aksjomaty geometrii euklidesowej.                                                                         
23 w kodzie telegraficznym oznacza przerwane połączenie                                              
23 heksagram I – Cingu to „ Rozpad”                                                                                                        mamusia i tatuś, podczas aktu poczęcia przekazują zapładnianemu jajeczku
23 chromosomy                                                                                                         
co 23 Angstremy występują nieregularności w spirali DNA.                                    
23 VI 1992 r. GPW miała historyczny dołek. Z tego historycznego dołka giełda jechała w górę
623 dni                                
                   
23 to cykl męski.                                                                                                 
23 to to dwa cykle plam na słońcu                                                     
-----------------------------
 Wszystkie wydarzenia są związane  z liczbą 5, jej wielokrotnością, lub modyfikacją. Rzymskie V, to symbol zwycięstwa, używany podczas wojny przez Winstona Churchila. Znak mistyczny silniejszy od swastyki.                                                                         ---------------------------
2 + 3 = V               
                                                                                        
Znak V stosują również księża katoliccy podczas błogosławieństwa, oraz sataniści podczas przywoływania diabła..                                                                                     

Zwracasz uwagę na liczby? Dr.John Lilly twierdzi, że wtedy Kosmiczne Centrum Kontroli Koincydencji zwraca szczególną uwagę na Ciebie. Jest to próba porozumiewania się z Tobą za pomocą synchroniczności.                                                      

Jesteś więżniem tego, w co wierzysz - Osho                                                                                                               

Anneliese Michel


Opętanie-----. Przypadek Anneliese Michel. Urodzona w 1952 roku w niemieckiej gminie Leiblfing, wychowana w katolickiej rodzinie. W wieku szkolnym zaczęła tracić władzę nad sobą. Doznawała epilepsji. Rzucała się i szamotała, często uderzając tyłem głowy o podłogę. Przemawiała niskim, męskim, szatańskim głosem, wywracając białka w oczach. Zmieniały się rysy jej twarzy. Wykrzykiwała najgorsze przekleństwa. Zaczęła pić własny mocz, zjadać muchy i pająki, odgryzać główki złapanym ptakom (Zrobiła się "łowna"- potrafiła chwytać ptaki w locie! ). Szczekała jak pies i gryzła ściany, łamiąc sobie przy tym zęby. Rozbierała się do naga i skakała po pomieszczeniu, raniąc się przy tym. Miała nieprawdopodobną siłę. Rzucała ludźmi jak lalkami. Jesienią 1975 roku biskup Wurzburga – Josef Stangl udzielił zgody na egzorcyzmy. Było dwóch egzorcystów – księży. Posługiwali się siedemnastowiecznym Rytuałem Rzymskim. Niewiele osiągnęli. Dowiedzieli się tylko, że ciało Anneliese zamieszkuje sześć demonów: Lucyfer, Judasz, Kain, Neron, Hitler i potępiony ksiądz Fleischmann. Przez Anneliese przemawiała też chwilami  Matka Boża. W czasie egzorcyzmów działy się sceny dantejskie: - fruwały przedmioty, w pomieszczeniu wicher zrywał obrazy ze ścian, Anneliese strzelała gwoździami z ust. I to nie zwykłymi gwoździami, ale kutymi rzymskimi.......takimi samymi, jakich użyto do przybicia Chrystusa do krzyża. Anneliese zmarła w 1976 roku w wieku 23 lat (tajemnica 23? ) Był to pierwszy udokumentowany przypadek śmierci w trakcie dokonywania egzorcyzmów, do którego kościół się przyznał. Egzorcystom i rodzicom zmarłej, państwo niemieckie wytoczyło proces sądowy, w którym uznano ich za winnych śmierci. Według sądu, zamiast leczenia ( jakiego? ) poddano kobietę nieodpowiedzialnym, zabobonnym praktykom. Od tej pory w Niemczech unika się egzorcyzmów. Wielu ludzi kościoła zakwestionowało autentyczność opętania, w tym biskup, który osobiście wyraził zgodę na ten rytuał. Stwierdził, że Szatan nie istnieje, a opętanie jest tylko chorobą. Żaden z niemieckich biskupów nie stanął w obronie egzorcystów. ( Piękny przykład hipokryzji i tchórzostwa niemieckiego kościoła. Zresztą, o czym mówimy, a Watykan błogosławiący nazistów? To wszystko polityka - co bardziej się opłaca, kto silniejszy. A Hitler był silny, niewiele brakowało, żeby rządził całym światem ).------------------------------------- ---------Mimo takiego stanowiska niemieckiego kościoła, wielu katolików uznaje Anneliese Michel niemal za świętą, a jej przypadek jest traktowany jako niezbity dowód na realną obecność Zła pod postacią Szatana w naszym świecie

Wielorakie osobowości

- Billy Miligan – USA lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku. A więc ten sam czas, w którym nastąpiło opętanie Anneliese Michel..........Billy Miligan mieścił w sobie dwadzieścia cztery osobowości. Mężczyzn, kobiet i dzieci. Gdy władzę nad nim obejmowała któraś z osobowości, Billy przechodził metamorfozę. Psychiczną i fizyczną. Mówił obcym językiem, jego gesty i mimika były takie, że żaden aktor by tego nie osiągnął. Będąc na przyklad komandosem rodem z Jugosławii, doskonale posługiwał się bronią, mówił po serbsku, potrafił w areszcie gołą pięścią rozbić muszlę klozetową, chociaż jako Miligan był człowiekiem fizycznie niepozornym.

Euro/USD Weekly

Oznaczenie fal kropkami, dla osób, które mają otwarte pozycje spadkowe na Euro od końca kwietnia: Rysuje się piąta świeca spadkowa tygodniowa, w piątej fali spadkowej.

wtorek, 29 maja 2012

Rozmowa dwóch przedszkolaków

-"Ile masz lat?" - pyta jeden drugiego......-"Tsy albo ctery" - odpowiada pytany. -----"A dupcys się?"- zadaje dodatkowe pytanie pierwszy........."Jesce nieeeeee"--pada odpowiedź. ...."To mas tsy"- podsumowuje pierwszy.

ROSWELL 3


Moja ciotka Pola ( Apolonia ) miała już 80 lat. Ale niezwykle sprawny umysł. Był rok 1980. Ciotka dożywała swych dni w Warszawie, osiedle na Piaskach, tuż przy pętli tramwajowej. Potrafiła opowiadać, dużo w życiu przeszła. Słuchałem jej z przyjemnością. Przyjechałem kiedyś i widzę, że ciotka jest w emocjach. Zaczyna opowiadać: ------------------------„ Dwa dni temu wyszłam do sklepu. Patrzę, przed sklepem tłum ludzi. Zebrali się przy wykopie, który koparka robiła dla ciepłociągu. Rów na cztery metry głęboki. Koparka zawadziła o coś przy kopaniu. Na dno zeszli robotnicy. To nie był niewybuch. To było coś w rodzaju miednicy o średnicy półtora metra. A właściwie dwóch miednic przyłożonych do siebie. Przezroczystych miednic. „To” miało z pół metra wysokości w swoim najgrubszym miejscu. To „coś” robotnicy wyciągnęli z dna wykopu i postawili na nasypie z ziemi. To „coś” miało pod spodem nóżki zbudowane z kul kolorowych różnej wielkości. Pierwsza kula w „nodze” przy tej przezroczystej miednicy była czerwona i wielkości piłki futbolowej, następna była innego koloru i była dużo mniejsza od pierwszej i ta ostatnia najmniejsza. Były trzy takie nogi – w każdej po trzy kule. W tym przezroczystym „czymś’ widać było trzy poziomy. I widać było dziesięciocentymetrowych jakby ludzików. Oni byli w skafandrach białych, z butlami na plecach. Dokładnie się przyglądałam – czuło się wyraźne zaniepokojenie tych ludzików. Oni przenosili z niższego pokładu jakieś pojemniki po drabinkach na wyższy pokład. Było widać kilkanaście ludzików. Oniemniałam. Tak samo wszyscy ludzie wokół. I operator koparki, który z robotnikami stał razem z nami. Trwało to z pół godziny. Ludzie zaczęli mówić, że film nagrywają. Kto nagrywa? Wszędzie byli tajniacy, Solidarność podnosiła głowę, ktoś zawiadomił o zbiegowisku. Przyjechała milicja i zaczęła odpychać ludzi, a za chwilę przyjechała wojskowa ciężarówka i czterech żołnierzy zabrało to „coś” do ciężarówki i ciężarówka odjechała”.........................Słuchałem z niedowierzaniem. Wydawało mi się, że jestem otwarty na „nowe’, ale to opowiadanie wydało mi się tak nieprawdopodobne.......Pomyślałem sobie: ciocia taka racjonalistka, tak zawsze twardo po ziemi chodziła, a tu pieprznęła nieziemską bajeczkę................................................................................................................................................................................................................................................................................................Minęły może trzy tygodnie. Jestem na imeninach u mojego dobrego kolegi. Zabawa na cztery fajerki. Kolega zdecydował się wyjechać za granicę ( zbliżał się stan wojenny w Polsce ) i to była zabawa pożegnalna. Już nad ranem usiedliśmy w kilka osób przy kawce, zmęczeni tańcem. Jeden z obecnych był wykładowcą w Wojskowej Akademii Technicznej na Bemowie. Zaczął opowiadać: -„Wiecie, co zdarzyło się u nas na WAT – cie? Niedawno UFO przywieźli!!!!. Przezroczyste UFO o średnicy półtora metra”.............-I kropka w kropkę powtarza opis podany przez ciotkę Polę!!!!!---„I wiecie co te głąby z Akademii chcieli zrobić? –Próbowali przewiercić w tym dziurę wiertarką! Nie udawało się, wiertła nie mogły się przedostać przez pole siłowe, które było postawione na centymetr od powłoki! W końcu przyjechali Rosjanie i zabrali zabawkę do siebie, tak gdzie mają składowane wszystkie części UFO po katastrofach.” ------------A mnie się ułożyła w głowie kostka Rubika w całość.

ROSWELL 2


-------- Nigdy nie widziałem UFO, ale byłem tuż obok wydarzeń – przy świadkach. Moja pierwsza żona, Krystyna, pracowała w latach siedemdziesiątych w MSW – Inspektorat Budownictwa Specjalnego. Budowali, co chcieli – nowe ośrodki wczasowe i domy dla generałów. Dotychczasowe wczasy były w ekstra miejscach, duża część w byłych miejscach wypoczynku dla oficerów Wehrmachtu, a nawet SS. Na przykład ośrodek MSW w Międzyzdrojach- Misdroy. Najpierw wojsko, a wewnątrz towarzysze. Towarzysze lubili bezpieczeństwo. Do fabryki i wyrzutni V – 1 w miejscowości Zalesie, było kilkanaście kilometrów. Korzystałem z tych wczasów w komunie. Pod koniec lat siedemdziesiątych byłem już zamożny, miałem warsztat produkcji długopisów – kupiłem ten warsztat rozkręcony, był on „ w biegu” - za pożyczone pieniądze. Po roku oddałem pożyczkę, a po dwóch latach miałem już na dom w Sulejówku...... szła kasa. I szło nowe. Nadchodziła Solidarność. To był czas akcji "ŻELAZO”. Komuniści wysłali na zachód ( Belgia, Holandia, Austria ) bandziorów, którzy rabowali i mordowali jubilerów i innych bogatych i przysyłali do Polski zrabowane rzeczy, które spieniężano w Polsce. Z tych pieniędzy utworzono „lewą” kasę dla swoich. Szło NOWE. Bezpieka miała taki wierszyk: -„ Idzie nowe, do drzwi puka, przeżyć nowe w starej budzie – to jest sztuka!”. ( Banki już są nasze ). Były gotowe plany uwłaszczenia nomenklatury. A nad wszystkim jeszcze czuwała Rosja. Przykład? Na biurku szefa Inspektoratu Budownictwa Specjalnego zadzwonił telefon. Czerwony. Dzwoniła Moskwa. –„Podobno Rotundę u was w Warszawie wywaliło?”......I właśnie w ten sposób, ten człowiek polskich Służb Specjalnych dowiedział się z Moskwy o wybuchu w Warszawie. Moskwa wiedziała pierwsza...........wracam do tematu UFO. Lubiłem się zrelaksować – czytaj: popić i pobawić się. Chodziłem do dyskoteki na Rakowiecką. Bawiłem się z synami i córkami generałów. Przestałem dopiero przed samym stanem wojennym. Zabawy były też w Jodłowym Dworze. Łysa Góra. Tam jeździły Służby. Ekstra zabawy. Nauczyłem się pić spirytus 70%. Wracamy kiedyś po zabawie. Wesoło, śpiewamy piosenki Grzesiuka. Naraz autobus staje. Przy drodze dwóch młodych, bladych. Chwila rozmowy. Zabieramy ich. Nauczyłem się nie pytać, ale to przecież Służby jadą, tylko sami swoi. Zabierają kogoś? Dziwne. Słyszę urywki z rozmowy. To dwóch z ochrony w Psarach. Tam był wtedy ośrodek łączności satelitarnej. Młody blady opowiada: -„Nad Psary ubiegłej nocy zapikował olbrzymi obiekt! Gdy odezwał się alarm uruchomiony radarem, ta kula była już wielka jak księżyc! Obiekt zatrzymał się na wysokości kilometra. I pewnie miał z kilometr średnicy!. Ludzie na terenie Psar zatrzymali się w pół kroku  sparaliżowani. Jakaś siła zatrzymała nas w ruchu. Nikt z nas nie mógł ruszyć nawet palcem. Tylko oczy się obracały – moglśmy patrzeć. Alarm wył, nic się nie działo, trwało to tylko kilka minut. Potem ta kula wystartowała do góry i po paru sekundach dosłownie znikła z pola widzenia. Coś, co nas trzymało, puściło w jednej chwili. Alarm ucichł. Doznaliśmy szoku. Byliśmy roztrzęsieni, ręce i nogi drźały. Dochodziliśmy pomału do siebie, gdy przyjechali wściekli Rosjanie. Okazało się, że „Coś” otworzyło sejfy i odczytało tajne kody w nich zamknięte. Rosjanie podejrzewali spisek. W pierwszej chwili chcieli nawet do nas strzelać! Gdy obejrzeli nagrania z kamer, zarządzili tylko wymianę ochrony. Jedziemy na Rakowiecką pisać raport o zdarzeniu”.   ( Specjalna jednostka rosyjska stacjonowała wtedy niedaleko Psar. Przez Psary łączyli się z bunkrem dowodzenia pod Moskwą.) Rano przyjechaliśmy do Warszawy. W domu włączyłem radio i słyszę jak spiker mówi: -„W czasie dwóch ostatnich nocy UFO odwiedziło kilka wojskowych amerykańskich baz, położonych w różnych częściach świata. Najbardziej spektakularny incydent był w Arabii Saudyjskiej, gdzie setki amerykańskich żołnierzy filmowało pojawienie się UFO. Zostały naruszone tajne szyfry. Żandarmeria prowadzi śledztwo”. ......( Tyle lat, pewnie nie jestem dosłowny, ale mam dobrą pamięć, gdy mnie coś interesuje.)

poniedziałek, 28 maja 2012

TROCHĘ KROPEK NA WIGUSIU

PSYCHOLOGIA INWESTOWANIA


Wszystko co dobre - jest proste. Sygnał wejścia lub wyjścia. Mam tylko zarabiać....Jeśli sytuacja niejasna – czytaj: - nie ma sygnału zajęcia pozycji –NIE WCHODZĘ! Niech się inni pokopią z koniem, naszym zadaniem zobaczyć kto wygrywa i dołączyć do silniejszego. Nie ma zmiłuj się. Kiedyś też mnie „swędziało” – przebierałem niecierpliwie nogami, żeby już wejść! I pozwalałem sobie nie zakładać stopa. To zdarzało się w momentach zagubienia życiowego, przez które każdy przechodzi. Zostawiłem to za sobą, gdy zacząłem się trzymać jednej reguły: -Mam zarabiać. Można zarabiać na rynku spadkowym tylko na kontrach, można zarabiać na rynku wzrostowym tylko na kontrach. Ale trzeba się trzymać sygnałów! Uczmy się więc, jak szukać tych sygnałów. Bo wszystko inne to HAZARD! Nie na darmo życie ustawiło mnie na cztery lata jako kasjera w Quenns Casino w Warszawie......zobaczyłem co to znaczy hazard. Ciężka choroba, cieżkie uzależnienie. Jak ludzie się zatracają. Dziad zarabiał, potem ojciec, a syn puszczał majątek w ciągu jednej nocy.....Nie stosował stopa.....I co potem? Aleja, która prowadziła do Kasyna w Grand Hotelu w Sopocie, nazywana była „Aleją samobójców” ( przed wojną, przez bywalców Kasyna ) Przegrani często wieszali się na latarniach..........Kasyno świątynią hazardu – tak, to prawda, tam się tylko przegrywa. Nie wpadnij człowieku w hazard. Wszystkie umiejętności masz w głowie. Tam jest złoty kluczyk....... ....................Bogactwo to stan umysłu – zdrowy stan umysłu. Bieda to stan umysłu – chorobliwy stan. W jakim świecie chcesz żyć? Czystym,  czy brudnym? Bo: -„ NIECH SIĘ DZIEJE WEDŁUG WIARY TWOJEJ”....AMEN.------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------PS. – Nie można się opierać na samych datach zwrotu, AT jest niezbędna......Uproszczona AT w postaci jednej kreski i jednego wskaźnika.....Proste ma być......

niedziela, 27 maja 2012

Mężczyzna w białym turbanie


 –W czasie wojny do niemieckiego kobiecego obozu koncentracyjnego w Ravenbruck trafiła pewna młoda Niemka. Przez długi czas poddawana była niesamowicie bolesnym eksperymentom medycznym. Ten obóz koncentracyjny zasłynął z nieludzkich eksperymentów na kobietach. Tu działał doktor Mengele......Pod koniec 1943 roku była w takim stanie psychicznym, że postanowiła rzucić się na druty ogrodzenia, w których płynął prąd. Popełniając samobójstwo, chciała skrócić swoje cierpienie. ( Przypisek Zbyszka: moja matka, która także była w tym obozie, widziała setki śmierci samobójczych, opowiadała, że gdy ciało kobiety zawisało na drutach, z głowy ulatniał się wyraźny „dymek”. Dusza? I po człowieku . Matka pytała innych więźniarek, czy to widzą. Widziały tylko nieliczne.) Pewnego wieczoru Niemka postanowiła skończyć ze sobą. Udała, że śpi. Miała poczekać kilka godzin i około północy wymknąć się na dziedziniec, aby wykonać swój zamiar. Usnęła. Przyśnił się jej starszy mężczyzna w białym turbanie, ubrany na biało, który uśmiechając się z czułością, powiedział jej, żeby nigdy nie próbowała samobójstwa. Na dręczące ją pytanie, dlaczego tak cierpi, nie chciał udzielić odpowiedzi, ale gdy nalegała, powiedział: - „Chodź ze mną”. Sceneria zmieniła się i oboje znaleźli się w lochach, gdzie wielu nagich ludzi było torturowanych przez zakapturzonych mnichów oraz półnagich pachołków. Jeden z zakonników był szczególnie okrutny i wyraźnie czerpał przyjemność z zadawania wyszukanych tortur. –„O Boże, gdzie jestem?”- zapytała kobieta. Mężczyzna w turbanie odrzekł: -„W kazamatach hiszpańskiej inkwizycji. Ten tam, który tak bardzo lubi męczyć ludzi, to ty”........W tym momencie sceneria znowu się zmieniła i znaleźli się w tym samym miejscu, co poprzednio. Starzec powiedział: -„Ale nie martw się córko, to potrwa jeszcze tylko parę dni”. I rzeczywiście, trzeciego dnia już  nie zabrali jej do szpitala, zaś po tygodniu została zwolniona z obozu.-----------------                                            
W połowie 1945 roku wyemigrowała do południowej Afryki. Na początku lat 50. została zaproszona na obiad do pewnej rodziny. Na ścianie w jadalni zobaczyła....dużą fotografię starego człowieka ubranego na biało, w białym turbanie. Człowieka ze swojego snu. –„Kto to jest?!” – zawołała. Wyjaśniono jej, że to mistrz Baba Sawan Singh, hinduski świątobliwy mąż, który odszedł z tego świata w 1948 roku.

sobota, 26 maja 2012

Kwiaty dla Ciebie

-Kwiaty są pięknymi słowami i hieroglifami natury, którymi daje nam ona poznać, jak bardzo nas kocha.   ------J.W .Goethe

TU i TERAZ


---------Zaobserwuj zwykłych religijnych ludzi, którzy chodzą do świątyni, me­czetu, kościoła. Znaj­dziesz tam zawsze ludzi pozbawionych jakiejkol­wiek głębi. Ponieważ od­rzucili cząstki siebie, stali się kalekami. W pewien sposób są sparaliżowani. W umyśle nie ma ni­czego złego; nie ma ni­czego złego także w my­ślach. Jeśli cokolwiek jest złe, to pozostaje na po­wierzchni - ponieważ wtedy nie znasz całości i niepo­trzebnie cierpisz z powodu braku niektórych elementów. Z innego punktu widzenia umysł jest jak pył, który zbiera się na ubraniach podróżnika. A ty podróżowałeś przez miliony wcieleń i nigdy się nie wykąpałeś. Oczy­wiście uzbierało się na tobie dużo pyłu. Nie ma w tym nic złego. Musi tak być. To tylko warstwy kurzu, ale to­bie wydaje się, że to twoja osobowość. Tak bardzo się z nimi utożsamiłeś, żyłeś z tą warstwą pyłu przez tak długi czas, że wydaje ci się, iż jest to twoja skóra. Utoż­samiłeś się.
Umysł to przeszłość, wspomnienie, pył. Osiada na każdym z nas. Jeśli podróżujesz, kurz na pewno się na tobie zgromadził. Ale nie musisz się z nim identyfikować, nie musisz stawać się z nim jednością. Jeśli tak zrobisz, wpadniesz w kłopoty. Nie jesteś pyłem, jesteś świado-mością. Omar Chajjam mówi - „Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz". Kiedy człowiek umiera, to co się z nim dalej dzieje? Proch zamienia się w proch. Jeśli je­steś tylko pyłem, wtedy wszystko zamieni się w pył; nic po tobie nie pozostanie. Ale czy jesteś jedynie pyłem, warstewką kurzu, czy jest coś wewnątrz ciebie, co ku­rzem nie jest, co w ogóle nie pochodzi z ziemi?
To twoja świadomość, to twoja uważność. Świa­domość jest twoją jaźnią, uważność jest twoją jaźnią, a kurz który na nich osiada, to twój umysł. ( Osho ) -------------Nie czekaj na żaglowiec, który ma z Tobą dopłynąć do portu Niebo..........Ten żaglowiec nigdy nie przypłynie.......Nie przegapiaj Chwili...To w Niej jest życie, to w niej jest sens. -"Żeby się odnaleźć, najpierw trzeba się pogubić", --------Jeśli coś robisz - rób to na fool! Zatrać się w tym. Wtedy jest pasja. Cały świat gaśnie. To jest medytacja w działaniu. Można zatracić się w każdej czynności która nas "kręci". Biegać pod wiatr...( Tylko nie sikać pod wiatr! ) I pamiętać trzeba, że każdy człowiek na naszej Drodze Życia jest naszym nauczycielem! KAŻDY CZŁOWIEK!  Panie Boże, spowoduj, żeby chciało mi się chcieć.....Szukaj pasji. Nie jesteś Tu bez powodu, powołano Ciebie do życia "pocoś". Nie przyspieszysz, ani nie opóźnisz. A teraz...... rozglądaj się, teraz masz tylko zarabiać. To takie proste. Szukaj pasji. Gdy jest kasa wyrastają skrzydła. A jeśli nie ma skrzydeł? Niewielu ma odwagę skoczyć nie mając skrzydeł ( - "Skocz, a skrzydła wyrosną ci w locie, tylko uwierz w Siebie - Barbara de Angelis ) Mam prawo pisać tylko o sobie. Skoczyłem. Kilka razy w życiu skoczyłem nie mając skrzydeł. Lądowanie było miękkie. Coś, co początkowo wygląda na tragedię (Trzy plajty w działalności gospodarczej....Dwa małżeństwa - dwa rozwody). W ostatecznym rozrachunku dało mi kopa w górę! - Nie ważne, ile razy upadniesz! Ważne czy się podnosisz! Można zatracić się także w daytradingu. Wyłączyć się ze świata. Tylko nie zapominaj, gdzie jest włącznik. Pasje i Namiętności.....Jeśli ktoś ich nie ma......nie żyje po prostu. Takiemu człowiekowi tylko wydaje się, że żyje. On jest martwy.  ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Pewien znany ktoś, kto miał dom i sad.....stracił życia sens i w złe kręgi wpadł......(M. Grechuta)

piątek, 25 maja 2012

Tu i Teraz

Ale to już było, i nie wróci więcej, i choć tyle się zdarzyło, to do przodu wciąż wyrywa głupie serce..........Maryla R.---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Wpadłem do miłosnej matni, znów po raz pierwszy, znów po raz ostatni. Krzyż na miłości postawiłem, sądziłem, że to koniec, szlus. I ze zdziwieniem to odkryłem, że znak ten znaczy – „więcej”, „plus”. - Jan Sztaudynger.

DAX -- Piątka po piątce.

Odpocząłeś? Narysowała się piątka? A potem druga. Lubię piątki......zarobiłeś na chleb? To teraz odpocznij. Bo po pierwsze primo: - proste ma być. Po drugie primo: - nie przyspieszysz ani nie opóźnisz.

Wisława Szymborska

Z limeryków (przepraszam za określenie) lozańskich 

Pewien młody wikary w Lozannie

lubił chodzić w rozpiętej sutannie. 

Lecz na widok kardynała

gasła w nim fantazja cała

i zapinał się starannie.

Zarobiłeś na chleb? - Odpocznij z godzinkę

Zamiast morza słów, jeden obrazek pod tytułem; -"Alleluja dla DAXA". ........i sentencja na dziś- " Cynizm jest to udana próba zobaczenia świata, jakim jest on w rzeczywistości". - J.Genet

czwartek, 24 maja 2012

DAX i Poland 20


Dax trzyma się ponad dołkiem z 18 maja....Brakuje na wykresie dziennym jakby piątej fali, ale to może być już fala załamana. Poland 20 przerwał dno i wrócił ponad. Gdybym grał na Polandzie...... To bym się zastanawiał, czy to zerwanie stopów, czy dokończenie piątej fali....Ale nie gram. I takie dyskusje są już poza mną. Ja mam się nie mądrzyć i tylko zarabiać..... Patrzę natomiast na Polanda, który bardzo dużo mi mówi w  trakcie sesji. I uważam na falki. Może być ABC, ale ja lubię piątki. Pięć fal w górę i pięć w dół. Jak to widzę - wchodzę, gdy nie widzę - nie wchodzę. Na fale w dniach uważam, i na drobne interwały też. Dziś Dax dał zarobić. -"Zarobiłeś na chleb? - Odpocznij!"

WALIZKA Z CIERPIENIAMI

WALIZKA Z CIERPIENIAMI

 

Pewien człowiek miał dość cierpienia.

Zwracał się często do Boga : -„Dlaczego ja? Wszyscy wyglądają na szczęśliwych . Dlaczego tylko ja tak bardzo cierpię ?”    

Jednego ranka skrajnie zdesperowany modlił się ; -„Panie, daj mi cierpienia jakiejś innej osoby, a ja je przyjmę . Zabierz jednak moje, gdyż nie mogę ich dłużej dżwigać’’.                         

 

Tej nocy ów człowiek miał piękny sen. Sen był nie tylko piękny, ale także wiele mu wyjaśnił.

Oto na niebie pojawił się Bóg i powiedział do ludzi :  -„ Przynieście wszystkie swoje cierpienia do świątyni”

 

Ludzie byli wyczerpani swoimi cierpieniami. Każdy w jakimś momencie modlił się: -„ Boże, jestem gotów przyjąć cierpienia innego człowieka, ale zabierz moje.

Są one zbyt wielkie, całkiem nie do zniesienia.                                                                    

 

Wszyscy zapakowali swoje cierpienia do walizek i poszli do świątyni. Kiedy szli, wyglądali na bardzo szczęśliwych. Wreszcie nadszedł upragniony dzień, bo ich modlitwy zostały wysłuchane ! Nasz bohater także pospieszył do świątyni. 

Weszli i stanęli na środku.                                                   

 

Wtedy Bóg powiedział: -„ Połóżcie swoje walizki przy ścianach”.

Ludzie uczynili jak im polecił.

Następnie Bóg oświadczył : - „Teraz możecie dokonać wyboru . Każdy z was może wziąć dowolną walizkę”.                                                                                  

 

I oto zdarzyła się rzecz niespodziewana. Człowiek, który tak uparcie modlił się do Boga, żeby dał  mu cudze cierpienia, szybko ruszył ku swojej walizce. Chciał ją wziąć, zanim ktokolwiek by po nią sięgnął! Był zaskoczony tym, że pozostałe osoby także pospieszyły ku swoim walizkom. Każdy czuł się szczęśliwy, że znowu ma coś, co zawsze należało do niego. .                                                                                                                                  

Dlaczego tak się stało ?  

Pierwszym powodem było to, że po raz pierwszy każdy mógł zobaczyć nieszczęścia innych ludzi. Walizki innych osób były tak samo duże, a nawet jeszcze większe ! Drugim powodem było to, że każdy przywykł do własnych cierpień. 

 

Wybrać inną walizkę? A kto wie, jakie cierpienia będą się znajdować w środku? Po co zaprzątać sobie tym głowę? Swoje cierpienia już znasz i przywykłeś do nich.       

Są do przyjęcia. Przez tyle lat żyłeś z nimi. Po co wybierać nieznane ?                             

Każdy wrócił do domu zadowolony. Nic się nie zmieniło. Ludzie przynieśli swe cierpienia z powrotem. Każda osoba była jednak uśmiechnięta, szczęśliwa i radosna, gdyż wróciła ze swoją walizką. .                                                                                                                                                                                                                     Rano nasz bohater modlił się do Boga tymi słowami : - „Dziękuję ci za ten sen. Nie będę nigdy więcej prosił. Cokolwiek mi dałeś, musi to być dla mnie dobre. Dlatego to dałeś”.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                     Opowieść suficka

WALIZKA GRZEBIENI


Przyszedł moment w działalności gospodarczej, gdy musiałem zwolnić wszystkich pracowników. Zostałem sam. Robiłem wtedy grzebienie. Krótkie grzebyki męskie do włosów. Były monotonnie popielate. Znudziło mnie to i zacząłem dosypywać kolorowych barwników do tworzywa. Wychodziły z kolorowymi smużkami. Każdy był inny. Nawet przy wtryskarce można poczuć się artystą...........Zostało mi po trzeciej plajcie ( po trzecim oszustwie – brak zapłaty za towar )  kilka ton polipropylenu wysokociśnieniowego. Kupiłem za grosze formę na grzebienie. Wokół padały firmy – plan Balcerowicza. Jeden  mały wtrysk = 12 sztuk. Mogłem natrzaskać!. Zrobiłem 1200 na początek, zapakowałem je w walizkę biznesową i w Polskę. Opole, Wrocław, Łódź.....zdobyć zamówienie. RSW Prasa Książka Ruch. Kioski uliczne. Przez kilka dni odwiedzin central wojewódzkich dostałem zamówienia na 100 tysięcy grzebieni. Jestem w Łodzi, siedzę na przystanku tramwajowym, już jadę na dworzec PKP – powrót do Warszawy. Mam zamówienia, jestem zadowolony, czekam na tramwaj. Obok mnie starzec siedzi. Nie ma tramwaju. Starzec pyta: -„ Panie, co pan ma w takiej pięknej walizce?” – Grzebienie – odpowiadam. OOOOO! Starzec na to. –„Czy może pan pokazać?” -"Jasne" – mówię, podaję mu 50 szt ( po tyle były pakowane ) proszę to sobie wziąć, dodaję. Starzec pyta.....-„Ile sztuk pan robi dziennie?  Odpowiadam : - „Czternaście takich walizek, a tu się mieści 1200 sztuk, czyli 17.280 przez osiem godzin”. Starzec powiedział: - „Ja cztery, pan prawie dwadzieścia tysięcy”........ I zaczął płakać. Co jest?.......Po chwili popłynęła opowieść.....-”W czasie okupacji tu w Litzmannstadt (ŁÓDŹ) pracowałem u volksdeutscha, który był ludzki. Wiedział, że mam rodzinę na utrzymaniu, a żywności z kartek wojennych jest za mało. W warsztacie mieliśmy płytki z widii ( czerwona widia na uszczelki hydrauliczne ) Wycinałem za pozwoleniem volksdeutscha z tej płytki cztery prostokąciki. Gdy ktoś wchodził do firmy, volksdeutsch dawał mi sygnał dzwonkiem, a ja wrzucałem wszystko do szuflady. Gdyby mnie złapano, groziła kara śmierci. Kiedy niebezpieczeństwo mijało, wkładałem ten kawałek widii do imadła i żmudnie wypiłowywałem piłką do metalu – kolejne ząbki. Na końcu wygładzić. Powstawały w ten sposób ręcznie robione grzebienie. Zwykle udawało mi się zrobić cztery dziennie. Dzięki tym grzebieniom, moja rodzina przeżyła. Przypomniało mi się to teraz, gdy jestem już sam, dlatego płaczę”. --------------- – Nadjechał tramwaj i skończył się ten krótki epizod obrazujący postęp.

środa, 23 maja 2012

Rabindranath Tagore


Ulubiona książka Osho – Ostatni wiersz, Rabindranath Tagore.                                                                                                                                                                                                       Młoda kobieta i mężczyzna zakochują się w sobie i natychmiast chcą się pobrać. Kobieta mówi: -„Dobrze, lecz pod jednym warunkiem....”. jest ona osobą wykształconą, wyrafinowaną i bardzo bogatą.                                                                                  Chłopak odpowiada: -„Zaakceptuję każdy warunek, bo bez ciebie nie potrafię żyć”.                                 --------------Ona mówi: -„Najpierw posłuchaj warunku, następnie przemyśl go. Nie jest on zwyczajny. Warunkiem jest to, że nie będziemy mieszkać razem w jednym domu. Mam rozległe posiadłości, piękne jezioro otoczone drzewami, ogrody i łąki. Zbuduję ci dom na przeciwległym krańcu”.                                                                                                                  ----------------------------------- On pyta: -„Jaki byłby sens takiego małżeństwa?”.                                           ----------------------- Jej odpowiedż jest taka: -„Małżeństwo nie polega na niszczeniu się nawzajem. Daję ci twoją przestrzeń, ja mam swoją. Możliwe, że raz na jakiś czas, spacerując po ogrodzie, spotkamy się. Raz na jakiś czas, pływajac po jeziorze, spotkamy się – przypadkowo. Albo czasami zaproszę cię, żebyś napił się ze mną herbaty, albo ty zaprosisz mnie .” Chłopak mówi: -„ Ten pomysł jest absurdalny”. Kobieta odpowiada: -„W takim razie zapomnij o małżeństwie. To, co mówię, jest jedynym słusznym pomysłem – tylko wtedy nasza miłość mogłaby się rozwijać, bo zachowalibyśmy świeżość. Nigdy nie traktowalibyśmy siebie nawzajem jako czegoś oczywistego. Mam prawo odrzucić twoje zaproszenie, tak samo, jak ty masz prawo odrzucić moje. Dzięki temu nie zakłócimy nigdy naszych wolności. Pomiędzy tymi dwiema wolnościami wyrasta cud miłości.”                                                       -------------------------  I refleksja Osho: - Nie twórzcie więzów, nie róbcie z miłości rutyny. Nie zmieniajcie jej w coś statycznego. Jeśli wolność i miłość mogą naraz być twoje, wtedy nie potrzeba ci nic więcej. Już to masz – po to właśnie dano ci życie. 

wtorek, 22 maja 2012

POLAND 20 - 22 MAJA


A co u nas na Polandzie? Dax plus jeden procent o godz. 17.20, u nas zero. Kiedyś to mnie wkurzało, dziś tylko obserwuję. Odrobinę za wcześnie narysowałem, ale co tam, ogólnie może być. Oczywiście znak zapytania do rysunku. Bo: - nie rzucaj słów na wiatr, gdyż nigdy nie wiesz, gdzie ten wiatr poniesie twoje słowa......

TRUMNA NIE MA KIESZENI


Obietnica

Żył sobie pewien człowiek, który ciężko pracował przez całe swoje życie,
oszczędzał wszystkie  pieniądze, a przy tym był wielkim sknerą.
Krótko przed swoją śmiercią, powiedział do żony: "Kiedy umrę, chcę
żebyś wszystkie moje pieniądze włożyła razem ze mną do trumny. Chcę je zabrać
 ze sobą na drugi świat."
Tak wiec zmusił swoją żonę, żeby mu obiecała, że spełni tę prośbę po
jego śmierci. No i zmarł. Leżał w trumnie, jego żona siedziała obok ubrana na czarno, a
obok niej siedziała jej przyjaciółka. Po skończonej ceremonii, tuż przed
zamknięciem trumny, żona powiedziała, żeby chwilkę zaczekać. Podeszła do
trumny i włożyła do niej małą metalową kasetkę, którą przyniosła ze sobą.
Wtedy jej przyjaciółka powiedziała: " Dziewczyno, wiem, że nie jesteś na
tyle głupia, żeby włożyć wszystkie te pieniądze razem z twoim
mężem do trumny. "Lojalna żona odpowiedziała: " Posłuchaj, jestem chrześcijanką,
nie mogę cofnąć swojego słowa. Obiecałam mężowi, że włożę pieniądze do
trumny."
Przyjaciółka zapytała zdziwiona:" Czy chcesz mi powiedzieć, że rzeczywiście
włożyłaś wszystkie pieniądze do trumny?"
"Oczywiście, że tak", powiedziała żona, "zebrałam wszystkie
pieniądze, wpłaciłam na swoje konto i wypisałam mu czek. Jeśli go
zrealizuje, wtedy będzie mógł wydać wszystko na co zechce.
 -Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, gdy umrzesz. -Julian Tuwim

PRZYJAŹŃ

Prawdziwa przyjaźń istnieje wtedy, gdy człowiek nie ma nic, bo wówczas przyjaźń jest jego jedynym skarbem. - D.Diderot

Polskie Roswell - Gdynia 1959


Armia amerykańska zabiera głos. Ukazują się kolejne raporty. Jeden z nich liczy przeszło tysiąc stron. Jest publikowany w latach 1994 – 1995. Został opublikowany na żądanie kongresmana Stevena Schiffa reprezentujacego Nowy Meksyk ( w nim leży Roswell ). Raport ten to kolejny przykład robienia ludziom wody z mózgu. Podkreślę tylko wątek psychologiczny sprawy. Ukazują się kolejne oficjalne raporty....i w tym właśnie tkwi problem. Każda kolejna wersja potwierdza, że poprzednie były nieprawdziwe. Więc nie ma co wierzyć w kolejną, skoro będzie po niej następna..................Miasteczko Roswell w Nowym Meksyku potrafi na całej sprawie zarobić. Przyjezdnych wita billboard McDonaldsa – „Zjedz Nieziemsko Pysznego Hamburgera”. Jest kilka muzeów. Lody z ufoludkiem, mnóstwo gadżetów, a wieczorem specyficzny nastrój dają lampy uliczne, które patrzą na nas skośnymi oczami kosmitów. Co roku w lipcu miasteczko organizuje „kosmiczny” festiwal rockowy................W Polsce było kilka incydentów na miarę Roswell i co najmniej jedno spotkanie IV stopnia w Emilcinie (Wolski na pokładzie UFO) Opiszę jedną z „katastrof”. ( To, że UFO wpada do wody, o niczym nie świadczy. One mogą poruszać się w każdym środowisku, także w ziemi. Podwodne UFO mają nazwę USO )..........--------------------------------------------------------------------23 stycznia ( tajemnica 23? ) 1959 roku, o godzinie 6.05 ukazał się nad basenem portowym w Gdyni latający talerz. Miał co najmniej 100 metrów średnicy. Był koloru pomarańczowego z czerwonymi brzegami. Obiekt zawisł kilkanaście metrów nad wodą i trwał tak nieruchomo kilka minut, a potem runął do wody. Z hałasem i rozbryzgiem! Przelot obiektu i jego wpadnięcie do wody widziały dziesiątki osób, między innymi dwaj dźwigowi z portu, którzy już byli na stanowiskach. Zgodnie z ich relacją, przed wpadnięciem do wody obiekt wydał przeraźliwy metaliczny dźwięk. Powstała fala o wysokości półtora metra. Statki zakotwiczone nieopodal zachybotały się gwałtownie.........Potem na niebie ( około kilometra nad portem ), pojawił się inny obiekt i wisiał bez ruchu przez kilka dni. Marynarka Wojenna wysłała na miejsce nurków. Nic nie wiadomo o rezultatach poszukiwań. O wszystkim pisał „Wieczór Wybrzeża”. Prawdziwą sensacją była jednak wiadomość, która ukazała się jakiś czas po incydencie: - na plaży portu Marynarki Wojennej, znajdującej się nieopodal, żołnierze odkryli czołgającą się istotę. –„Obcy znajdował się w stanie krańcowego wyczerpania, miał nadpaloną część twarzy i wydawał niezrozumiałe dźwięki"..... Wojsko zabrało Obcego do szpitala Marynarki Wojennej w Oliwie. Badanie Obcego uniemoźliwiał metaliczny kombinezon. Długo trwało, zanim nożyce do cięcia metalu uporały się z kombinezonem. Obcy słabł wyraźnie. Na nadgrastku kosmita miał bransoletę. ( to prawdopodobnie komputer biologiczny, utrzymujący istoty przy życiu ) Po kilku próbach wojskowi lekarze przecięli również bransoletę. Wtedy Obcy zmarł. Przeprowadzono sekcję, która wykazała, że układ krążenia i rozmieszczenie organów wewnętrznych jest „nieludzkie”. W czasie, gdy badano Obcego szpital był otoczony wojskiem. Jako, że nad wszystkim czuwali Rosjanie, po sekcji zapakowano istotę do chłodzonego kontenera i wywieziono w najgłębszej tajemnicy do ZSRR. Po całej sprawie, wszyscy świadkowie byli przesłuchiwani przez UB i informowano ich, że są to rozmowy ostrzegawcze – na temat zdarzenia mają milczeć. 

Maj. Co na niebie?

Mamy pozornie wsteczny ruch, w jakim znajduje się Wenus. Potrwa to dość długo, bo od 15 maja do 27 czerwca. Dziś, 22 maja - Merkury w koniunkcji z Jowiszem. Jutro 23 maja....( tajemnica 23? ) kwadratura pomiędzy Słońcem i Neptunem. Odrobina astrologii - Ten układ stwarza podatny grunt dla iluzji, łatwo wtedy dać się oszukać.

poniedziałek, 21 maja 2012

Prawda

Nigdy nie mów prawdy ludziom, którzy na nią nie zasługują - M.Twain. ---------------------------------------- Dbaj o swoje wewnętrzne dziecko - Zbyszek

Szkoleń czas nastał!

Trumna nie ma kieszeni. Wiedzą trzeba się dzielić, a nie chować.

Daty zwrotu działają i trzeba bronić ich honor.

Dlatego też dziś wpisujcie w komentarzu do jakich miast należy zawitać i jakie szkolenie zrobić.

Daty zwrotu lub może DAYTRADING ?

Piszcie, nie bójcie się poszerzać wiedzy.

MGŁA


Dość dobrze znam moje rodzinne miasto, a jeszcze lepiej dzielnicę w której „zabłądziłam’. Przez kilka lat mieszkałam w tym rejonie. Bardzo często przemierzałam drogę, którą, jak sądziłam, znam bardzo dobrze. Moje przekonania w tej kwestii zmieniły doświadczenia pewnej marcowej nocy.                                                                                             Koleżanka zaprosiła mnie do siebie, do domu. Aśka mieszka w kamienicy nieco na uboczu, z dala od głównej ulicy. Na miejsce spotkania dotarłam na czas, tzn. o godz. 20.00, środkami komunikacji miejskiej. Dawno się nie widziałyśmy, więc kilka godzin posiedziałyśmy sobie przy ciastkach i herbacie. Zaznaczam, że nie piłyśmy alkoholu, po prostu plotkowałyśmy, jak to kobiety. Czas płynął szybko na rozmowie i ani się spostrzegłyśmy, jak wybiła północ. Pół godziny później pożegnałam czule Aśkę i wybrałam się w drogę powrotną....                                                                                                                             Wiedziałam, że nie mogę pojechać ani metrem, ani tramwajem, pozostał tylko autobus nocny. Najbliższy przystanek autobusowy był w odległości 200 metrów od domu koleżanki. Prowadzi do niego dobrze oświetlony chodnik ciągnący się wzdłuż torów tramwajowych. Minęłam dwóch przechodniów i knajpkę. Może 10 metrów za knajpką dostrzegłam mgłę.......Unosiła się między jedną kamienicą, a drugą ( budynki stoją w ciągu po obu stronach ulicy) i spowijała ulicę z torami i chodnik. Widok mgły mnie zaskoczył, bo było wprawdzie wilgotno, ale też ciepło. Nie miałam jednak żadnej obawy, że we mgle zabłądzę, więc śmiało weszłam w mlecznobiałą zawiesinę. Idąc w niej ledwo co widziałam tory, chodnik i kamienice po bokach. Starałam się trzymać torów, wiedząc, że doprowadzą mnie do celu. Jakież było moje zdziwienie, gdy po przejściu kilku metrów zorientowałam się, że jestem dokładnie w tym samym miejscu, w którym weszłam  we mgłę. Nie wierzyłam własnym oczom. Zatrzymałam się, zaczęłam bacznie obserwować kamienice. Wszystkie okna były ciemne, zupełnie jakby ludzie na raz, dwa, trzy poszli spać. Szybko więc ruszyłam do przodu wzdłuż torów. Miałam wrażenie, że kręcę się w kółko. Mijałam znane mi budynki i.......znowu dostrzegałam kamienice z samego początku drogi. Ze strachu omal mi serce nie wyskoczyło, czym prędzej postanowiłam zawrócić............Moje przerażenie osiągnęło apogeum, gdy w drodze powrotnej towarzyszyły mi te same kamienice, a przecież powinnam przejść obok knajpki. Czując się bezsilna i skołowana, postanowiłam zadzwonić po taksówkę. Okazało się jednak, że nie mam zasięgu. Zegar wskazywał 2.05....Będąc u kresu wytrzymałości zaczęłam krzyczeć: -„Ludzie, ratunku! Czy ktoś mógłby mi pomóc?!”.         Spanikowana biegłam w kierunku tego nieszczęsnego przystanku, do którego nie mogłam trafić i w pewnym momencie wybiegłam z mgły i zobaczyłam znajomą część drogi. Pędem dotarłam do przystanku. Byłam tak roztrzęsiona, że telefon wypadł mi z rąk, kiedy chciałam sprawdzić, czy mam zasięg ( miałam! ).                                                                                            Moje zachowanie zwróciło uwagę stojącego na przystanku mężczyzny. Nieznajomy zapytał, czy coś mi się stało. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo przecież nie mogłam się przyznać, że przez ponad półtorej godziny biegałam w kółko.                                                 Po tym przerażającym doświadczeniu wiem na pewno, że nigdy nie wejdę we mgłę, nawet jeśli wiązałoby się to z koniecznością nadłożenia kilku kilometrów drogi.

sobota, 19 maja 2012

Dekalog Zen


DEKALOG ZEN
WEDŁUG THICH NHAT HANH'A I JACKA SANTORSKIEGO
  1. Nie przywiązuj się bałwochwalczo do żadnej doktryny, teorii, czy ideologii. Wszystkie systemy teoretyczne są jedynie drogowskazami; żaden nie objawia prawdy absolutnej. Unikaj ciasnego myślenia. Ucz się nie przywiązywać do aktualnie obowiązujących poglądów, abyś mógł zachować otwartość wobec cudzego punktu widzenia. Prawda tkwi w życiu, nie w doktrynach. Bądź gotów uczyć się przez całe życie, stale obserwując rzeczywistość w sobie i otaczającym cię świecie.
  2. Nie zmuszaj nikogo - także dzieci - do wyznawania twoich poglądów. Nie posługuj się w tym celu groźbą, pieniędzmi, propagandą ani wychowawczym autorytetem. Poprzez współczujący dialog pomagaj innym odrzucać fanatyzm i ciasnotę poglądów.
  3. Nie unikaj kontaktu z cierpieniem. Niech nie opuszcza cię świadomość, jak wiele cierpienia istnieje na świecie. Staraj się docierać do cierpiących na wszelkie możliwe sposoby: poprzez kontakty osobiste, odwiedziny, działania na rzecz innych. Nie trzeba daleko szukać...
  4. Nie gromadź bogactw ponad miarę, gdy miliony głodują. Nie rób ze sławy, zysku, zamożności, czy przyjemności zmysłowych głównego celu twojego życia. Żyj prosto, dzieląc czas, energię i dobra materialne z tymi, którzy są w potrzebie.
  5. Nie podsycaj gniewu i nienawiści. Naucz się wykrywać i transformować złe uczucia, póki są tylko ziarnem w twojej świadomości, zanim wykiełkują. Gdy czujesz pierwsze oznaki nienawiści lub złości - skupiaj uwagę na oddechu, aby postrzec i pojąć naturę tych uczuć oraz uwarunkowania osób, które je wywołały.
  6. Nie rozpraszaj się. Obserwuj uważnie swoje oddychanie, aby stale powracać do tego, co się dzieje w chwili obecnej. Bądź w kontakcie ze wszystkim, co jest cudowne, odradzające i uzdrawiające w tobie samym i wokół ciebie. Zasiewaj w sobie ziarno radości, pokoju i zrozumienia, które sprzyja zachodzącym w głębi twojej świadomości procesom transformacji.
  7. Nie mów rzeczy niezgodnych z prawdą - ani dla osobistej korzyści, ani po to, żeby wywrzeć wrażenie na słuchaczach. Nie wypowiadaj słów, które wywołują konflikty i nienawiść. Nie rozpowszechniaj niesprawdzonych wiadomości. Zawsze wypowiadaj się uczciwie i konstruktywnie. Miej odwagę zabrać głos, gdy dostrzegasz niesprawiedliwość, nawet wtedy, gdy może się to dla ciebie okazać niebezpieczne.
  8. Nie wykonuj takiego zawodu, którego efekty są szkodliwe dla ludzkości bądź przyrody. Nie inwestuj w towarzystwa i spółki pozbawiające innych szansy na życie. Wybierz sobie zajęcie, które pomoże ci wyrazić twą troskę o innych.
  9. Nie przywłaszczaj sobie rzeczy, które powinny należeć do kogoś innego. Szanuj cudzą własność, jednak nie dopuszczaj, by inni ludzie bogacili się na ludzkim cierpieniu, czy cierpieniu jakichkolwiek istot.
  10. Szanuj własne ciało i obchodź się z nim jak najlepiej. Gromadź energie życiowe dla realizacji swoich ideałów. Nie podejmuj życia płciowego bez miłości i płynących z niej zobowiązań. Wkraczając w związki seksualne bądź świadom przyszłych cierpień, jakie możesz spowodować. Bądź w pełni świadom odpowiedzialności związanej z powołaniem nowego istnienia. Medytuj nad kształtem świata, do którego powołujesz nowe życie.

DAX 18 maja 2012


piątek, 18 maja 2012

FALE NA EURO/USD (według Zbyszka)

Fale według oznaczenia Zbyszka. Tak je odczytuję i potem często udaje się zarobić. Szukam tylko piątek, zarówno w górę jak i w dół. U mnie wszystko dozwolone, fale mogą na siebie zachodzić. Mają swobodę. Pewnie dlatego mi się odwdzięczają....No......ten rysunek jest "goły". Normalnie jest nieco "uzbrojony" - wtedy widać więcej. Proste ma być. Jeśli nie widzę fal, czyli nie wiem, co zrobi rynek - nie otwieram pozycji! W ilości fal wyższego rzędu łatwo się pomylić. Kilka dni temu dałem rysunek z falami Wigu 20, owszem,  ze znakiem zapytania, ale to mogło być już. Z falami jest tak, że znawca Elliotta, po dokończeniu ruchu, zawsze udowodni, że miał rację. A nie o to chodzi. Chodzi tylko o to, żeby zarabiać.

CZY TO DLA MNIE DOBRE?


 Było kiedyś rancho w Ameryce. Żył w nim ojciec z synem. Któregoś dnia syn był w mieście i wpadł pod dyliżans. Połamało mu obie nogi. Został inwalidą. Jeździł na wózku. Sąsiedzi użalali się nad synem i ojcem – taka tragedia! Ojciec odpowiadał: - „Nie wiem, czy to dla nas dobre, czy niedobre”. Za jakiś czas wybuchła wojna. Młodych z okolicy wzięto do wojska. Wszyscy zginęli. Młody inwalida ożenił się z córką sąsiadki i urodziły się dzieci. Kilka lat suszy doprowadziło ranczo do biedy. Już głodowali. Ojciec miał piękną klacz. Mógł ją sprzedać, ale nie chciał. Mówił, że ta klacz jest jego wielką radością. W nocy koniokrady uprowadzili klacz. Sąsiedzi wytykali ojcu: - „Rodzina głoduje, nie chciałeś sprzedać klaczy, teraz nie masz ani konia, ani pieniędzy. Tragedia”. Ojciec odpowiedział: - „Nie wiem, czy to dla mnie dobre, czy niedobre”. Minęło kilka miesięcy. Pewnego dnia zjawiła się na ranchu uprowadzona klacz. Uciekła koniokradom. I przyprowadziła ze sobą siedem innych koni.

Zapora Gwiezdna nie zadziałała?


Nie bawię się już w gdybanie. Zapora miała zadziałać najpóźniej 15 maja. Owszem, wskaźniki są wysilone w coraz dłuższych interwałach i sygnalizują moźliwość odbicia. Mogę pisać tylko o sobie. Oczekuję wzrostów, więc spadki już mnie nie przekonują. Dlatego gram intra na Daxie na odbiciach. Wczoraj wchodziłem dwa razy do góry - zarobiłem. Teraz obserwuję w komforcie, bo na luziczku, bez pozycji, kiedy znowu wejść do góry. Nie wysilam się, żeby mieć rację. Obserwuję z dystansu. To wielki luz. Tak, jak pisałem: - MAM TYLKO ZARABIAĆ. Powinien być jakiś drogowskaz, żebyśmy czuli się pewniej, więc przyjmuję wstępnie, że Zapora działa jeszcze, tylko się odchyla od normy. ( Uwaga - to ryzykowne założenie ) Wiem jedno: im bardziej sprężyna się ściśnie, tym mocniej odda. I bardzo słabe dane nie mają znaczenia. Gdy rynek chce wzrosnąć – zrobi to i po bardzo słabych danych. To odbicie techniczne. Tak samo w drugą stronę: - gdy ma spaść, nawet dobre dane zwalą rynek w jednej chwili. A Poland wczoraj dał ładnie zarobić na spadkowym CFD. Nawet porównywalnie z Daxem. Taki był prosty sygnał w daytradingu. Następna data z abonamentu na Wig 20 to 21 maja.

czwartek, 17 maja 2012

KSIĘŻYC I GWIAZDY

Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami -P.Suskind ------------------------------Gdy sięgasz w stronę gwiazd, zapewne nie dostaniesz jednej z nich, ale nie pozostanie ci także w dłoniach garść błota. - Z.Burnett.

DBAJMY O CIAŁO - KRZEM


Stanisław Szczepaniak, chemik, autor 150 patentów, odznaczony przez Belgijską Kapitułę Królewską. Członek konwentu Politechniki Świetokrzyskiej. -----Krzem jest jednym z najważniejszych składników mineralnych człowieka, żaden żywy organizm nie może bez niego istnieć. I choć w organizmie mamy go niewiele, około 0,007 %, to spełnia on kluczową rolę. Wchodzi w skład tkanki łącznej, jest podstawą struktury kości, chrząstek, naczyń krwionośnych, mięśni, skóry, paznokci i włosów. Potrzeba go we wszystkich narządach wewnętrznych. Na podstawie badań stwierdzono, że jeśli jego poziom w organizmie spada poniżej 1,6 g – powstaje wirusowe zapalenie wątroby. Poniżej 1,4 g – cukrzyca, poniżej 1,3 g – rozwija się rak, a poniżej 1,2 g – nastepują groźne wylewy krwi do mózgu, pojawiają się tętniaki i zawały.--------Opatentowany przez Stanisława Szczepaniaka „Koń Trojański” to specjalna organiczna grupa krzemu z borem, która ulega metabolizmowi wyłącznie w chorych komórkach i komórkach pasożytów. W wyniku tego są one niszczone od wewnątrz – w podobny sposób, jak robi to witamina B 17. A zdrowe komórki organizmu odzyskują zawarty w nich krzem. I odkwaszajmy się. Służą do tego pastylki dolomitu, warzywa i owoce oraz picie wody 6 – klastrowej, czyli o takiej strukturze kryształów, jaką mają naturalne lodowce. Możemy tę strukturę uzyskać przez włożenie butelki do zamrażalnika, a potem jej odmrożenie. Taka woda faktycznie przenika do komórek. Zwykłą wodą, wieloklastrową, jesteśmy dosłownie napompowani, a nasze komórki umierają z pragnienia. 

W co wierzyć?

Ludzie wierzą, że aby osiągnąć sukces, trzeba wstawać rano. Otóż nie- trzeba wstawać w dobrym humorze.---M.Achard

Tylko obserwuj


Daj umysłowi odpocząć - potrzebuje tego! Jest to takie pro­ste: tylko zacznij go obserwować. Dzięki temu osiągniesz dwie rzeczy. Powoli, powoli umysł zacznie uczyć się zachowy­wać ciszę. A gdy już się tego nauczy, dzięki ciszy stanie się po­tężny, wtedy zaś jego słowa przestaną być tylko słowami; nabio­rą celności, giętkości i jakości, jakich nie miały nigdy wcześniej. Będą trafiać w sedno spraw jak strzały. Pominą bariery logiki i dotrą bezpośrednio do serca.
Otoczony ciszą umysł stanie się dobrym sługą wewnętrznej mocy. Wtedy twoja istota będzie panem, a pan może używać umysłu, kiedy go potrzebuje, i wyłączać go, kiedy nie jest mu po­trzebny.   Nie próbuj powstrzymywać pracy umysłu. Jest naturalną częścią ciebie; zwariujesz, jeśli będziesz próbował go hamować. Stałbyś się jak drzewo, starające się powstrzymać wzrost liści - drzewo zwariowałoby, liście są dla niego naturalne. Więc po pierwsze, nie próbuj powstrzymywać myślenia; nie ma w nim nic złego.
Po drugie, nie wystarczy po prostu nauczyć się nie powstrzy­mywać umysłu - musisz nauczyć się nim cieszyć. Baw się z nim! To piękna zabawa. Grając z nim, czerpiąc z niego radość, ak­ceptując go, nabierzesz większego pojęcia o nim, staniesz się go bardziej świadomy. Świadomość ta przyjdzie sama z siebie; nie będzie dla ciebie wysiłkiem. Kiedy usiłujesz stać się świadomy, twój umysł rozprasza cię, denerwujesz się na niego. Masz wra­żenie, że jest paskudny i nieustannie rozgadany. Chcesz zacho­wać ciszę, ale on ci na to nie pozwala, więc zaczynasz się na nie­go złościć.
To niedobrze; to dzieli cię na dwa kawałki. Ty i twój umysł stajecie się osobnymi częściami i pojawia się konflikt. Każde star­cie jest samobójcze, gdyż marnuje twoją energię. Nie mamy aż tak dużo energii, by tracić ją na walkę z samym sobą. Tej samej energii potrzebujemy, by być szczęśliwi.
Zacznij zachwycać się procesem myślowym. Zauważaj niuan­se myśli, ich zwroty, jak jedna myśl prowadzi do drugiej, jak się wzajemnie zazębiają. To jest naprawdę cudowne widowisko! Nawet najmniejsza myśl może poprowadzić cię, Bóg wie dokąd, i jeśli zaczniesz to analizować, nie widzisz żadnego związku.