poniedziałek, 30 września 2019

Posłuchaj

Nauczmy się słuchać. 
Tej umiejętności nauczyłem się dość późno. 

Jeśli ktoś nie słucha, a tylko mówi …. wtedy jest w szponach ego. Pokonaliśmy ograniczenia, wydaje się, że jesteśmy prawem sami dla siebie, ego wbija nas w dumę i każe nam myśleć, że jesteśmy bardzo ważni.

Kompozytor z przerośniętym ego znalazł cierpliwego słuchacza i od godziny opowiada o sobie, o swym życiu, o pisaniu utworów, dyrygowaniu itd. Wreszcie się zorientował, że nieco przesadził i mówi do gościa:
- Ależ ja pana zanudzam. Porozmawiajmy teraz o panu.
Czy podobał się panu mój najnowszy utwór?

Istnieje typ zaburzenia psychicznego zwany depresją maniakalną, w najcięższych przypadkach ludziom wydaje się, że potrafią fruwać jak ptaki. To ego przejęło kontrolę nad ich umysłem i zasłoniło rzeczywistość.
     A prawda jest taka, że po pierwsze primo nie musimy mieć dużego znaczenia. 
Po drugie primo jesteśmy tak ważni, jak powinniśmy być. 
Po trzecie primo nasze znaczenie bierze się z obecności w każdym z nas iskry bożej. 
Gdy te trzy zagadnienia do nas dotrą, do kompletu potrzebne jest tylko czwarte: - odrobina pokory.

piątek, 27 września 2019

Bajka o cesarzu


Rzecz dzieje się 250 lat p.n.e. w Chinach.
Młody książę w jednej z prowincji miał po śmierci ojca zostać cesarzem.
Zgodnie z ówczesnym prawem musiał się przedtem ożenić.
Sprawa była poważna, bo dotyczyła przyszłej cesarzowej, a tej cesarz powinien bezgranicznie ufać.

Idąc za radą nadwornego mędrca, książę ogłosił, że określonego dnia mają się stawić wszystkie chętne panny w celu wybrania najwłaściwszej.
Stara kobieta, która kiedyś służyła na dworze, słysząc o przygotowaniach do audiencji, szczerze się zasmuciła. 
Jej córka od lat skrycie kochała się w księciu.
    Kiedy jednak przyszła do domu i opowiedziała, co się szykuje, ze zdziwieniem usłyszała od córki, że ta także chce wziąć udział w konkurencji.
Przeraziła się i zapytała; - Córko kochana, po co ci to? Będą tam najbogatsze dwórki. Wybij sobie z głowy ten pomysł! Wiem, że cierpisz, lecz nie zamieniaj bólu w szaleństwo!
Córka odparła:
- Matko! Nie cierpię i na pewno nie jestem szalona. Wiem, że nie mam szans i nie zostanę wybrana. Azaliż jest to jedyna możliwość, bym choć przez chwilę była blisko księcia. Dzięki temu będę szczęśliwa, choć wiem, że czeka mnie inny los.

Nadszedł dzień audiencji i do pałacu przybył tłum dziewcząt w wykwintnych szatach i najpiękniejszych klejnotach. Wszystkie gotowe zaciekle walczyć o wygraną.
Nadszedł książę i oznajmił: - Każda z was otrzyma nasionko.
Ta, która w ciągu sześciu miesięcy wyhoduje z niego najpiękniejszy kwiat, zostanie cesarzową.

Dziewczyna wróciła do domu i zasadziła nasionko w doniczce. Nie znała się na ogrodnictwie, ale dbała o nie z wielkim oddaniem. Postawiła doniczkę na słońcu i pilnowała, aby ziemia była stale wilgotna.
Wierzyła że piękno kwiatu dorówna jej miłości, a wtedy ma jednak szansę.

Mijały dni i tygodnie – ziarenko nie kiełkowało. Minęły trzy miesiące i nic. Dziewczyna chwytała się różnych sposobów, radziła się rolników i wieśniaków, którzy znali najróżniejsze metody upraw – wszystko na próżno.
Jej miłość nie słabła, jednak zwątpienie wkradało się do serca.
Zbliżał się termin końcowej audiencji, a w doniczce była sama ziemia.
Zrezygnowana dziewczyna oznajmiła matce, że pójdzie jednak do pałacu, traktując to jako ostatnie spotkanie z ukochanym.

I tak się stało.
Dziewczyna przyszła z doniczką bez rośliny i zobaczyła, że inne panny przyniosły w doniczkach przepiękne kwiaty, w różnych kształtach i bajecznych barwach.
Książę szedł wzdłuż szeregu panien, przyglądał się każdej, ale się nie zatrzymywał, dochodząc w końcu do córki dawnej służącej i jej pustej doniczki.

Ta oto dziewczyna zostanie moją żoną i przyszłą cesarzową – ogłosił.
Podniósł się krzyk: - Jak to? Ona nie wyhodowała żadnej rośliny!

Książę wyjaśnił: - Wszystkie nasiona, które dostałyście, były jałowe i nie mogło z nich nic wyrosnąć.
Natomiast ta jedna wyhodowała kwiat, który czyni ją godną tronu cesarzowej. Ten kwiat nazywa się uczciwość.

czwartek, 26 września 2019

Miecz Damoklesa

Grzyby należą do świata Krasnoludków.
A także do świata Elfów .....



 

Mówiąc naukowo: - grzyby w jadłospisie czuwają nad mutacją chromosomów. Mówiąc językiem potocznym: - potrafią zastąpić mięso.
Są najstarszymi eukariotami na Ziemi, wiek tych najstarszych odkrytych w bazalcie wynosi 2,5 miliarda lat. 


Badania w Czarnobylu wykazały, że istnieje parę gatunków grzybów pleśniowych, które traktują twarde promieniowanie tak samo jak wszystkie rośliny traktują światło słoneczne.
Czyli grzyby potrafią karmić się promieniowaniem......
Być może przybyły z kosmosu....
Oraz dotykamy tematu wojny nuklearnej.
Ta wojna wisi nad nami jak miecz Damoklesa.





Totalna wojna nuklearna byłaby dla Matki Ziemi rozwiązaniem słusznym.
       Po pierwsze primo zniknęliby ludzie, którzy są niezrównanymi szkodnikami.
      Po drugie primo nastąpiłby ogólny reset. 

Następuje krótkotrwały pokaz atomowych rozbłysków i w atmosferę zostają wyrzucone miliony ton radioaktywnych pyłów, które zasłaniają słońce. 
Ziemia pogrąża się w ciemności na co najmniej trzy lata. 
Robi się także cichośnieżnie, bo temperatura szybko spada do minus osiemdziesięciu stopni Celsjusza.
Ziemia widoczna z kosmosu po raz kolejny zmienia kolor z niebieskiego na biały.
       To jest chłodna i niemiła perspektywa?
Może i niemiła, azaliż perspektywa owa oprócz minusów ujemnych, ma także plusy dodatnie: - między innymi skutecznie zakończyłaby problem z ocieplaniem klimatu.....

A grzyby przeżyją.
Potem wszystko będzie jak dawniej - Miss Ewolucja znowu zacznie działać.

Co można jeszcze przyjemnego, tudzież interesującego napisać o grzybach?

Otóż grzyby ściągają z otoczenia metale ciężkie. Ściągają i magazynują w komórkach specjalistycznych. Przy tym nie ulegają zatruciu tymi metalami, a oczyszczają glebę.
Wojsko amerykańskie używa mat słomianych z zarodkami grzybów do oczyszczania ziemi z trucizn chemicznych na poligonach.

Ściąganie trucizn z podłoża nie dotyczy grzybów leśnych - tu gleba jest czysta. 
Inna sprawa z pieczarkami. Producenci owych wykorzystują jako podkład ściółkę kompostową z każdego taniego źródła. Także kupowaną od miasta z miejskich odpadów, a w nich przecież cała tablica Mendelejewa..... 
     I taka pieczarka bierze i te wszystkie ciężkie świństwa wciąga. Na przykład silnie kumuluje kadm, rtęć i ołów.
Ludzie jedzą pieczarki, a więc teoretycznie powinni się zatruć, jednak tu informacja optymistyczna: - organizm człowieka działa podobnie jak organizm grzyba. Metale ciężkie gromadzą się w określonych miejscach: -  kościach, włosach, paznokciach.
A mówi się nieraz: - to stary grzyb jest (bo truje czyli przynudza).....
     Włosy i paznokcie rosną i w ten sposób pozbywamy się dużej części metali ciężkich. 

(Włosy możemy strzyc sami, lub u fryzjera. 
W domu w Warszawie, w którym mieszkam, jest dwóch fryzjerów. Jeden barber  jest wyłącznie męski, drugi chyba tak samo, bo w cenniku nie ma nic o kobietach. W obu salonach obsługują mężczyźni.
W związku z tym wykluczona jest (czy aby na pewno?) możliwość usługi bezgotówkowej opisanej w poście "Fryzjerka"). 

Najsprawniej zasobu metali ciężkich pozbywa się karmiąca człowiecza matka – oddaje ten zasób swemu dziecku razem z mlekiem.

 Podsumowując: - niech będzie pochwalona pora grzybobrania!





Kto nie zbiera grzybów

Obywatele wielu państw zachodniej Europy niespecjalnie pasjonują się grzybobraniem.
Niemcy na przykład nie tylko nie zbierają, oni także unikają grzybów w jadłospisie.
W Bundesrepublik prawo pozwala zbierać, należy jedynie pilnować limitów - do kilograma na osobę. Przekroczenie limitu skutkuje grzywną od 2,5 tys, do 10 tys. Euro.

     
Dokopałem się przyczyny nieufności wobec grzybów.
W czasie wojny stuletniej (XIV i XV wiek) stało się coś zagadkowego, mianowicie z nieustalonego powodu nastąpiła gwałtowna i natychmiastowa mutacja, która zamieniła na wiele lat grzyby jadalne w silnie trujące.
     Na zachodzie Europy zatruły się grzybami i umarły dziesiątki tysięcy ludzi.
Ludzie truli się tak masowo i skutecznie, ponieważ ufali grzybom -zbierali je od lat, znali się na nich, a one stanowiły znaczącą część pożywienia jak co roku w jesieni. 
Także wiadomości rozchodziły się wówczas zupełnie inaczej niż dziś.


        Mamy intrygujące relacje świadków z opisywanego okresu zatruć, w których pojawiają się "znaki", oraz liczne opisy zagadkowych istot: ludzi - nieludzi, zakapturzonych, często jakby w maskach, zawsze z zakrytą twarzą, którzy idąc tyralierą w terenie przyleśnym, machali czymś podobnym do kija.
Machali od lewa do prawa i z powrotem, jak przy koszeniu. Wielu świadków mówiło wprost o szeregach “śmierci” z kosami, diabłów, itp.
Czynności “koszenia” towarzyszył dźwięk syczący.

 Nasuwa się subiektywne pytanie:

Czyżby ekipy Obcych prowadziły opryski chemiczne lub biologiczne?
Ale na piechotę? Przecież mogli pryskać z UFO? 



W każdym razie fakt ogromu zgonów, tak mocno wrył się w pamięć narodów, że jako zwyczaj - zakaz działa do dziś. To z tego powodu wielu ludzi z Europy (Finowie, Niemcy, Holendrzy) uważa zbieranie grzybów za nienormalne.



Ktoś powie: - Było, ale minęło.
No dobrze, dziś grzyby zjadamy ze smakiem, ale ….. Jeśli coś zdarzyło się raz, kto zaręczy, że się nie powtórzy?
I trzeba uszanować zwyczaj - przesąd, nawet jeśli zaliczamy go do ignorancji kulturowej, jak u Hindusów niejedzenie krowiny i Żydów niejedzenie świniny. 

środa, 25 września 2019

Królestwo Krasnoludków


Kiedy usłyszałem zdanie: - "Grzyby należą do Królestwa Krasnoludków", 
pomyślałem: - ależ to jest zastanawiające i ciekawe!

Zawsze gdy wchodzę do lasu, zwłaszcza w Bieszczadach, lasu zwykle tajemniczego i pełnego cieni, a widzę grzyby, doznaję specyficznego uczucia, jakby bajkowej obcości grzybów, jakby one pochodziły z innego świata.



Po zgłębieniu tematu, okazuje się, że moje wrażenia nie są pozbawione słuszności.....
Nauka ewoluuje i oto w niektórych podręcznikach grzyby figurują dziś jako rośliny bez chlorofilu.
        A to jest przecież oczywista nielogiczność.
Większość światłych biologów uważa, że grzyby należą do osobnego królestwa.   I tu kłania się tytułowe Królestwo Krasnoludków.


W każdym razie w tym odrębnym świecie obowiązuje specyficzny metabolizm i niezwykłe życiowe strategie.

Wrażenie obcości, pochodzenia z krainy dziwów, sprawiają na przykład owocniki wytwarzane przez grzyby.

Czy widziałeś kiedyś grzybki kapeluszowate rosnące na czaszce sarny?

Wrażenie obcości może się brać również z tego, że tę grupę organizmów nauka zna słabo. I to pomimo wykorzystywania ich w biotechnologii, fermentacjach, genetyce i biologii molekularnej.
     Mam tu na myśli drożdże.
Formalnie owe organizmy mają DNA w formie spirali Watsona-Cricka, dokonują syntezy białka według klasycznych zasad, jednak mają odmienne szlaki biosyntezy aminokwasów.

A więc różnią się i od roślin, i od zwierząt. Podręcznikowy enzym syntaza ATP ma u nich konstrukcję umożliwiającą błyskawiczne wytwarzanie energii.



Przyrodzie na Ziemi zagraża działalność człowieka.
Na pytanie, czy grzyby są tak samo zagrożone cywilizacją jak ptaki i zwierzęta, należy z pewnym zdziwieniem odpowiedzieć że nie są.

     
Okazuje się, że grzyby są niesamowicie odporne – gdyby doszło do jakiegoś kataklizmu na ogromną skalę, w którym wyginą rośliny i zwierzęta - grzyby przetrwają.
Gdyby natomiast kataklizm (nuklearny?) był tylko prawie totalny, ze zwierząt mają szansę przetrwać karaluchy i szczury.

wtorek, 24 września 2019

Marzenia o innych światach

Marzymy nie dlatego, że ten nasz świat ludziom już nie wystarcza. Marzymy z powodu niemożności postawienia tamy wyobraźni.

Człowieka myślącego zawsze interesowało (bowiem) „co jest za tym murem”.
W 2003 roku Stephen Webb, fizyk z brytyjskiego Open University zaprezentował w swojej książce 50 możliwych rozwiązań paradoksu Fermiego.

Fizyk Enrico Fermi przedstawił koncepcję tego paradoksu w 1950 roku w Los Alamos. Podczas prac na poligonie atomowym miał czas na myślenie i odkrył, że droga do prawdy jest wybrukowana paradoksami.

W owych czasach wiedziano, że wszechświat jest znacznie większy niż przypuszczały poprzednie pokolenia. Już w latach dwudziestych astronomowie odkryli, że mgławice, które początkowo uznawano za chmury gazu wewnątrz naszej Galaktyki, są w rzeczywistości odrębnymi Galaktykami.



Fermi myślał o innych światach, tudzież o tym, jak to wszystko jest urządzone, ewentualnie Kto to mógł stworzyć i po co.
A przecież miał wyobraźnię, ponieważ sam był stwórcą.
                        Stwórcą Zła powiedziałby ktoś.
Inny ktoś byłby jednak innego zdania: - bomba atomowa uchroniła życie setek tysięcy żołnierzy zarówno USA jak i Japonii – wszak walki skończyły się wcześniej niż mogłyby trwać bez Hiroszimy i Nagasaki.

Fermi wymyślił między innymi teorię Galaktycznej Kwarantanny.
Inaczej teorię Ogrodu Zoologicznego, jeśli ktoś woli.
Teoria wzbogacona (zubożona?) o zakaz wstępu połączony z zakazem obserwacji.
       Zubożona, ponieważ uważam, że dla eksperymentatora niemożność obserwacji jak przebiega doświadczenie, to jakby świadoma śmierć z pragnienia na gorącej pustyni, gdy pod ręką jest zapas krystalicznej i chłodnej wody.
       
Teoria Galaktycznej Kwarantanny zakłada, że nikt nas nie odwiedza, ponieważ na Ziemię zostało nałożone kosmiczne embargo nie pozwalające tu zaglądać innym istotom z Galaktyki.




Hmmm.... 
 Czy taki zakaz miałby szanse powodzenia? Czy nie dałoby się z czystej ciekawości ominąć podobne prawo?
Wszak ciekawość jest cechą charakterystyczną dla istot myślących.
Pomijam tu statystykę mogącą zaświadczyć, ile to istnień ludzkich zakończyło się zaskakująco gwałtownie z powodu nieodpartej chęci zaspokojenia ciekawości.


To po pierwsze primo.
Po drugie primo: - Gdy przywołamy ziemskie przykłady tych wszystkich wielkich wysiłków w celu uchronienia ginących szczepów Amazonii i Nowej Gwinei przed wpływem cywilizacji .....
Daremnych wysiłków, ponieważ przed kontaktem z Big Brotherem nic nie może ochronić.
A do tego dziś ten Big Brother poprzez sztuczną inteligencję (internet) coraz silniej uzależnia, zaszczepia ogólny Matrix i eksperymentuje nad sterowaniem emocjami. 
Czyli ogłupia mówiąc krótko.


Po trzecie primo: - W tętniącej życiem Galaktyce wręcz niemożliwe byłoby przestrzeganie takich surowych zasad.
Bo gdzie umieścić Teorię Chaosu i kosmiczne przesłanie, że nie ma żadnych zasad?

Po czwarte primo: - Dlaczego Ci, którzy przewyższają nas w rozwoju o eony lat, mieliby się przed nami ukrywać?
Przecież my się nie kryjemy przed mrówkami i bakteriami, nawet jeśli te ostatnie są zmutowane i dziś duża ich część zamiast chodzić boso zakłada buty?
(Ludzie dla Matki Ziemi są takimi zmutowanymi bakteriami)

Po piąte primo: - teorii Galaktycznego ZOO z zakazem wstępu przeczy Zakazana Archeologia, odwieczne zjawisko UFO, kręgi zbożowe i w końcu wiedza Fermiego o katastrofie z Roswell z 1947 roku.


Z powyższego wynika, że wynurzenia naukowca nie trafiają w sedno, ponieważ  nie wolno mu było pisać o sprawach tajnych.
Zostajemy więc z koncepcją Galaktycznego ZOO bez zakazu wstępu.

środa, 18 września 2019

Kiedy czas zwalnia

Opisuję proste życie biwakowe, które co roku daje mi nowy ładunek zadowolenia.
Bo wszystko co proste jest dobre.



Wschód i zachód słońca, nadchodząca burza, wędrowanie, rytuały przygotowywania posiłków, niebo wygwieżdżone, chmury wypiętrzone, oczy zadziwione, fotografowanie, spanie w absolutnej ciszy, ale też krzyk orła i szczekanie lisa, to wszystko niesie powiew radości.
Radości naprzemiennej z wdzięcznością za to, że żyję.
I nie chodzi o to, żeby pokazywać jaki jestem szczęśliwy ku zazdrości innych, lecz o przekaz – i ty Czytelniku masz w sobie szczęście, ono nigdy nie było na zewnątrz. 
Albo inaczej: - jesteś zrobiony - zrobiona ze szczęścia, tylko o tym być może nie wiedziałeś - wiedziałaś.
      
To tylko tresura społeczna zrobiła z Ciebie niewolnika, karmiąc teorią, że masz być użyteczny dla tłumu – zrobić karierę, osiągnąć „sukces”, lecz jakże często przegrać życie.


Każdemu w pewnym wieku przychodzą do głowy pytania o sens życiowej egzystencji. Mamy wolną wolę, więc każdą sytuację, każdy układ możemy zmienić, przerwać, zburzyć. 
Lub się do sytuacji dostosować. 
Dostosować się poprzez zmianę w sobie.
Zmienić siebie oznacza zaakceptować sytuację. Zmienić postrzeganie na odwrotne. 
Coś nas złościło, a od teraz ma cieszyć?
Czy to nie jest osobista próba uprania sobie mózgu?
Przecież wystarczy siebie zaakceptować, takiego jaki jestem.
Od razu robi się lekko na duszy.

Osho dodaje: - Jeśli ktoś tobie "bliski" mówi: - zmień się! Wtedy uciekaj od niego, to jest twój wróg. Osoba w związku powinna bowiem ciebie akceptować takiego, jaki jesteś.




Kiedy jednak bierzemy się za zmienianie siebie, pojawia się termin samooszukiwanie, czyli próba wmówienia sobie, że teraz nie tylko da się wytrzymać - oto w sposób niepojęty a nagły, sprawy przybrały obrót super dobry!
       Owszem, tak się zdarza.
Wiemy również, że wiara czyni cuda, a myśl jest potężna.
Chodzi jednak o to, aby nie czynić rozpaczliwej próby stania się szczęśliwym nieszczęśnikiem.
Bo tak się nie da, w tym jest sprzeczność z założenia, czytaj: - nielogiczność.
Wiem, wiem, życie jest tajemnicą i nie ma takiej rury, której nie można odetkać....



To są jedynie takie luźne myśli nieuczesane, mogę się przecież mylić.
Nie mam prawa nikomu doradzać, każdy żyje jak chce - każdy gra główną rolę w swoim własnym życiu.
Ja mam prawo pisać o sobie.
     

Lubię wędrować w samotności, bo wtedy wpadam w swoje naturalne tempo, a to  powoduje, że mój osobisty czas zwalnia. 
Robi się go wyraźnie więcej. 
Idę i delektuję się tym co Tu i Teraz.
To jest Nastrój Wzniosły i ów towarzyszy mi również w czasie biwakowania, ponieważ tkwię w Naturze, czyli jedynej Prawdziwej Świątyni.