wtorek, 13 grudnia 2016

Jeden metr

Jak wiemy, do Znaków oprócz tęczy, znajdowanych monet, piór, słów kluczowych, deja vu, powracających melodii itd. zaliczają się liczby.
Z wielką przyjemnością umieszczam tekst o wzorcu metra.

Skąd się wzięła miara jednego metra?

W 1875 roku ustalono, że będzie ona wynosić jedną czterdziestomilionową część długości południka ziemskiego.
Wykonano wzorzec jednego metra ze stopu platyny z irydem.
To proste i jasne.
I tak mogło zostać.
Lecz od czego są uczeni? Zaczęli kombinować i w 1927 roku to proste zamienili na:

Jeden metr jest to długość dającej się wytworzyć w każdych warunkach fali świetlnej czerwonej linii spektrum kadmu w suchym powietrzu, w temperaturze 15 stopni Celsjusza.

Potem pokombinowali dalej i najnowsza definicja jednego metra brzmi:

Jeden metr jest to długość równa 1,650763,73 długości fali w próżni promieniowania odpowiadającego przejściu pomiędzy poziomami 2p i 2d atomu kryptonu 86.

Ufff! No nareszcie mamy jasną definicję!
Lecz czy będziemy mieć do czynienia z kryptonem, kadmem, czy wzorcem jednego metra ze stopu platynowo – irydowego, zawsze będzie to jedna czterdziestomilionowa część długości południka ziemskiego.

Teraz wyobraźmy sobie że następuje potop.
Prawdziwy, porządny potop!

Ślady naszej cywilizacji nikną pod kilkusetmetrową warstwą mułów.
Mijają wieki, mija kilkanaście tysięcy lat i nasi potomkowie odkrywają, że miarą starożytnych był jeden metr.
       Ktoś o otwartej głowie zauważa, że jest to jedna czterdziestomilionowa część długości południka ziemskiego.
I zaczyna się atak na odkrywcę: - przecież starożytni nie mogli znać długości południka!
Naukowi ortodoksi dochodzą więc do wspólnego wniosku, że miał tu miejsce najzwyklejszy przypadek.

Bo co mówi oficjalna wiedza o naszych starożytnych?

Archeologowie odkryli, że miarą starożytnych Egipcjan, zastosowaną w wymiarach Wielkiej Piramidy jest Święty Łokieć wynoszący 63,5 cm.
Ktoś o otwartej głowie zauważył, że jest to jedna tysięczna część długości mierzonego na równiku odcinka, o jaki obraca się Ziemia w ciągu jednej sekundy.
Inny odkrywca zauważył, że wysokość Wielkiej Piramidy jest to jedna miliardowa część odległości Ziemi od Słońca.

Aby to pokazać matematycznie, podzielił obwód Ziemi na równiku 12756326 m przez ilość sekund ziemskiego dnia – 864 000 i otrzymał 147,64 m.
(Podział dnia na godziny, minuty i sekundy nie jest naszym wynalazkiem:
- Bogowie rzekli: mamy po 8766 oczu, tyle, ile jest godzin w roku – Apokryfy Starego Testamentu, rzecz nie ujęta w kanonie, Biblioteka Prymasowska)
  

Zaczął się atak na odkrywcę: - przecież starożytni nie byli w stanie wyliczyć tej wartości!!!
I kto dzieli metry przez sekundy? Tego nie wolno robić!

A niby czemu nie wolno? Jeśli coś działa, coś ma sens, należy to stosować. Inaczej zasłużymy na miano naukowych osłów.

Starożytni nie byli w stanie wyliczyć długości odcinka, o który przesuwa się Ziemia na równiku w ciągu sekundy.....
To jak to jest? Nie byli w stanie, a jednak wyliczyli?
A może dostali gotowca od Bogów?
      W wymiarach Wielkiej Piramidy jest bowiem dużo więcej zaskakującej wiedzy astronomicznej. Mamy w nich na przykład podaną szybkość światła. I to do któregoś miejsca po przecinku!

Oczywiście starożytni nie mogli znać szybkości światła!

Naukowi ortodoksi nie znoszą takich dyskusji, czują się najnormalniej w świecie zagrożeni.
Doszli więc do wspólnego wniosku, że wydarzył się najzwyklejszy przypadek. I jak zwykle niewygodne fakty należy zamieść pod dywan. 
Ignorancja to jest super oręż!

Więc w tym właśnie momencie, najzwyklejszym przypadkiem, należy wspomnieć o pewnym kultowym rozkazie z czasów pobytu wojsk Napoleona w Egipcie.
Kiedy Francuzi znaleźli się pod piramidami, zostali otoczeni przez plemiona Mameluków, które szykowały się do ataku.
Zarządzono formowanie czworoboku, i padł rozkaz:
           - Osły i uczeni do środka!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz