wtorek, 22 maja 2012

Polskie Roswell - Gdynia 1959


Armia amerykańska zabiera głos. Ukazują się kolejne raporty. Jeden z nich liczy przeszło tysiąc stron. Jest publikowany w latach 1994 – 1995. Został opublikowany na żądanie kongresmana Stevena Schiffa reprezentujacego Nowy Meksyk ( w nim leży Roswell ). Raport ten to kolejny przykład robienia ludziom wody z mózgu. Podkreślę tylko wątek psychologiczny sprawy. Ukazują się kolejne oficjalne raporty....i w tym właśnie tkwi problem. Każda kolejna wersja potwierdza, że poprzednie były nieprawdziwe. Więc nie ma co wierzyć w kolejną, skoro będzie po niej następna..................Miasteczko Roswell w Nowym Meksyku potrafi na całej sprawie zarobić. Przyjezdnych wita billboard McDonaldsa – „Zjedz Nieziemsko Pysznego Hamburgera”. Jest kilka muzeów. Lody z ufoludkiem, mnóstwo gadżetów, a wieczorem specyficzny nastrój dają lampy uliczne, które patrzą na nas skośnymi oczami kosmitów. Co roku w lipcu miasteczko organizuje „kosmiczny” festiwal rockowy................W Polsce było kilka incydentów na miarę Roswell i co najmniej jedno spotkanie IV stopnia w Emilcinie (Wolski na pokładzie UFO) Opiszę jedną z „katastrof”. ( To, że UFO wpada do wody, o niczym nie świadczy. One mogą poruszać się w każdym środowisku, także w ziemi. Podwodne UFO mają nazwę USO )..........--------------------------------------------------------------------23 stycznia ( tajemnica 23? ) 1959 roku, o godzinie 6.05 ukazał się nad basenem portowym w Gdyni latający talerz. Miał co najmniej 100 metrów średnicy. Był koloru pomarańczowego z czerwonymi brzegami. Obiekt zawisł kilkanaście metrów nad wodą i trwał tak nieruchomo kilka minut, a potem runął do wody. Z hałasem i rozbryzgiem! Przelot obiektu i jego wpadnięcie do wody widziały dziesiątki osób, między innymi dwaj dźwigowi z portu, którzy już byli na stanowiskach. Zgodnie z ich relacją, przed wpadnięciem do wody obiekt wydał przeraźliwy metaliczny dźwięk. Powstała fala o wysokości półtora metra. Statki zakotwiczone nieopodal zachybotały się gwałtownie.........Potem na niebie ( około kilometra nad portem ), pojawił się inny obiekt i wisiał bez ruchu przez kilka dni. Marynarka Wojenna wysłała na miejsce nurków. Nic nie wiadomo o rezultatach poszukiwań. O wszystkim pisał „Wieczór Wybrzeża”. Prawdziwą sensacją była jednak wiadomość, która ukazała się jakiś czas po incydencie: - na plaży portu Marynarki Wojennej, znajdującej się nieopodal, żołnierze odkryli czołgającą się istotę. –„Obcy znajdował się w stanie krańcowego wyczerpania, miał nadpaloną część twarzy i wydawał niezrozumiałe dźwięki"..... Wojsko zabrało Obcego do szpitala Marynarki Wojennej w Oliwie. Badanie Obcego uniemoźliwiał metaliczny kombinezon. Długo trwało, zanim nożyce do cięcia metalu uporały się z kombinezonem. Obcy słabł wyraźnie. Na nadgrastku kosmita miał bransoletę. ( to prawdopodobnie komputer biologiczny, utrzymujący istoty przy życiu ) Po kilku próbach wojskowi lekarze przecięli również bransoletę. Wtedy Obcy zmarł. Przeprowadzono sekcję, która wykazała, że układ krążenia i rozmieszczenie organów wewnętrznych jest „nieludzkie”. W czasie, gdy badano Obcego szpital był otoczony wojskiem. Jako, że nad wszystkim czuwali Rosjanie, po sekcji zapakowano istotę do chłodzonego kontenera i wywieziono w najgłębszej tajemnicy do ZSRR. Po całej sprawie, wszyscy świadkowie byli przesłuchiwani przez UB i informowano ich, że są to rozmowy ostrzegawcze – na temat zdarzenia mają milczeć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz