–W czasie wojny do niemieckiego kobiecego obozu koncentracyjnego w
Ravenbruck trafiła pewna młoda Niemka. Przez długi czas poddawana była
niesamowicie bolesnym eksperymentom medycznym. Ten obóz koncentracyjny zasłynął
z nieludzkich eksperymentów na kobietach. Tu działał doktor Mengele......Pod
koniec 1943 roku była w takim stanie psychicznym, że postanowiła rzucić się na
druty ogrodzenia, w których płynął prąd. Popełniając samobójstwo, chciała
skrócić swoje cierpienie. ( Przypisek Zbyszka: moja matka, która także była w
tym obozie, widziała setki śmierci samobójczych, opowiadała, że gdy ciało
kobiety zawisało na drutach, z głowy ulatniał się wyraźny „dymek”. Dusza? I po
człowieku . Matka pytała innych więźniarek, czy to widzą. Widziały tylko
nieliczne.) Pewnego wieczoru Niemka postanowiła skończyć ze sobą. Udała, że
śpi. Miała poczekać kilka godzin i około północy wymknąć się na dziedziniec,
aby wykonać swój zamiar. Usnęła. Przyśnił się jej starszy mężczyzna w białym turbanie,
ubrany na biało, który uśmiechając się z czułością, powiedział jej, żeby nigdy
nie próbowała samobójstwa. Na dręczące ją pytanie, dlaczego tak cierpi, nie
chciał udzielić odpowiedzi, ale gdy nalegała, powiedział: - „Chodź ze mną”.
Sceneria zmieniła się i oboje znaleźli się w lochach, gdzie wielu nagich ludzi
było torturowanych przez zakapturzonych mnichów oraz półnagich pachołków. Jeden
z zakonników był szczególnie okrutny i wyraźnie czerpał przyjemność z zadawania
wyszukanych tortur. –„O Boże, gdzie jestem?”- zapytała kobieta. Mężczyzna w
turbanie odrzekł: -„W kazamatach hiszpańskiej inkwizycji. Ten tam, który tak
bardzo lubi męczyć ludzi, to ty”........W tym momencie sceneria znowu się
zmieniła i znaleźli się w tym samym miejscu, co poprzednio. Starzec powiedział:
-„Ale nie martw się córko, to potrwa jeszcze tylko parę dni”. I rzeczywiście,
trzeciego dnia już nie zabrali jej do
szpitala, zaś po tygodniu została zwolniona z obozu.-----------------
W połowie 1945 roku wyemigrowała do południowej Afryki. Na
początku lat 50. została zaproszona na obiad do pewnej rodziny. Na ścianie w
jadalni zobaczyła....dużą fotografię starego człowieka ubranego na biało, w
białym turbanie. Człowieka ze swojego snu. –„Kto to jest?!” – zawołała.
Wyjaśniono jej, że to mistrz Baba Sawan Singh, hinduski świątobliwy mąż, który
odszedł z tego świata w 1948 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz