Moja ciotka Pola ( Apolonia ) miała już 80 lat. Ale
niezwykle sprawny umysł. Był rok 1980. Ciotka dożywała swych dni w Warszawie,
osiedle na Piaskach, tuż przy pętli tramwajowej. Potrafiła opowiadać, dużo w
życiu przeszła. Słuchałem jej z przyjemnością. Przyjechałem kiedyś i widzę, że
ciotka jest w emocjach. Zaczyna opowiadać: ------------------------„ Dwa dni temu wyszłam do sklepu.
Patrzę, przed sklepem tłum ludzi. Zebrali się przy wykopie, który koparka
robiła dla ciepłociągu. Rów na cztery metry głęboki. Koparka zawadziła o coś
przy kopaniu. Na dno zeszli robotnicy. To nie był niewybuch. To było coś w
rodzaju miednicy o średnicy półtora metra. A właściwie dwóch miednic
przyłożonych do siebie. Przezroczystych miednic. „To” miało z pół metra
wysokości w swoim najgrubszym miejscu. To „coś” robotnicy wyciągnęli z dna
wykopu i postawili na nasypie z ziemi. To „coś” miało pod spodem nóżki
zbudowane z kul kolorowych różnej wielkości. Pierwsza kula w „nodze” przy tej
przezroczystej miednicy była czerwona i wielkości piłki futbolowej, następna była
innego koloru i była dużo mniejsza od pierwszej i ta ostatnia najmniejsza. Były
trzy takie nogi – w każdej po trzy kule. W tym przezroczystym „czymś’ widać
było trzy poziomy. I widać było dziesięciocentymetrowych jakby ludzików. Oni
byli w skafandrach białych, z butlami na plecach. Dokładnie się przyglądałam –
czuło się wyraźne zaniepokojenie tych ludzików. Oni przenosili z niższego
pokładu jakieś pojemniki po drabinkach na wyższy pokład. Było widać kilkanaście
ludzików. Oniemniałam. Tak samo wszyscy ludzie wokół. I operator koparki, który
z robotnikami stał razem z nami. Trwało to z pół godziny. Ludzie zaczęli mówić,
że film nagrywają. Kto nagrywa? Wszędzie byli tajniacy, Solidarność podnosiła
głowę, ktoś zawiadomił o zbiegowisku. Przyjechała milicja i zaczęła odpychać
ludzi, a za chwilę przyjechała wojskowa ciężarówka i czterech żołnierzy zabrało
to „coś” do ciężarówki i ciężarówka
odjechała”.........................Słuchałem z niedowierzaniem. Wydawało mi
się, że jestem otwarty na „nowe’, ale to opowiadanie wydało mi się tak
nieprawdopodobne.......Pomyślałem sobie: ciocia taka racjonalistka, tak zawsze
twardo po ziemi chodziła, a tu pieprznęła nieziemską bajeczkę................................................................................................................................................................................................................................................................................................Minęły
może trzy tygodnie. Jestem na imeninach u mojego dobrego kolegi. Zabawa na
cztery fajerki. Kolega zdecydował się wyjechać za granicę ( zbliżał się stan
wojenny w Polsce ) i to była zabawa pożegnalna. Już nad ranem usiedliśmy w
kilka osób przy kawce, zmęczeni tańcem. Jeden z obecnych był wykładowcą w
Wojskowej Akademii Technicznej na Bemowie. Zaczął opowiadać: -„Wiecie, co
zdarzyło się u nas na WAT – cie? Niedawno UFO przywieźli!!!!. Przezroczyste UFO o
średnicy półtora metra”.............-I kropka w kropkę powtarza opis podany
przez ciotkę Polę!!!!!---„I wiecie co te głąby z Akademii chcieli zrobić?
–Próbowali przewiercić w tym dziurę wiertarką! Nie udawało się, wiertła nie
mogły się przedostać przez pole siłowe, które było postawione na centymetr od
powłoki! W końcu przyjechali Rosjanie i zabrali zabawkę do siebie, tak gdzie
mają składowane wszystkie części UFO po katastrofach.” ------------A mnie się
ułożyła w głowie kostka Rubika w całość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz