piątek, 30 grudnia 2016

Dwa skrzydła

Kto się nie zmienia, ten stoi w miejscu. A gdy stoi w miejscu, to się cofa.
Życie jest dynamiczne, a jeśli jesteś otwarty na zmiany, samo życie poprowadzi ciebie tam, gdzie powinieneś trafić.
Piszę te listy do samego siebie, potem je czytam i przekonuję się, jak się zmieniam. To jest ewolucja.
         Coraz częściej milczę, nie wtrącam się do rozmów. Już nie muszę mieć racji. Swoje wiem, ale także częściej niż zwykle przyznaję, że czegoś nie wiem. Zamiast się spierać, wolę pójść na spacer i pobyć ze sobą.
          Stopniowo uczę się przesuwać z obrzeży ku centrum i z powrotem bez większych problemów. To tak, jak wchodzenie do domu na noc i wychodzenie z niego rano do ogrodu.
Jesteś w nim, dopóki aura sprzyja. Kiedy staje się coraz goręcej, a ty zaczynasz się pocić i już nie jest miło - po prostu wchodzisz do domu. Tam jest chłodno, nie odczuwasz dyskomfortu. l tak, zależnie od sytuacji zmieniasz miejsce.

 Dokładnie w ten sam sposób człowiek świadomy, przemieszcza się ze swych peryferiów do centrum, z centrum ponownie na peryferia. Nigdzie nie jest uwięziony.
Kiedy poczujesz uwięzienie, jest ci źle i smutno. Odczuwasz dyskomfort.
Wiesz, że przegapiasz gdzieś znaczenie życia.
Zmieniaj miejsce: - z targowiska do klasztoru, z bycia ekstrawertykiem do bycia introwertykiem - wciąż zmieniaj miejsca. Te dwa miejsca to jakby dwa skrzydła - współpracują ze sobą. Dzięki temu, że są umieszczone naprzeciw siebie, równoważą się. Gdyby dwa skrzydła były po tej samej stronie, ptak nie mógłby latać. Twoje wnętrze i zewnętrze są jak skrzydła.

Osho: - Są też tacy, którzy mają dosyć świata i zdecydowali się na ucieczkę do klasztoru, w Himalaje. A przecież więcej osób doznało oświecenia na Wall Street niż w Himalajach.
Ci którzy uciekli, stali się sann-jasinami, mnichami, rozpoczęli samotne życie, schowali się w sobie. Zamykają oczy, zamykają okna i drzwi, stają się leibnitzowskimi monadami, które nie mają okien, a następnie popadają w znużenie.

Na targowisku mieli wszystkiego dość, byli zmęczeni, sfrustrowani. Czuli się jak w domu wariatów, nie mogli się odprężyć. Było zbyt wiele związków, a za mało czasu dla siebie, za mało własnej przestrzeni.
Zamieniali się w przedmioty, tracili swoje jaźnie, stawali się coraz bardziej materialni a coraz mniej duchowi. Zgubili drogę, świadomość, że istnieją. Uciekli. Zniechęceni, zdruzgotani - uciekli. Teraz usiłują żyć w pojedynkę, życiem introwertyków, lecz wcześniej czy później i to im się znudzi. Wybrali bowiem jedno skrzydło. Tym razem leży ono po przeciwnej stronie.


Trzeba to dobrze zapamiętać, gdyż jest taka możliwość... Otóż umysł ma skłonności do zaczepiania się. Są ludzie, którzy zaczepili się na targowisku; mówią, że nie są w stanie zmienić miejsca, nie mają na to czasu. Mówią że muszą być na targowisku.
     A to już jest uzależnienie.
Dla mnie targowiskiem jest giełda, symboliczne Wall Street. Na tym giełdowym targowisku rządzi Królowa Chciwość i Król Strach.
Tu hartują się charaktery tych inwestorów, którzy grają za pomocą CFD.
      Przez wiele lat byłem uwiązany także do targowiska pod tytułem: - "kontrakty terminowe na Wig 20"
Najpierw moim drugim domem stawały się kolejne domy maklerskie, potem, gdy przemówiły Liczby, emocje opadły a miejsce domów maklerskich zajął komputer i także tysiące godzin wpatrywania się w ekran.
        Uzależnienie od komputera? Niby tak, ale zajrzałem głębiej i ukazała się Królowa Chciwość .....Zapytałem siebie; - czy muszę tak żyć
    
Uczyłem się żmudnie na własnych błędach, tylko niestety popełniałem wielokrotnie te same. Miałem bowiem w głowie błędne kody, a błędne kody trudno zmienić.
To jest trudne, ale wykonalne.
Tylko trzeba chcieć.

Pierwszy porządny relaks i zmiana, nastąpiła w czasie wakacji 2013, gdy na wiele miesięcy odspawałem się od komputera. Od razu poczułem się lepiej, znalazłem się momentalnie w Krainie Spokoju.

Wypoczynek wtedy spełnia swoje zadanie, gdy zmieniamy trzy rzeczy:
- Ludzi z którymi jesteśmy na co dzień
- Miejsce pobytu
- Codzienne czynności. Trzeba zająć się zupełnie czymś innym niż dotychczas.
       Na wypoczynek część osób udaje się do Natury. I wcale nie muszą to być tak prymitywne warunki, jak w moim bieszczadzkim hotelu Siedem Gwiazdek – z neonem gwiazd Wielkiego Wozu ponad głową.








Można sobie bowiem zafundować odrobinę luksusu w górskim hotelu Zero Gwiazdek - Szwajcaria (Null Stern Hotel) wynajmując łoże za jeden tysiąc złotych.



Ważne jest w każdym razie, żeby wyskoczyć z Wyjeżdżonej Koleiny Życia. Kiedy bowiem z niej wyskoczymy, pozbędziemy się schematów, a wtedy powstaną nowe połączenia neuronowe w mózgu – mózg odżywa, młodnieje.
      Targowisko – pracę, zostawiamy w pracy.
      Dom zostawiamy w domu.
Nie przenosimy problemów z pracy do domu, a problemów z domu do pracy. A najlepiej co jakiś czas zostawić za sobą zarówno targowisko jak i dom i wyrwać się z kołowrotka choć na kilka dni. Niby to proste, to są właściwie rzeczy oczywiste, ale powtarzanie sprzyja zapamiętaniu.
       Pozostać zdrowym psychicznie w tym chorym świecie – oto jest zadanie. Zaprawdę powiadam wam ….

Gdy trafiam do grupy mięsożerców, przestaję być wegetarianinem i nic się nie dzieje. Nie demonstruję odrębności. Do niczego się nie zmuszam, a już na pewno nie mam poczucia winy. Uznaję odzwyczajanie się od jedzenia padliny za proces, robię postępy i jest ok.
     Kiedy jednak jestem sam lub z innymi wegetarianami, czuję się wyraźnie dużo lepiej niż w obecności mięsożerców. To jest już mocno odczuwalny i oczywisty fakt, wynikający z wejścia wegetarian na drogę poszukiwania siebie, wkraczania w duchowość. To jest tylko taka prawidłowość ogólna, bo niektórzy mięsożercy są wspaniałymi ludźmi, tak jak niektórzy wegetarianie potrafią mocno przynudzać, są nieźle pogięci mówiąc krótko.
         Czyli: nie wrzucać wszystkich do jednego worka.
Razem ze mną zmienia się blog, bo przecież jest on kawałkiem mnie. Zmiany następują tak szybko, że jeszcze w środku lata byłem zdecydowany zmienić całą czołówkę strony głównej, także swój życiorys. Teraz stało się to mało istotne.
      Kiedy czytałem swój życiorys internetowy wiosną, wydawało mi się, że to jakiś obcy człowiek ukończył uczelnię, gdzieś pracował, przecież to kupa nieważnych bzdur. Koniecznie trzeba to zmienić, popatrzcie: - oto kolejny Homo Mechanicus.

Jedna jedyna szkoła jest ważna: - Akademia Życia.
Mało kto ją kończy z dobrym wynikiem. Czy ja ją ukończyłem? Absolutnie nie!. Dalej się uczę.
I w tej oto odpowiedzi jest cały sens życia.(Które jest tajemnicą)

Kontaktować się z innymi, kochać, tworzyć przeróżne związki, ponieważ one nas wzbogacają - ale jednocześnie umieć zamknąć drzwi i zrobić sobie wakacje od wszystkich związków, by móc odnowić kontakt z samym sobą.
Kochaj innych, ale kochaj także siebie. Wychodź na zewnątrz! Świat jest piękny, pełen przygód; tworzy wyzwania, wzbogaca. Nie przegapiaj tego - spotykaj się ze światem kiedy puka do twoich drzwi. Nie obawiaj się, nie masz nic do stracenia a wszystko do zdobycia.
Tylko się nie zgub. Nie odchodź za daleko, bo nie będziesz umiał wrócić do domu. Czasem zapomnij o świecie. Zrób sobie czas na medytację. Nie bój się tego słowa, nie trzeba siedzieć godzinami w pozycji lotosu, wystarczy być – wniknąć w każdą prozaiczną czynność – wyłączyć się na chwilę. Zapomnieć o świecie, a przypomnieć sobie o sobie.
I koniecznie robić to na wesoło: - Pomiędzy Bugiem, a Odrą i Nysą to najważniejsze my są!
Ludzie mogą nie uwierzyć w to, co mówisz lub piszesz, ale uwierzą w to, co robisz.

Co robię? Żyję po swojemu, podfruwam na dwóch skrzydłach, ufam, czuję się prowadzony przez Anioła.

Święta poezja Stachury
a wiara taka młodzieńcza
że można przenosić góry

Co wiem? Wiem, gdzie jest ładnie o każdej porze roku: - w Bieszczadach.  

Dziękuję za ten obfity rok Polandowi 20 (Wig 20 grany z Londynu).
Dziękuję za całokształt memu Aniołowi - Ach! (Wdzięczności nigdy nie za dużo) (Bowiem)
 Wam, Czytelnicy dziękuję za to, że jesteście.
A nam wszystkim życzę szampańskiej zabawy przy żegnaniu 2016 roku!

 


czwartek, 29 grudnia 2016

Epitafium dla Cioci

Ciocia umarła na wiosnę.
Była bardzo wiekowa, lecz godna pozazdroszczenia sprawność fizyczna i umysłowa nie opuszczała Cioci do samego końca.
Przy porządkowaniu mieszkania znalazłem Jej „bloga” - zeszyt pełen zapisów, sentencji.
Oto jeden urywek:

Wydarzenia religijne były zawsze związane ze specyficzną historią pewnego stosunkowo małego obszaru.
Wynikały z przemyśleń i reakcji najczęściej małej grupy ludzi.
Bywała to sztucznie zawężona historia.
      Zwykle ta zawężona historia ignorowała istnienie innych kultur i wyznań.
Subiektywny punkt widzenia przedstawiano jako jedynie właściwy, a związany z nim system wartości jako bezwzględnie prawidłowy.
W ten sposób zamiast przybliżać nas do źródła prawdy, przedstawiano nam wymyślone idee.
      Poszukiwanie prawdy nie było dla takich ludzi priorytetem, więcej: najważniejszym było rządzenie innymi duszami.
W ten sposób bardzo wcześnie zrodził się we mnie cichy sprzeciw wobec kościoła”.....

Ten cichy sprzeciw, z wiekiem przerodził się u Cioci w zdecydowany antyklerykalizm.
Nie bała się śmierci, rozmawialiśmy wielokrotnie o życiu po tamtej stronie, byłem tam przecież jedną nogą....
- Pół roku przed śmiercią jest sen proroczy. Był taki sen.
- Dwa dni przed wydarzeniem – zapowiedziała swoje odejście, podając datę i porę dnia.
Umierając przypomniała dyspozycję: - „Proszę mnie spalić i żadnego księdza! Nie życzę sobie obecności księdza!”.

I tak się stało.
Zmniejszyło się grono moich przyjaciół.

Niech nad mym grobem oszust czarny
Nie wznosi w niebo swoich dłoni
Na nic mi jego obrzęd marny
Gdy mnie na wieczność ziemia wchłonie

Nic mi martwej z pustych zwrotów
Obłudnych próśb i modłów płatnych
Faryzeusza, który gotów
Wziąć od biedaka grosz ostatni

Niech mnie nie żegna świątobliwy
Wilk przyodziany owczą skórą
Przejrzałam jego serce chciwe
I myśli podłe pod tonsurą

Nie wskrzeszą mnie nabożne gesty
Ani organów głośne granie
Liść mnie pożegna swym szelestem
I gwiazd odległych migotanie

Szum lasu niech mi towarzyszy
I pieśń srebrzysta górskiej rzeki
Gdy w wiekuistej spocznę ciszy
Śniąc Wysp Szczęśliwych świat daleki.

Jesień w Sanoku

Szacunek dla czegoś nowego, nowej wiedzy, który wykształca w sobie myślący człowiek jest niezastąpiony.
To jest umiejętność zdobywania zadowolenia z samego kroczenia przez życie.
To jest umiejętność cieszenia się tym, co jest.
Nie cel staje się najistotniejszy, lecz samo kroczenie do celu.

Takie myśli towarzyszyły mi w październiku, gdy wracałem z Bieszczadów, a autobus z Cisnej wjeżdżał do Sanoka.
Lubię Sanok.
Oraz jestem przychylnie nastawiony do całego świata.                                                  

Jest luz, nie ma pośpiechu - dopiero za cztery godziny nastąpi dalsza podróż.
I to jest właśnie konieczny stan, w którym rzeczy dzieją się według naszej woli. Bez wysiłku, czyli wu – wei.
Niczego nie należy wymuszać - jedynie wysłać Intencję.
Ten stan jest podobny do bycia w lekkiej senności, wyciszenia, wielkiego spokoju.
       Opisuję to na błahym przykładzie, lecz dzieje się tak w każdym przypadku.

A więc wędruję na Zamek, a potem na Górę Parkową. Po drodze proszę Anioła o ciekawe światło, czyli okna w chmurach.
Światło słoneczne z tych okien, i zdjęcia, miały być celem.



Wchodziłem po schodach i czułem w sobie wzbierającą uroczystą radość. Byłem dosłownie w Uniesieniu.
      No bo mam oceany wolnego czasu, obie rączki sprawne i obie nóżki sprawne, bardzo dobrze jest mi ze sobą samym, czego mi więcej potrzeba?

Szedłem niespiesznie, w swoim tempie, to była dokładnie sama kwintesencja kroczenia do celu, i ta słynna umiejętność cieszenia się tym, co jest. Nawet byle czym, nawet padającym deszczem. 
     A wokół trwał przecież cudny jesienny dzień.
Idąc, oczywiście dziękowałem Aniołowi za całokształt – Ach!
No i dostałem to, co chciałem.






Dodatkowe daty dla Wigu 20 przed nami.
W piątek 30 grudnia wypada kolejna data. Przed silną datą, którą podałem na okolice połowy stycznia, dochodzą także daty 4 stycznia i 8 stycznia. Tu mały problem, bo 8 stycznia to niedziela.

środa, 28 grudnia 2016

Zaakceptować siebie

Czy czegoś ci naprawdę brakuje?
Nie. To tylko taka fałszywa myśl.
Nikomu niczego nie brakuje.
A więc odpręż się. Raduj się.


Lecz ego zachowuje się jak tyran. Ciągle powtarza: - stań się kimś wielkim, stań się Buddą, stań się Chrystusem, osiągnij coś.
A przecież Chrystus nigdy nie starał się zostać Chrystusem i dlatego nim był. Tak samo Budda.
Oni po prostu zaakceptowali samych siebie i poprzez tę akceptację rozkwitli. Tak się właśnie przydarza.
Nieco inaczej jest to ujęte w sentencji:

Prawdziwą wartość człowieka poznaje się głównie po tym, w jakim stopniu zdołał się wyzwolić od samego siebie.
                                                                                      Albert Einstein

W takim momencie pojawia się Przemiana.
Zaczynasz żyć.
Przestaje ciebie obchodzić opinia innych o tobie.
Nie uczestniczysz już w tym obłąkanym wyścigu bycia kimś innym niż naprawdę jesteś.
Ego cichnie.
Nie porównujesz się już z innymi, ani nie współzawodniczysz.
Współzawodniczyć można jedynie z samym sobą.
I właśnie wtedy zaczynasz rozkwitać.

wtorek, 27 grudnia 2016

Księga Chitat

Około 1360 r. prz.Chr. Arabski historyk Ahmed-al-Makrisi zebrał wszelkie dostępne dokumenty na temat Piramid. Zestawiony materiał opublikował w Księdze Chitat, w rozdziale o Piramidach
    
 
W tym ponadczasowym dziele znajdujemy rzeczy wręcz niesamowite:

W Piramidach, na ich sufitach, ścianach i kolumnach zapisano arkana wszelkich nauk tajemnych wykorzystywanych przez Egipcjan. Widnieją tam również wizerunki wielu gwiazd, nazwy środków leczniczych, przynoszonych przez nie pożytków albo szkód, wiedza o talizmanach, astronomii, arytmetyce, geometrii i w ogóle wszystkie nauki, wyłożone w sposób zrozumiały dla tych, którzy znają pismo.
        Kiedy rozpoczęto budowę Piramid, polecono wyciosać potężne kolumny, ogromne kamienne płyty, sprowadzić z Zachodu ołów i przywieźć skalne bloki z okolic Assuanu.
Z tego wybudowano fundament trzech piramid: wschodniej, zachodniej i barwnej.
(Potem zaczęto budować....)
      „Oni” mieli zapisane Karty, i kiedy kamień już ostygł i był gotowy, kładli na nim owe Karty, popychali go i tym popchnięciem posuwali go o sto samów (1 sam= 6 łokci=3,6m) i powtarzali to, aż kamień znalazł się przy Piramidach”.

A więc według autora Księgi Chitat to formuła czarnoksięska powodowała przemieszczanie bloków. No bo jak inaczej starożytni mieli wytłumaczyć działanie Karty, czyli być może elektronicznego urządzenia antygrawitacyjnego?

Panie! O czym pan piszesz?
O faktach piszę, o wręcz cudownych faktach.....
Ignorant nie wierzy w cuda, dlatego naukowi ortodoksi wymyślili tysiące hipotez na temat budowy Piramid, napisali o tym całe góry książek.
Czytanie o takich wydumanych teoriach to zwykła strata czasu, natomiast zajmowanie się faktami, to co innego.

Prof. Davidovits, dyrektor instytutu archeologicznych nauk stosowanych Uniwersytetu Barry w Miami USA, po zbadaniu dostatecznej ilości próbek pochodzących z bloków trzech Piramid z Gizy, stwierdził: - bloki użyte do ich budowy są sztucznym tworem. One są odlewem!

Można sobie wyobrazić jaką burzę wywołały słowa Davidovitsa wśród naukowych ortodoksów.
Jednak Davidovits nie przejął się krytyką, ograniczył się jedynie do przekazania swej wiedzy na temat budulca Piramid. Stwierdził, że fakty same się obronią.
A więc po pierwsze primo: - kamienne bloki użyte do budowy nie tylko nie pochodzą z Assuanu, a także nie pochodzą z żadnego innego kamieniołomu.
Po drugie primo: - one były wytwarzane na miejscu, odlewane tak samo jak beton – to są prefabrykaty!

Ciąg dowodów przytoczony przez tego uczonego, który jest chemikiem z wykształcenia, przypomina najlepszy kryminał.
Oto historia tego kryminału.

       Stela z Sehel.

W roku 1889 egiptolog C.Wilbour znalazł na Sehel, niewielkiej wysepce na Nilu, leżącej na północ od Assuanu, pokrytą hieroglifami stelę.
Sehel do dziś jest jednym z niewielu miejsc w Egipcie, gdzie uwiecznieni są w pięknych rysunkach naskalnych starożytni bogowie. Znaki pisma zostały przetłumaczone w zeszłym stuleciu.
Uczeni są zgodni, że hieroglify wyryto w twardym kamieniu ok. 300 lat prz. Chr., jednak tekst dotyczy epoki odległej o całe tysiąclecia.
Z 2300 hieroglifów mieszczących się na steli, aż 650 znaków dotyczy wytwarzania sztucznego kamienia!

Wiedzę o tym miał przekazać twórcy pierwszej, Wielkiej Piramidy, sam bóg-stworzyciel Chnum.

            Beton, który przetrwał tysiące lat.

Bóg Chnum podał listę 29 minerałów i różnych występujących w przyrodzie chemikaliów, a także wskazał dodatkowe naturalne substancje spajające, dzięki którym syntetyczny kamień trzymał wiązania.
       Wskazówki z nieba zaadresowane były m.in. do architekta Imhotepa, którego Egipcjanie czcili jako bóstwo. (Przypominam, że archeolodzy poszukują grobowca Imhotepa po dziś dzień).
Wracamy do faktów, czyli recepty jak wyprodukować kamienny beton.
       W kolumnach od 6. do 18. steli z wyspy Sehel, wyliczone są potrzebne do tego składniki, ich proporcje w mieszance, oraz podane są miejsca, gdzie można je znaleźć.
Według tych boskich wskazówek Imhotep rozmieszał papkę z natronu (wodorowęglan sodu) i gliny (krzemian aluminium). Do tego dodał inne krzemiany oraz muł z Nilu, zawierający aluminium. Po dodaniu minerałów zawierających arsen, a potem piasku i w końcu wody, powstał szybkoschnący cement, który ma takie same wiązania molekularne jak kamień naturalny.

Za recepturą, czyli teorią, podążyła praktyka
Niezależnie od Davidovitsa, sprawą budulca Piramid zajmował się dr. D.Klemm.
Dawno temu, bo w roku 1979 w Grenoble, na II Międzynarodowym Kongresie Egiptologów, przy mównicy pojawił ten specjalista od skał, dr. D.Klemm, i zreferował kompletnie zdumionym archeologom wyniki swych badań nad budulcem piramid.
      Otóż razem ze swoim zespołem przeprowadził analizę kilkudziesięciu próbek kamienia, pobranych zgodnie z ustaloną metodologią z różnych miejsc Wielkiej Piramidy.

Wyniki badań były jednoznaczne:
- Każdy z kamieni, z których pobrano próbki pochodził jakby z innej części Egiptu.
Ktoś może sobie w tym momencie pomyśleć: - to proste, każda egipska wioska podarowała swoją cegiełkę na budowę wielkiego dzieła!

Otóż jest to błędne rozumowanie, wniosek jest inny acz równie prosty: - W każdym kamieniu zawarte były po prostu te same składniki pochodzące z różnych okolic kraju, jednak w minimalnie innej proporcji.   
      Do tego dochodzi niezupełnie idealne wymieszanie składników.
Wygląda na to, że egipscy betoniarze nie za bardzo przejmowali się rolą....

 Naturalny blok granitu jest także homogeniczny pod względem gęstości, natomiast próbki dr. Klemma pokazały co innego: - badane kamienie były gęściejsze w części dolnej, a rzadsze w części górnej.
W części górnej badanych bloków było ponadto zbyt wiele pęcherzyków powietrza.
      Zbadane kamienie są więc tworem sztucznym!
Teraz dodamy dwa dodatkowe dowody, i to dowody na mur-beton, do hipotezy J. Davidovitsa.

Prześwietlanie Piramid.

W roku 1979 słynny Stanford Research Institute (RSI z postów pod tytułem „Ingo Swann”) przeprowadził wspólnie z naukowcami Uniwersytetu Ain-Sham w Kairze, elektro-magnetyczne pomiary piramid w Gizie.
      Przez kamienne bloki przepuszczono fale o wysokiej częstotliwości, których suche monolity (Piramidy, oraz skalną platformę uważano bowiem za całkiem suche) nie powinny całkowicie odbijać. W zasadzie naukowcy byli pewni, że wyniku takiego badania odkryją sekretne, nieodkryte dotychczas korytarze i komory.
Wbrew przewidywaniom wyniki testu zadziwiły naukowców.
Fale wysokiej częstotliwości zostały pochłonięte przez Piramidy!
Co się stało?

Otóż kamienne bloki z których są zbudowane Piramidy, zawierają o wiele więcej wody niż ma prawo się jej znajdować w naturalnym kamieniu!
     Komputerowe obliczenia w przypadku samej tylko Piramidy Chefrena wykazują obecność kilku milionów litrów wody.
Ponownie nasuwa się ten sam wniosek: - Piramidy zbudowane są ze sztucznych kamiennych bloków.
Następny dowód – fakt zupełnie spokojnie mógłby pochodzić z powieści kryminalnej: - W próbce kamienia z Wielkiej Piramidy prof. Davidovits odkrył pod mikroskopem najpierw ślady ludzkiego włosa, a w końcu sam włos, o długości 21 cm.
W jaki sposób włos mógł znaleźć się w kamieniu?
Ano odpowiada za to egipski betoniarz.

Prof. Davidovits zastosował staroegipskie receptury i wyprodukował według nich starożytny kamień-beton.
Nowy beton – lecz jednocześnie prastary, i odporny na działanie czasu, czyli czynników atmosferycznych.

Ludzie z otwartą głową zawsze korzystają z mądrości pokoleń. Natychmiast posypały się patenty!
To już stara sprawa, bo sprzed kilkudziesięciu lat.

Francuska firma „Geopolimere France” produkuje beton według starożytnej receptury.
Również Dynamit Nobel uczestniczy w biznesie nowych mieszanek cementowych.
W USA Lone Star włączyły do swego repertuaru twardszą i szybciej schnącą odmianę cementu.

Naukowi ortodoksi trwają w zadziwieniu. Tu ponownie przypominam kultowy rozkaz Napoleona spod piramid, przy formowaniu czworoboku - „Osły i uczeni do środka!”.
A my, jak napisał Erich von Deniken: - „właśnie nauczyliśmy się od starożytnych jak betonować na tysiąclecia”.


PS. To nie wszystkie ciekawostki z Gizy.
W przygotowaniu: - Co odkrył robot Gautenbrinka
- Potajemne wykopaliska we wnętrzu Wielkiej Piramidy.

czwartek, 22 grudnia 2016

Święta

Wieczór i noc ulicach Warszawy. Do Świąt jeszcze trochę, ale ich atmosferę czuje się coraz mocniej. Okolice Ronda ONZ.






Plac Na Rozdrożu.

Ul.Piękna, naprzeciwko ambasady amerykańskiej.

Niedługo północ. Ustają wpisy na kilka najbliższych dni, a ja składam Czytelnikom życzenia zdrowych i spokojnych Świąt.
Zamieszczam także dedykację dla Was.
Jest nią jeden z moich ulubionych wierszy. Ten wiersz jest całkiem „kościółkowy”, a jednocześnie tak wzruszający, że kiedy czytałem go po raz pierwszy, miałem mokre oczy. I pomyśleć, że za ten piękny wiersz, katoliccy ortodoksi zmieszali Jana Sztaudyngera z błotem.
                                 Matka Boska na nartach.
Matka Boska na nartach
Zjechała z gór Beskidu
(A dobrze jeździć umie,
Nie zrobi narciarzom wstydu).
W sukience do samej ziemi
I dwoma świecami w dłoni
Zjechała, jak miesiąc śliczna,
Z wysokich śląskich groni.

(…)
Pytali, kto to jedzie
Z wysokich śląskich groni,
Co zamiast trzymać kijki
Dwie świeczki dzierży w dłoni.


Dwa wilki jak baranki
Biegły przy świętych nartach,
Dla Przenajświętszej Panny
Jako przyboczna warta.


Dwie sarny poklękały
Pod starą, śnieżystą jodłą
I las się oddał cały
Cichym poszumom, modłom.


Tak szybko przejechała,
Tylko mignęła w bieli,
Że już im w dali znikła,
Nim, kto jest, odgadnęli.
Biegli więc za nią spiesznie,
Ale nie dali rady,
Więc tylko poklękali
Całując nartów ślady.


A z łaski przenajświętszej,
Gdzie padły ich całusy,
Tam wiosną rozkwitały
Śnieżyczki i krokusy



Świadek przy płocie

Wczoraj poczułem potrzebę pójścia w pobliże Sejmu.
Poszedłem więc, a jak się okazało, zrobiłem to w odpowiednim czasie.
Był płot przed Sejmem – nie ma płotu przed Sejmem.
Zostały tylko zdjęcia.
Płot stał się przeszłością.
A przeszłość to Tu i Teraz, które odeszło, umarło.
Autorowi było dane stać się świadkiem jakiegoś Momentu.

Bycie świadkiem następuje dzięki pasywnej świadomości. Żadnego działania. Świadomość nie jest akcją.
Pewnego dnia Mułła Nasreddin był bardzo zmartwiony, pogrążony w głębokim zamyśleniu. Wystarczyło spojrzeć na jego twarz, aby poczuć, że jest zatopiony w myślach, bardzo spięty i że cierpi. Jego żona zaniepokoiła się. Zapytała:
- Co się dzieje, Nasreddin? O czym myślisz? Na czym polega problem i czemu jesteś taki zmartwiony? Mułła otworzył oczy i powiedział:
    - Jest to problem najwyższej wagi. Rozmyślam o tym, skąd człowiek wie, kiedy jest martwy. Jeśli miałbym umrzeć, to skąd wiedziałbym, że jestem martwy?
    Przecież nie znam śmierci. Rozpoznanie oznaczałoby, że poznałem coś już wcześniej. Ciebie żono widzę i rozpoznaję, bo spotkałem cię już wcześniej. Śmierci nie spotkałem, kiedy więc nadejdzie, jak ją rozpoznam?                                                                                                         Oto problem i jestem nim bardzo zmartwiony. A kiedy będę martwy, nie będę mógł już nikogo o to zapytać. Te drzwi będą dla mnie również zamknięte. Nie mogę odnieść się do świętych pism, żaden nauczyciel nie jest w stanie mi pomóc. Żona roześmiała się i powiedziała:
    - Niepotrzebnie się martwisz. Kiedy nadejdzie śmierć, człowiek natychmiast o tym wie. Kiedy śmierć przyjdzie do ciebie, będziesz o tym wiedział, ponieważ staniesz się zimny jak lód. Mułła odetchnął z ulgą oto otrzymał konkretną wskazówkę, klucz.
Dwa, lub trzy miesiące później, Mułla znajdował się w lesie, gdzie ścinał drzewa na opał. Był zimowy poranek i panował chłód. Nagle przypomniał sobie o słowach żony i dotknął swoich dłoni - były zimne. Powiedział:
        - W porządku! Nadchodzi śmierć, a ja jestem tak daleko od swojego domu, że nie mogę nawet nikomu o tym powiedzieć. Co mam robić? Zapomniałem spytać o to swoją żonę. Powiedziała mi tylko, jak człowiek się wtedy czuje, ale nie wiem co mam zrobić, kiedy nadchodzi śmierć? Teraz nikogo tu nie ma i wszystko jest zimne.
Wtedy przypomniał sobie, że widział wielu martwych ludzi, więc pomyślał:          - Chyba trzeba się położyć? I położył się.

Nigdy bowiem nie widział, żeby martwa osoba robiła coś innego, niż leżenie.

Oczywiście zaczął odczuwać jeszcze większy chłód, czyli według słów żony była to śmierć stojącą nad nim. Jego osiołek odpoczywał obok, pod drzewem. Dwa wilki widząc, że Mułła prawdopodobnie nie żyje, zaatakowały jego osiołka. Mułła otworzył oczy, zobaczył to zdarzenie i pomyślał:
      - Martwy człowiek nie może już nic zrobić. Gdybym był żywy, wilki nie mogłyby pozwolić sobie na coś takiego względem mojego osła. Ale teraz nie mogę już niczego zrobić. Nigdy nie słyszałem, aby martwy człowiek cokolwiek zrobił. Teraz mogę tylko być świadkiem.
Jeśli umrzesz dla swojej przeszłości, umrzesz całkowicie, i tylko wtedy staniesz się świadkiem. Co więcej możesz zrobić? Bycie świadkiem oznacza stanie się martwym dla swojej przeszłości, wspomnień, myśli.

W zamierzchłych czasach, nauczyciel traktowany był jako osoba, która dla ucznia może stać się jak śmierć, która pomoże mu umrzeć i narodzić się na nowo.

Nikodem zapytał Jezusa: - „W jaki sposób mogę wejść do Królestwa Niebieskiego?" 
Jezus odpowiedział: - „Jeśli wcześniej nie umrzesz, nie będziesz w stanie tego osiągnąć. Dopóki nie narodzisz się ponownie, niczego nie da się doradzić".
Ponowne narodziny, to nie jest wydarzenie jednorazowe, to nieustający proces. Człowiek musi odradzać się w każdej chwili. Nie wystarczy, że odrodzisz się raz. Życie to nieustające narodziny, śmierć także jest czymś ciągłym. A jak możesz umrzeć, skoro nie żyjesz? Tkwisz bowiem w przeszłości, wspominasz, rozpamiętujesz, albo wybiegasz w przyszłość?
Jeśli Tu i Teraz nie ma ciebie, po prostu nie żyjesz.

Nie ma przypadków. Jeśli jesteśmy już przy Sejmie, gdzie występowało hasło "kaczka", a ja byłem świadkiem, dowcip na temat kaczki.
 
Do baru wchodzi kaczka. Wskakuje na krzesło i mówi do barmana:
- Setę i śledzia!
Barman jest zaskoczony, ale podaje kaczce gorzałę i śledzia, kaczka wypija, wciąga śledzika i mówi:
      - Słuchaj stary, jestem majstrem - murarzem na budowie opodal tego baru i przez jakiś czas będę tutaj wpadał około 15.00 na wódeczkę i śledzika... Pomyśl nad jakimś małym rabacikiem...
Tego samego dnia barman zadzwonił do zaprzyjaźnionego dyrektora cyrku:
     - Janek! Nie dasz wiary! Przychodzi do mojego baru kaczka, która mówi ludzkim głosem, pije gorzałę i zajada śledzie...

Dyrektor chcąc zobaczyć to na własne oczy przyszedł do baru przed 15.00, siadł przy stoliku...
W drzwiach pojawia się kaczka. Wskakuje na krzesło i mówi ludzkim głosem do barmana:
- Jak zawsze wódeczkę i śledzika proszę...
I jak tam? Przemyślałeś sprawę zniżki?
Do kaczki w tym momencie podchodzi dyrektor cyrku i mówi:                                  - Chcę pana zatrudnić! Jestem dyrektorem cyrku...
- Zaraz, zaraz... Cyrku?
- Tak, panie Kaczko... Cyrku!
- Cyrk.. Hmmm... Cyrk... To taki wielki, okrągły namiot?
- Dokładnie...
- Podobny do Sejmu?                                                                                                 - Tak.                                                                                                                         - Ale zrobiony jest z płótna?                                                                   -Tak.                                                                                                                           - W środku są drewniane ławeczki?
- Właśnie.
- I okrągła arena z piachem?
- Oczywiście!
- W takim razie na chuj panu murarz?!!!