czwartek, 29 grudnia 2016

Jesień w Sanoku

Szacunek dla czegoś nowego, nowej wiedzy, który wykształca w sobie myślący człowiek jest niezastąpiony.
To jest umiejętność zdobywania zadowolenia z samego kroczenia przez życie.
To jest umiejętność cieszenia się tym, co jest.
Nie cel staje się najistotniejszy, lecz samo kroczenie do celu.

Takie myśli towarzyszyły mi w październiku, gdy wracałem z Bieszczadów, a autobus z Cisnej wjeżdżał do Sanoka.
Lubię Sanok.
Oraz jestem przychylnie nastawiony do całego świata.                                                  

Jest luz, nie ma pośpiechu - dopiero za cztery godziny nastąpi dalsza podróż.
I to jest właśnie konieczny stan, w którym rzeczy dzieją się według naszej woli. Bez wysiłku, czyli wu – wei.
Niczego nie należy wymuszać - jedynie wysłać Intencję.
Ten stan jest podobny do bycia w lekkiej senności, wyciszenia, wielkiego spokoju.
       Opisuję to na błahym przykładzie, lecz dzieje się tak w każdym przypadku.

A więc wędruję na Zamek, a potem na Górę Parkową. Po drodze proszę Anioła o ciekawe światło, czyli okna w chmurach.
Światło słoneczne z tych okien, i zdjęcia, miały być celem.



Wchodziłem po schodach i czułem w sobie wzbierającą uroczystą radość. Byłem dosłownie w Uniesieniu.
      No bo mam oceany wolnego czasu, obie rączki sprawne i obie nóżki sprawne, bardzo dobrze jest mi ze sobą samym, czego mi więcej potrzeba?

Szedłem niespiesznie, w swoim tempie, to była dokładnie sama kwintesencja kroczenia do celu, i ta słynna umiejętność cieszenia się tym, co jest. Nawet byle czym, nawet padającym deszczem. 
     A wokół trwał przecież cudny jesienny dzień.
Idąc, oczywiście dziękowałem Aniołowi za całokształt – Ach!
No i dostałem to, co chciałem.






Dodatkowe daty dla Wigu 20 przed nami.
W piątek 30 grudnia wypada kolejna data. Przed silną datą, którą podałem na okolice połowy stycznia, dochodzą także daty 4 stycznia i 8 stycznia. Tu mały problem, bo 8 stycznia to niedziela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz