niedziela, 27 maja 2012

Mężczyzna w białym turbanie


 –W czasie wojny do niemieckiego kobiecego obozu koncentracyjnego w Ravenbruck trafiła pewna młoda Niemka. Przez długi czas poddawana była niesamowicie bolesnym eksperymentom medycznym. Ten obóz koncentracyjny zasłynął z nieludzkich eksperymentów na kobietach. Tu działał doktor Mengele......Pod koniec 1943 roku była w takim stanie psychicznym, że postanowiła rzucić się na druty ogrodzenia, w których płynął prąd. Popełniając samobójstwo, chciała skrócić swoje cierpienie. ( Przypisek Zbyszka: moja matka, która także była w tym obozie, widziała setki śmierci samobójczych, opowiadała, że gdy ciało kobiety zawisało na drutach, z głowy ulatniał się wyraźny „dymek”. Dusza? I po człowieku . Matka pytała innych więźniarek, czy to widzą. Widziały tylko nieliczne.) Pewnego wieczoru Niemka postanowiła skończyć ze sobą. Udała, że śpi. Miała poczekać kilka godzin i około północy wymknąć się na dziedziniec, aby wykonać swój zamiar. Usnęła. Przyśnił się jej starszy mężczyzna w białym turbanie, ubrany na biało, który uśmiechając się z czułością, powiedział jej, żeby nigdy nie próbowała samobójstwa. Na dręczące ją pytanie, dlaczego tak cierpi, nie chciał udzielić odpowiedzi, ale gdy nalegała, powiedział: - „Chodź ze mną”. Sceneria zmieniła się i oboje znaleźli się w lochach, gdzie wielu nagich ludzi było torturowanych przez zakapturzonych mnichów oraz półnagich pachołków. Jeden z zakonników był szczególnie okrutny i wyraźnie czerpał przyjemność z zadawania wyszukanych tortur. –„O Boże, gdzie jestem?”- zapytała kobieta. Mężczyzna w turbanie odrzekł: -„W kazamatach hiszpańskiej inkwizycji. Ten tam, który tak bardzo lubi męczyć ludzi, to ty”........W tym momencie sceneria znowu się zmieniła i znaleźli się w tym samym miejscu, co poprzednio. Starzec powiedział: -„Ale nie martw się córko, to potrwa jeszcze tylko parę dni”. I rzeczywiście, trzeciego dnia już  nie zabrali jej do szpitala, zaś po tygodniu została zwolniona z obozu.-----------------                                            
W połowie 1945 roku wyemigrowała do południowej Afryki. Na początku lat 50. została zaproszona na obiad do pewnej rodziny. Na ścianie w jadalni zobaczyła....dużą fotografię starego człowieka ubranego na biało, w białym turbanie. Człowieka ze swojego snu. –„Kto to jest?!” – zawołała. Wyjaśniono jej, że to mistrz Baba Sawan Singh, hinduski świątobliwy mąż, który odszedł z tego świata w 1948 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz