Urywek z książki: - W
lasach Łemkowszczyzny. Łuny w Bieszczadach we wspomnieniach
żołnierza UPA z kurenia „Rena”.
Nikt
z nas nigdy nie wiedział, kiedy i komu śmierć wyjdzie naprzeciw.
Czekała na każdego z nas na każdym kroku i często kosiła wtedy,
kiedy dostrzegalnego niebezpieczeństwa nie było.
I
tak, na krótko po powrocie ze szkolenia oficerskiego, zginął
„Wuż”.
„Obłasnyj”,
„Wuż” i kilku innych strzelców, poszli na zwiad do wsi
Rzepedź, Kulaszne i Szczawne.
Na
drodze z Przybyszowa do Rzepedzi, ostrzelał ich
karabin maszynowy wroga. Strzelcy rozbiegli się po polu i zaczęli
wycofywać się pojedyńczo do lasu. Ponieważ był jasny dzień,
wróg dokładnie widział, że jest ich tylko kilku i poszedł śmiało
za nimi.
„Obłasnyj” i „Wuż” akurat
przebiegali fragment pola, dzielący ich od lasu, kiedy trafiły ich
nieprzyjacielskie kule. Innym udało się dobiec do lasu.
Dziki
wróg znęcał się nad zabitymi powstańcami. Kłuł ich ciała
bagnetami, a kolbami rozbijał głowy.
Pochowaliśmy
ich w Rzepedzi.
Ledwie
zdążyliśmy pochować „Obłasnego” i „Wuża”,
jak chłopi nam donieśli, że Polacy rozkopali mogiłę naszych
strzelców w Smolniku, i zniszczyli krzyż z tabliczką.
Sotenny
„Brodycz” rozkazał usypać nowy grób.
Cerkiew
w Smolniku widoczna w przecince. Zdjęcie od strony lotniska.
Do
Smolnika przyszliśmy wieczorem, wzięliśmy się do roboty i
na rano mogiła stała dwukrotnie wyższa niż przedtem, wyłożona
zieloną darnią, z ogromnym krzyżem, który cała czota z
trudem przyciągnęła. Na krzyżu znów widniał napis.
Kiedy
wszystko było gotowe, sotenny rozkazał zaminować grób ze
wszystkich stron.
Dowiedziawszy
się, że grób znów został usypany, Polacy przyszli (z Komańczy)
aby go zniszczyć. Jednak ta praca im się nie udała. Kilku z nich
zostało rozerwanych całkiem, inni zostali bez rąk albo nóg,
Odtąd
Polacy mogiły w Smolniku nie ruszali.
Część
dzisiejszego Smolnika widoczna z lotniska - X 2016.
Książka: - W
lasach Łemkowszczyzny. Łuny w Bieszczadach we wspomnieniach
żołnierza UPA z kurenia „Rena”.
P.S
- Pod koniec tygodnia napiszę o giełdzie
Niestety, Polacy też nie są bez winy.
OdpowiedzUsuńCzy Pan jest z pochodzenia ukraincem ?
OdpowiedzUsuńTrudno mi czytać takie historie panie Zbyszku.Tyle lat a trudno .potłukło nas trochę .Dwa miesiące temu pierwszy raz byłem w miejscu gdzie został rozstrzelany przez gestapowców mój dziadek .Teraz jest tam pusto tylko kilka kamiennych płyt na środku poskładane ,śmietnisko zostało zlikwidowane plac ogrodzono gwiazde dawida na bramie przykręcono. góral bagienny z Ruskiej Dąbrówki czyli stały w czytaniu pozdrawia .
OdpowiedzUsuń