wtorek, 29 maja 2012

ROSWELL 3


Moja ciotka Pola ( Apolonia ) miała już 80 lat. Ale niezwykle sprawny umysł. Był rok 1980. Ciotka dożywała swych dni w Warszawie, osiedle na Piaskach, tuż przy pętli tramwajowej. Potrafiła opowiadać, dużo w życiu przeszła. Słuchałem jej z przyjemnością. Przyjechałem kiedyś i widzę, że ciotka jest w emocjach. Zaczyna opowiadać: ------------------------„ Dwa dni temu wyszłam do sklepu. Patrzę, przed sklepem tłum ludzi. Zebrali się przy wykopie, który koparka robiła dla ciepłociągu. Rów na cztery metry głęboki. Koparka zawadziła o coś przy kopaniu. Na dno zeszli robotnicy. To nie był niewybuch. To było coś w rodzaju miednicy o średnicy półtora metra. A właściwie dwóch miednic przyłożonych do siebie. Przezroczystych miednic. „To” miało z pół metra wysokości w swoim najgrubszym miejscu. To „coś” robotnicy wyciągnęli z dna wykopu i postawili na nasypie z ziemi. To „coś” miało pod spodem nóżki zbudowane z kul kolorowych różnej wielkości. Pierwsza kula w „nodze” przy tej przezroczystej miednicy była czerwona i wielkości piłki futbolowej, następna była innego koloru i była dużo mniejsza od pierwszej i ta ostatnia najmniejsza. Były trzy takie nogi – w każdej po trzy kule. W tym przezroczystym „czymś’ widać było trzy poziomy. I widać było dziesięciocentymetrowych jakby ludzików. Oni byli w skafandrach białych, z butlami na plecach. Dokładnie się przyglądałam – czuło się wyraźne zaniepokojenie tych ludzików. Oni przenosili z niższego pokładu jakieś pojemniki po drabinkach na wyższy pokład. Było widać kilkanaście ludzików. Oniemniałam. Tak samo wszyscy ludzie wokół. I operator koparki, który z robotnikami stał razem z nami. Trwało to z pół godziny. Ludzie zaczęli mówić, że film nagrywają. Kto nagrywa? Wszędzie byli tajniacy, Solidarność podnosiła głowę, ktoś zawiadomił o zbiegowisku. Przyjechała milicja i zaczęła odpychać ludzi, a za chwilę przyjechała wojskowa ciężarówka i czterech żołnierzy zabrało to „coś” do ciężarówki i ciężarówka odjechała”.........................Słuchałem z niedowierzaniem. Wydawało mi się, że jestem otwarty na „nowe’, ale to opowiadanie wydało mi się tak nieprawdopodobne.......Pomyślałem sobie: ciocia taka racjonalistka, tak zawsze twardo po ziemi chodziła, a tu pieprznęła nieziemską bajeczkę................................................................................................................................................................................................................................................................................................Minęły może trzy tygodnie. Jestem na imeninach u mojego dobrego kolegi. Zabawa na cztery fajerki. Kolega zdecydował się wyjechać za granicę ( zbliżał się stan wojenny w Polsce ) i to była zabawa pożegnalna. Już nad ranem usiedliśmy w kilka osób przy kawce, zmęczeni tańcem. Jeden z obecnych był wykładowcą w Wojskowej Akademii Technicznej na Bemowie. Zaczął opowiadać: -„Wiecie, co zdarzyło się u nas na WAT – cie? Niedawno UFO przywieźli!!!!. Przezroczyste UFO o średnicy półtora metra”.............-I kropka w kropkę powtarza opis podany przez ciotkę Polę!!!!!---„I wiecie co te głąby z Akademii chcieli zrobić? –Próbowali przewiercić w tym dziurę wiertarką! Nie udawało się, wiertła nie mogły się przedostać przez pole siłowe, które było postawione na centymetr od powłoki! W końcu przyjechali Rosjanie i zabrali zabawkę do siebie, tak gdzie mają składowane wszystkie części UFO po katastrofach.” ------------A mnie się ułożyła w głowie kostka Rubika w całość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz