piątek, 11 maja 2012

DAX i Wiguś

 Co cesarskie, należy oddać cesarzowi. Cesarzem jest DAX. Tam jest (być może) - drapieżny kapitał. Ale czy trzeba się aż tak zastanawiać, gdzie jest kapitał? Patrzymy, gdzie można zarobić godziwie. Może trochę przesadzę: Kontrakty, czyli Poland 20 utrzymały dno. Obroniły dno. A Dax? Dał zarobić dziś 150 % na jednym CFD - od dołka na Wigusiu od 14.40 do 16.30. Dwie godziny i 150 %!!!. A ruch się (prawdopodobnie) dopiero zaczyna! Astronomia dobra jest? I podziękowania dla mojego przewodnika duchowego:: czerwonego spektralnego księżyca, kin 89. Przewodnik to wyczuł wcześniej (Ponad rok temu) , i zwrócił moją uwagę na DAXA,  a ja, z opóźnieniem, zastosowałem się do jego wskazówek. Zdjęcia natomiast są od Wojtka D. Jedno zdjęcie symbolizuje Daxa, a drugie Wigusia. ------PS."Trzeźwo" myślący piszą do mnie: - "Opłaca się panu jeździć do uczniów za marne tysiąc zł, gdy pan tak cudnie zarabia"? Odpowiem tak: - To jest jałmużna wiedzy dawana przeze mnie pod kościołem. Biedny powinien stać się w jednej chwili bogaczem, najczęściej jednak, biedny zachłystuje się jedynie możliwościami.....To jest bardzo ludzkie. Potrzebny jest czas....Trzeba ochłonąć. Potencjalni uczniowie za 55 tysięcy,  tylko do mnie piszą, często odrzucam ich, żeby pojechać do kogoś za tysiąc. Ten tysiąc od skromnego ubogiego jest więcej wart niż 55 od bogatego bufona! Zauważyliście już, że ten blog nie jest przeznaczony dla zwykłego Kowalskiego? Nie zabiorę na tamten świat kasy - trumna nie ma kieszeni............długo to trzeba wyjaśniać? Kasa ważna jest, ale ważniejsze, żeby być człowiekiem.....Niewielu zasługuje na to miano. Z góry mogę popatrzeć na drugiego tylko wtedy, gdy wyciągam do niego rękę, żeby pomóc mu się podnieść z kolan........Amen. I ktoś powie: -Znowu jakiś nawiedzony, kreuje się na boga. NIE! Przepraszam, miałem wypadek, wróciłem ze śmierci klinicznej, i to pewnie spowodowało, że obudził się w moim mózgu dodatkowy jeden procent szarych komórek. Normalnie używamy jednego procenta. A ja? Patrzę na życie, jak na zdjęcia w cudzym albumie - mam dalszą perspektywę tylko. I to wszystko. Nie jestem Fenomenem. Fenomen, to franciszkanin - ojciec Czesław Klimuszko, którego dane mi było poznać w Mławie w 1966 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz