Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wolność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wolność. Pokaż wszystkie posty

piątek, 14 lutego 2025

Wielki Pies Seksu

 


Od momentu wielkiego wydarzenia, jakim jest rozpoczęcie podróży do samego siebie, człowiek dysponuje nadwyżką miłości i rozumie, że zwracanie się do innych w oczekiwaniu na miłość było błędem, bo inni byli także żebrakami.

    Od chwili, kiedy zaczniesz być sobą, co jest równoznaczne z medytacją, w klimacie ciszy, bez myśli, w zachwycie nad światem, nagle zobaczysz, że otwiera się przed tobą tysiąc kwiatów, a ich aromat jest miłością.

    Wszedłeś w bajeczny, kolorowy świat. Pierwszą osobą, którą spotkasz w tym świecie jesteś naturalnie ty sam.

Przelewająca się miłość spowoduje, że najpierw pokochasz samego siebie. I to jest całkiem naturalne. Najpierw uświadomisz sobie błogostan w którym jesteś i światło, które ciebie przepełnia.

     Bycie sobą to pokochanie siebie.

Aby taki stan osiągnąć, przede wszystkim należy przestać słuchać duchownych. Oni są wrogami wolności, wpajają wartości negujące życie.

Duchowni mówią: - zapałaj nienawiścią do przyjemności i cierp, aby wejść do raju!

     Tylko, że z tego raju jakoś nikt do tej pory nie wrócił, nie ma więc dowodów na to, że on w ogóle istnieje.

 

Pewnego razu stary ksiądz przestrzegał parafian przed grzechem:

      Grzech - powiada – jest jak Wielki Pies!

Jest Wielki Pies dumy i zazdrości, chciwości i seksu. Musicie zabić te wszystkie psy, zanim was rozszarpią i uniemożliwią wejście do nieba. To jest możliwe, bo ja tego dokonałem po wielu latach. Na końcu zabiłem, uwierzcie mi moje dzieci, na końcu zabiłem także Wielkiego Psa Seksu.

    Ojcze! - Odezwał się głos z tylnej ławki – czy nie uważasz że ten ostatni Wielki Pies zmarł śmiercią naturalną?

  Kiedy żyjesz naturalnie i niczego nie tłumisz, wszystko staje się samo i bez wysiłku. To są cykle biologiczne zupełnie takie same jak zmieniające się pory roku.

   Nie trzeba walczyć z naturą, taka walka daje przeciwny skutek od zamierzonego.             

                                                                           Osho



poniedziałek, 6 stycznia 2025

Trzech Króli

 


Patrzę na to zdjęcie i widzę możliwość opisu z pomocą innych trzech liter: ZŁO – złodziej, łachudra, oszust.

A przecież było także Trzech Wielkich.

Trzy podstawowe religie: - buddyzm, islam i chrześcijaństwo. Na czele każdej z tych doktryn stał człowiek. Pytano każdego z nich:

- Czy czujesz się bogiem?

I po trzykroć odpowiedź była jedna:

- Nie. Uważam, że jestem tylko oświeconym.

Trzy religie różniące się między sobą, na ich czele Budda, Mahomet i Jezus, a każdy z nich tylko oświecony. Religie różne – oświecenie jedno.

Czym jest to oświecenie?

Otóż wszyscy nauczyciele duchowi,  w tym także ci, którzy piszą bajkami, wiedzą, że człowiek chcący się nieco wspiąć ponad zwierzęcość, powinien, czy nawet musi, pozbyć się cech neurotycznych, aby funkcjonować prawidłowo.

A to oznacza, że zdrowy na umyśle człowiek nie powinien chcieć być kimś wyjątkowym, niezwykłym, bo wtedy kierunek przejmuje ego i rośnie co najmniej pyszałek.

Oświecenie polega na tym, aby być tym, kim właśnie jesteśmy. Rozumieć to należy z pełną świadomością, wtedy zmysły są dostrojone, ruchy nie wymuszone. Wszystko dzieje się na luziczku, jakby od niechcenia.

Wydaje się to proste, atoli niełatwe w praktyce, ponieważ przekroczenie w głowie jednym krokiem uwarunkowanych, nawykowych zbiorów, to rzecz arcytrudna. Więc po powzięciu prawdy, starajmy się z nią oswajać stopniowo.

Stopniowo, dzień po dniu, wiedząc azaliż, że bycie kimś specjalnym jest tylko formą pancerza, duchowego pancerza, nad którym pracuje nasze osobiste ego, zwykle sterowane błędnym kodem, który w umysł dziecka wpisał Osobisty Rodzic. Kochający rodzic, jednak z silnie zaburzoną świadomością.

Być zwykłym, jednak co pewien czas bawić się celebracją, uroczystym robieniem tych rzeczy zwykłych. I dbać o iskrę buntu w sobie - nie godzić się ze wszystkim, co jest. Co innego z pogodą – upał czy mróz – pogodę należy akceptować, bo ona nie będzie inna niż jest.

Pogodę akceptować, atoli nie działania chama, który odgrywa pana i nas niewoli. KK naucza o nadstawianiu drugiego policzka, albo że mądry głupiemu ustępuje. To błędny kierunek - właśnie z tego powodu pleni się zło na świecie.

                Pewnik:- Jedna trzecia część obywateli (każdego państwa) nie potrzebuje, a nawet nie chce wolności.

Wyjaśnienie powyższej tezy podał Adolf Hitler, z pewnością geniusz od sterowania masami. Czerpał wiedzę z obserwacji rozchwianego po przegranej I wojnie, głęboko nie asertywnego społeczeństwa niemieckiego i wyciągnął jeden wniosek: - „Psychika tłumu poddaje się tylko temu, co silne i bezkompromisowe. Podobnie jak kobieta, która raczej ugięłaby się przed silnym mężczyzną, zamiast dominować nad mięczakiem - również masy tęsknią za władcą”.

Ten przeraźliwie trafny wniosek potwierdzały także jego doświadczenia z domu rodzinnego: - samolubny i władczy ojciec wykazywał niewielkie zainteresowanie uczuciami o wiele młodszej żony i równie mało interesowały go dzieci.

Czemu masy tęsknią za władcą? Aby ukryć swoje życiowe niepowodzenia potrzebują Przewodnika, który wskaże słusznego wroga. Także nie chcą dokonywać wyboru, nie lubią myśleć, czekają, aż ktoś „silny” (nie ważne czy megaloman, narcyz, a nawet kryminalista) podsunie im gotowy „Przekaz z Nowogrodzkiej”, oparty na zasadzie odwracania pojęć, czyli jak rzekł był klasyk: Trzeba wiedziiić, co powiedziiić.

I w ten oto prosty sposób (bez urazy) mamy wyjaśniony fenomen wyborców Pisu.

Jak to? To tylko trzecia część obywateli, a przecież wiemy, że „ludzi dobrej woli jest więcej”?

Jest więcej, azaliż oni są przeważnie przyzwoici – czytaj cisi. I co z tego, że owi cisi kiedyś „posiądą królestwo”, jeśli dziś panoszy się mniejszość, która jest zwarta, chamska, nienawistna i głośna.

Ta głośna mniejszość jest prowadzona przez kutych na cztery nogi cyników zalecających pracę dla idei, podczas gdy sami ssają kasę wszystkimi otworami. Jako że pokrewne energie się przyciągają, do łachudry lgną inne łachudry i powstaje organizacja mafijna. Ta mafia wie, jak ważna jest komunikacja z tłumem, więc czerpie pełnymi garściami z „dziesięciu zasad” Schopenhauera, między innymi odwracając kota ogonem, czyli odwracając znaczenie pojęć.

Egzystencja KK opiera się na odwróconym znaczeniu pojęć – czego innego naucza, a co innego robi. Dlatego Pisowi tak blisko do kk. 

Ręka rękę myje z pomocą wody święconej. 

Obecni rządzący jeszcze się nie nauczyli, że najlepszą obroną jest atak, tudzież z chamem delikatność nic nie da. Dla chama to słabość.

Pisiory wyśmiewały Ryszarda Petru, za powiedzenie „sześciu króli”. Efekt? Ano ci tak zwani katolicy - prawdziwi patrioci, okazali się bezczelnymi złodziejami, którym oprócz złodziejstwa najlepiej wychodzi ciągłe knucie i uciekanie przed odsiadką, a Petru nie przykłada wagi do tego, czy było trzech króli szóstego stycznia, czy sześciu trzeciego. On nie dość, że nie kradnie, to jeszcze potrafi zniżyć się do prozy życia, usiąść przy kasie w Biedronce, a potem sprzątać sklep. Powiedzmy, że symbolicznie, ale jednak.

Spróbujmy wyobrazić sobie Jarozbawa jako kasjera w Biedronce…..


niedziela, 5 stycznia 2025

Nie tylko o trójce

 

Trzech Króli

Trzej Muszkieterowie

Trzy Wiedźmy w Makbecie

Trzy Wiedźmy na giełdzie

Trzy cnoty – wiara, nadzieja, miłość

Trzy Gracje

Trzej przyjaciele z boiska

Kiedy ludzie usiłują podnieść ciężki przedmiot, liczą do trzech, aby zacząć w tym samym momencie. Dzieje się tak, ponieważ dopiero policzenie do trzech pozwala na ustalenie niezbędnego rytmu. Biegi tradycyjne rozpoczynały się od trzyczęściowego sygnału: - na miejsca, gotowi, start.

        Najczęstszym tatuażem w organizacjach mafijnych są trzy kropki wewnątrz trójkąta. To znak członków gangów latynoskich i oznacza słowa Mi vida loca (Moje szalone życie). Natomiast tatuaż gangsterów w południowo-wschodniej Azji oznacza To o can gica (Nie dbam o nic).

Trzech króli razy dwa to sześciu króli.

A trzy razy 222 daje ciekawą liczbę 666.

KK, jako wróg wolności i specjalista od wciskania tłumowi kitu, przypisał tę liczbę diabłu, podpierając się Apokalipsą św. Jana.

Jako że autorytet kk zbliżył się do zera, sami sięgnijmy do źródła i zapoznajmy się z wersami Apokalipsy, której hebrajski oryginał został najpierw przetłumaczony na grekę:

  „Tu jest potrzebna mądrość.

   Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:

   Liczba to bowiem człowieka.

   A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć”.

                                    Apokalipsa 13, 18.

Kto ma odrobinę rozumu zauważy manipulację doktrynerów kościelnych, którzy nazwali tę liczbę „najbardziej złowieszczą”. Czyli rzucili dogmatem, a jak wiemy dogmat to nic innego, tylko zaproszenie do niemyślenia.

Owszem, w pewnym sensie można się z tym określeniem zgodzić, ponieważ człowiek jest największym szkodnikiem i jeden drugiemu potrafi stworzyć eleganckie piekło na ziemi.

Otacza nas wiele religii. Tudzież bez religii nie można skutecznie zarządzać tłumem. Religia pomaga scalić tłum, ponieważ nie osiągnęliśmy jeszcze poziomu mentalnego, aby zamiast religii posiłkować się jedynie przyzwoitością.

W starej kulturze chińskiej na przykład (a jak wiemy jest ona mocno starsza od chrześcijaństwa) wymowa liczby 666 przypomina brzmienie zdania: - „Wszystko idzie gładko”.

Natomiast sama liczba jest postrzegana jako bardzo szczęśliwa.

Czyli co? Ano mamy do czynienia z wyraźną sprzecznością: - albo doktryna katolicka nie mówi prawdy, albo diabeł był Chińczykiem.

Na tablicy rejestracyjnej samochodu wożącego Jarozbawa są trzy szóstki.

 

                      Teoria niekonkretna.

W zapisie rzymskim 666 to DCLXVI. Zapis ten odnosił się do niekonkretnej, atoli dużej liczby, podobnie jak dziś dziesiątki tysięcy, czy wiele milionów.

 

                     Teoria Cezara.

 Dotyczy ona osoby Rzymianina, który był postrzegany przez wczesnych chrześcijan jako zagrożenie. Do tej teorii wydaje się pasować cesarz Neron, gdyż jego imię w grece ma wartość numeryczną 666.

Inni uważają, że liczba dotyczy cesarza Klaudiusza (Divus Claudius), którego matka twierdziła, że wyglądał jak bestia. Inicjały DC oznaczają 600, greckie słowo cezar, to w gematri 60. Sam Klaudiusz  był szóstym cesarzem po Juliuszu Cezarze, czyli razem 666.

 

                      Teoria niedoskonałości.

7 jako cyfra doskonała jest uznawana za cyfrę Boga (7 dni stworzenia świata), 8 poziome to nieskończoność - cyfra Jezusa, a 6 to niedoskonałość – człowiek. Jest bowiem w tym produkcie nieco usterek.

Człowiek został stworzony szóstego dnia, jako istota niedoskonała ciałem, umysłem i duszą. Stąd 666.

 

                     Teoria numerologiczna.

Od setek lat numerolodzy próbują znaleźć ukryte znaczenie omawianej liczby. Używano do tego celu zarówno greckiej, jak i hebrajskiej gematrii, osiągając wyniki szokujące. Okazało się, że gematria zachowała się podobnie do matematyki i biegły adept mógł udowodnić liczbowo wszystko, co chciał. Oto mianowicie krótka lista obiektów i postaci, które w ten sposób wskazano:

Święty Mikołaj, komputer, Stany Zjednoczone, Adolf Hitler, Bill Gates, Jan Paweł II, Marcin Luter, Biblia, Józef Stalin, Saddam Hussein, internet, Ajatollah Chomeini.

 

                         Teoria antykapitalistyczna.

„Albowiem przyczyną wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy”.

                    Pierwszy list do Tymoteusza 6, 10.

Azaliż po pierwsze primo: - Jednak pieniądze są ważne, chociażby z przyczyn finansowych (Woody Allen).

Po drugie primo: - Istnieje tylko jedna grupa ludzi, która myśli o pieniądzach więcej niż bogaci, są to mianowicie ubodzy (fenickie).

Po trzecie primo: - aby żyć na luziku, trzeba najpierw osiągnąć pewien stopień zamożności (Celsjusz).

Kapitalizm jest dziś przez wielu postrzegany jako symbol zła, dlatego starają się wykazać jego powiązanie z pieniędzmi. I od razu podają argument: - 666 to suma wszystkich numerów ruletki!

Także przyjrzyj się Czytelniku kodowi kreskowemu na swoich zakupach. Zobaczysz tam trzy pary wąskich linii, po jednej na obu końcach i jedną w środku. Każda z tych par wygląda identycznie jak 6. Skaner nie czyta ich jako szóstek, ale dla niewprawnego oka wyglądają jak szóstki. Liczba 666 jest więc nieodłącznym elementem międzynarodowego handlu.

Co więcej, poszukujemy coraz „bezpieczniejszych” metod płatniczych, co w końcu musi doprowadzić do zrezygnowania z kart kredytowych, telefonów, zegarków (obserwuję młodych – jeden płaci kartą, drugi zegarkiem, trzeci telefonem. Trzeba przyznać sprawnie to idzie, dużo szybciej niż supłanie drobnych z portmonetki, azaliż stoję w kolejce i myślę sobie: - płacą na tak wiele sposobów, że tylko patrzeć, aż ktoś pierwszy zapłaci dupą).

To poszukiwanie „bezpieczeństwa” ma doprowadzić w końcu do odebrania ludziom resztek wolności i tatuowania kodu bezpośrednio na ciele pacjenta.

I o tym konkretnie wspomina Apokalipsa: - „Każdy człowiek będzie nosił znamię Bestii”.

Twórcy sygnalizują zagrożenie: - oto film Omen, nakręcony trzy lata po wprowadzeniu kodów kreskowych, przypominał o liczbie 666. Obraz opowiada o przyjściu na świat Antychrysta, pod postacią chłopca o imieniu Damien, który ma na głowie znak 666 i sprawia, że wszystkim, którzy stają mu na drodze, przydarzają się paskudne wypadki. Film nakręcono ponownie po trzydziestu latach od premiery, nie wnosząc do fabuły niczego nowego, a premiera miała miejsce 6 czerwca 2006.


czwartek, 2 marca 2023

Najpotężniejsza broń

 



Szedłem wczoraj ulicą Tamka na warszawskie Powiśle. Spojrzałem w niebo, co wykonuję dość często i zachwyciły mnie chmury wydmuszki.

Ależ mam zdjęcia takich chmur z Bieszczadu – jutro poczynię wpis – pomyślałem.





 Jeszcze kilka kroków i stanąłem przed pomnikiem – symbolem, który dziś, poprzez wiekopomne słowa Prezydenta Ameryki i flagę Ukrainy, nabrał dodatkowego znaczenia. 





Chwała Ukrainie!

piątek, 8 kwietnia 2022

Pokora przypomina kwiat róży

 


Opowiadanie o bałwochwalczym królu, oraz pokrewne przypowieści są symboliczne i należą do filozofii sufich. Mówią one, że gdy jesteś fałszywy, zostaniesz zniszczony – ścięty. Zabije cię twoja nieprawda.

    Wolność jest dla tych, którzy są wolni od ego. Nie ma innej wolności. Wolność oznacza wolność od ego. I decyduje o tym jedno: - jeśli bronisz ego – przegapisz Boga.

Natomiast, gdy jesteś gotów porzucić ego – odnajdziesz go.

     W tym porzucaniu zawiera się odnajdywanie.

Wydaje ci się, że jesteś oddzielony od Boga, a to tylko iluzja, autohipnoza. To myślenie do ciebie przylgnęło. To jest właśnie ego. Ono zasłania tobie prawdziwy świat. To ego zasłania ci prawdę. Gdy to do ciebie dotrze – że jesteś jednością – obudzi się w tobie ufność!


 Nie chroń siebie. Nie popychaj rzeki. Płyń z prądem egzystencji. Za życia bądź żywy. Umierając – umieraj. Budząc się – budź się. A gdy jesteś głodny – jedz. Nie oddzielaj się od życia, które ciebie otacza. Nie przegapiaj chwili. Trwaj w wiecznym Tu i Teraz.

Zawsze działaj autentycznie i szczerze – wtedy między Bogiem a tobą nie będzie bariery.

      Bądź zawsze sobą. Właśnie to nazywam modlitwą.


 Największą przeszkodą między tobą a prawdą, jest ego.

Ego żywi się wiedzą, „religijnością” i powszechnym poważaniem, czyli reputacją, sławą, władzą. Pamiętaj o tym i nie dokarmiaj ego.

    Bądź bardziej pokorny, zauważ swoje błędy, pomyłki. To zauważenie da ci pokorę.

W pokorze, modlitwa sama przychodzi. Dzięki pokorze, pojawia się wielka odwaga!

            Pokora jest silna – ego jest bardzo słabe!.

Ego to wysiłek słabej osoby, próba ochrony. Ego jest pancerzem. Taki człowiek osłania pancerzem swoją słabość. I taki człowiek wie, że jest bardzo słaby.

Największe ego, mają słabi ludzie. Takie rozdmuchane ego jest im potrzebne, aby jakoś egzystować. Oni lubią pouczać i chcą zawsze mieć rację. I bez przerwy oceniają wszystko wokół według swoich chorych zasad. Są zawsze skorzy do kłótni.

       Kto naprawdę czuje się silny nie potrzebuje ego, umie żyć bez niego. Potrafi żyć bez poczucia bezpieczeństwa, w narażeniu na atak.

    Uczony był słaby, tak samo, jak Sayed. Prostytutka była silna, miała siłę kwiatu róży – bezbronnego, miękkiego, delikatnego, a jednak silnego. Widziałeś, jak o poranku kwiat róży bawi się z wiatrem i romansuje ze słońcem? Wysoko podnosi głowę, delikatną, a jednocześnie silną. Lao Tzu nazywa to siłą wody.


 Ego ma siłę skały. Jest twarde. Pokora ma siłę wody. Stań się delikatny, jak woda, a w końcu wygrasz. Twardość przynosi klęskę. Opór wobec życia wcześniej, czy później zniszczy cię. Twoja twardość, twoje własne ego staje się trucizną.

    Spójrz na wodospad spadający ze skały. Skała w końcu zniknie, stanie się piaskiem, a woda, miękka, delikatna będzie istnieć. Twardość skał powoduje ich znikanie.

    Ego przypomina skałę. Pokora przypomina kwiat róży.

 

     - Rzeczy wyglądają nieco inaczej, niż nam się wydaje.

     - Ego wygląda na silne – a jest słabe.

     - Pokora wygląda na słabą, a taka nie jest. Nie daj się zwieść pozorom.

 

                                                                         Osho

Zdjęcia: Zamek Warszawski



 

 

poniedziałek, 14 marca 2022

Anioły istnieją

 Anioły istnieją, tylko czasami nie mają skrzydeł i nazywamy je przyjaciółmi.


Gdy wędruję, to zwykle jest to tylko jakiś ogólny kierunek. Przysiadam na krótko, chłonę widoki, nie wiem, gdzie będę nocować, jem, kiedy jestem głodny. Swoboda, wolność i mnóstwo czasu na myślenie. I nie chodzi o to, żeby coś własnego, oryginalnego wymyśleć, to nie jest ani łatwe, ani potrzebne, skoro inni wymyślili już całe Himalaje mądrości. Wystarczy w odpowiednim miejscu i czasie przypomnieć sobie o tych perełkach. Wolność na przykład: - ona jest bardzo podobna do zdrowia, bo zarówno jedno jak i drugie doceniamy zwykle wtedy, gdy je stracimy.


     Tak długo żyłem w pogoni nie wiadomo za czym, do tego patrząc co chwila na zegarek. Wreszcie przyszedł czas odreagowania, no bo musi być wydech po wdechu. Nie zadzwoni telefon - jest wyłączony - na dłużej starczy baterii - może się przydać do zrobienia kolejnego zdjęcia.

    


      Z lasu ciągną wilgotne oddechy mgły, i słychać tylko szum potoku w tym starym lesie, gęstym, ciemnym - pachnącym paprocią, ściółką i grzybami.

Gdy idziesz i godzinami nie spotykasz człowieka, zapominasz, że gdzieś w świecie są miasta, koleje, autobusy, biurokracja i hałas. Że są gdzieś całe tłumy ludzi pędzących bez wytchnienia....

     A tu jest wiele takich miejsc, gdzie zatrzymał się czas. Piękno widoków i zakątków jest tylko w małym stopniu oddane na fotografii. Bo jeszcze trzeba by było zrobić zdjęcie ciszy, całej ogromnej przestrzeni ponad tobą i wokół, a także zapachu koniczyny i mięty nagrzanej słońcem....

    Kiedy zapada zmierzch, a ty jesteś wyciszony w wielodniowej samotności, usłyszysz odgłosy wieczornej krzątaniny ludzi żyjących kiedyś na tej ziemi.

     Przemawia do ciebie Historia. Czasami nawet potrafi krzyczeć. Jesteś w Tu i Teraz, a jednocześnie w Przeszłości, bo wszystko dzieje się jednocześnie.

     Przeszłość to przecież Tu i Teraz, które umarło.

     Przyszłość to Tu i Teraz, które jeszcze nie nadeszło.

poniedziałek, 31 stycznia 2022

Leśny internet

Kiedy siadam do pisania kolejnego tekstu, najczęściej mam jakiś plan, ale tak się jakoś dzieje, że rzadko kiedy napiszę to, co początkowo zamierzałem. Przychodzą do głowy różne myśli i kierują pisaniem, a ja jako człowiek wolny poddaję się im. A to jest ogromna frajda i prezent od losu – nikt z zewnątrz nie rozkazuje, co mam pisać. Poza tym sama świadomość wolności jest uskrzydlająca – coś mogę, ale nic nie muszę. I tak się czasami dzieje: - siadam do pisania, a tu słońce za oknem już pięknie świeci i wewnętrzny głos zaprasza mnie do lasu. Rzucam wtedy wszystko i dzień, a często także noc przebiega zupełnie inaczej niż zwykle.



Czy pisanie to dla mnie odtrutka od koszmarnej rzeczywistości, jak się jeden z Czytelników ostatnio zapytał. Koszmarna rzeczywistość? A kto tak powiedział? Żyjemy w ciekawych czasach, a przymiotnik dodany do opisu tego co jest, to tylko nasz subiektywny osąd. Rzeczywistość, czy też ogólnie sprawy, nie są ani dobre ani złe. To my sami nadajemy im określone znaczenie. Mogę powiedzieć, że pomimo upływu lat, nie tylko nie jestem zmęczony życiem, ale wręcz przeciwnie: - dzięki paru pasjom egzystencja wydaje mi się coraz ciekawsza. Czego również Czytelnikom życzę.

 

Leśny internet

Jak wiemy grzyby należą do Królestwa Krasnoludków i są twórcami Leśnego Internetu Sieciowego - to wszechobecna pajęczyna grzybni. 


Nie wszystkie grzyby mają pokojowe usposobienie, na przykład opieńka napada na drzewa, aby zagarnąć dla siebie zapasy cukru i inne pyszności z kory. Zabija przy tym często swoja ofiarę, a potem przekrada się glebą do jej krewniaków. Atoli drzewa nie są całkowicie bezbronne wobec ataku grzyba, czy owada. System obrony polega na przesyłanych informacjach – ostrzeżeniach od innych drzew.



Informacje mogą płynąć górą – są to sygnały zapachowe, albo dołem przez korzenie zrośnięte z wielkoobszarową pajęczyną grzybni, czyli sieć Leśnego Internetu. Informacja o zagrożeniu płynie od zaatakowanego drzewa i zawiadamia z jakim opryszkiem mamy do czynienia. Ostrzeżone drzewo ma wtedy czas na zgromadzenie w korze precyzyjnie dobranych środków ochronnych, które powinny odebrać apetyt głodnym owadom, czy ssakom.




Dzięki leśnemu internetowi cały las dość szybko wie o ataku na pojedyncze drzewo. Jednak za przesyłanie informacji trzeba płacić – grzyby otrzymują od dębów, buków i spółki do jednej trzeciej całej ich produkcji z fotosyntezy w postaci cukrów i innych węglowodanów. To bardzo dużo, czyli usługa jest droga, bo następna jedna trzecia produkcji idzie na drewno, a kolejna jedna trzecia to produkcja fotowoltaniki - czyli liście, oraz kora i owoce.



środa, 31 marca 2021

Przypowieść o Wolnych Owcach



Napatrzyłem się, oj napatrzyłem w Bieszczadach na pasterzy owiec, tych sławnych juhasów. Pierwsze zetknięcie ze stadem pędzonym przez łąkę za Łupkowem w roku 2013 było dla mnie szokiem. Potem już się nie dziwiłem - widocznie oni, ci pasterze, tak mają. O co chodzi? O język złożony właściwie z samych klątw. Krzyczeli, ryczeli, klęli tak, aż im się głos załamywał. Szły wyzwiska z najgłębszego rynsztoka, kopali owce na oślep jak popadło, a kije tylko świszczały. Agresja kipiała. Miałem czas, więc myślałem. I wyłoniła się refleksja: - przecież rządziciele także traktują społeczeństwo jak stado. Pewien rodzaj tych rządzicieli nawet sam określa się słowem pasterz, a na człowieka mówi owieczka.





"Na ogrodzonym kawałku łąki pasły się owce. Pasły się wiosną, latem i wczesną jesienią, a potem dwaj pasterze golili je z wełny, kalecząc przy tym niemiłosiernie. Rzadko byli trzeźwi, jeden straszył owce wilkiem, a gdy miał kaca klął na nie okropnie. Drugi walił kijem i nie żałował kopniaków. 
 
Gdy przychodziły chłody, owce pozbawione naturalnego okrycia trzęsły się z zimna. 
Kiedyś w pełni lata, jedna z owiec odkryła w płocie dziurę i przedostała się na zewnątrz. Uradowana wolnością pognała przed siebie i zauważyła, że poza ogrodzeniem trawa jest o wiele bardziej bujna i soczysta. Nic dziwnego - tu stado trawy nie skubało. Wolna owca pasła się więc w spokoju i radości. Nikt jej nie wyzywał, nie bił kijem i nie kopał.
      Nagle pojawił się wilk. Owca o dziwo nie przeraziła się wcale. 
Dzięki paru chwilom spędzonym na wolności poczuła w sobie wielką siłę i krzyknęła: - Uciekaj bo cię zjem! 
                                                                             
Wilk stał zaskoczony, ponieważ pierwszy raz zdarzyło mu się coś takiego usłyszeć od owcy.
- To chyba jakaś wariatka jest? - pomyślał - a z wariatkami nigdy nic nie wiadomo, lepiej się wycofam – zdecydował i tak zrobił.

Zdarzyło się to dawno temu. Dziury w płocie do tej pory nikt nie naprawił.
Owce żyjące w niewoli słyszały już co nieco o soczystej trawie na wolności, wiedziały także, że w każdym ogrodzeniu jest gdzieś dziura, lecz były leniwe i lękliwe, tudzież przywykły do swych oprawców. 
Na szczęście nie wszystkie przywykły, czas mija i kolejne buntowniczki dołączają do coraz większego stadka Wolnych Owiec. Jak tak dalej pójdzie, dręczyciele będą musieli sami się strzyc i tłuc własną pięścią". 



Drodzy Czytelnicy! Wiary nie traćmy, ducha nie gaśmy. I nie chorujmy. A jeśli już ktoś musi, to proszę wyłącznie bezobjawowo. Także nie przejmujmy się rolą i nie usiłujmy robić rzeczy wzniosłych. 

Człowiek się pali do rzeczy wzniosłych,
na czyn chwalebny idzie mu ślina,
a tu paznokcie, patrzy, urosły
i znów je trzeba obcinać.  

Wesołych Świąt !










poniedziałek, 15 marca 2021

Pożyć jak w bańce mydlanej

W takiej bańce wypuszczonej w słoneczny dzień, igrają kolorowe rozbłyski.

 





Przerabiałem swoją lekcję życiową, mając już nieco doświadczenia po dwudziestu latach pierwszego małżeństwa i ciężkim rozwodzie (dwanaście rozpraw): przydarzały się niby leniwe i radosne weekendowe śniadania w ogrodzie, lecz z każdą godziną wzmagała się nuta niepokoju, zbliżał się bowiem czas powrotu do domu. W poniedziałek trzeba znowu do pracy, a ja tak lubiłem ogród, kwiaty i rozumiałem ziemię. Kurcze – obowiązek powrotu do cywilizacji i pracy wywoływał skurcz w żołądku.

W duszy coraz silniej odzywała się tęsknota za Edenem utraconym, wolnością z dzieciństwa.


Pożyć sobie w rajskim ogrodzie, może nawet tak do syta? Utopia? Jednak marzyłem pamiętając, żeby marzeń nie odpuszczać. Bo azaliż porzekadło mówi: - wiary nie tracić i ducha nie gasić.

Pociągał mnie hedonizm? Tak! I to bardzo pociągał! Przecież ta filozofia jest słuszna i zbawienna, jej się trzymać trzeba, oraz to podstawowy objaw zdrowia psychicznego jednostki.

Jako że sprawy wydarzają się w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu, musiało upłynąć następne dwadzieścia lat drugiego małżeństwa, żeby marzenia o Edenie przyoblekły się w ciało.

I co?

I pstro!


Wszystko mija, ale jest jedna rzecz, która się zatrzymuje i trwa – to wspomnienia. Wspomnienia są jak fotografia. 

A ja jestem w nastroju przedwakacyjnym, przychylnie nastawiony do świata, do ludzi mniej przychylnie. Planuję pojechać, lub zawędrować tu i tam, przeglądam zdjęcia i szykuję wpis do bloga.

Czuję się zadowolony, a człowiek zadowolony ma jeszcze więcej tego, co już ma. Zadowolenie bowiem jest jak modlitwa dziękczynna, a stąd już całkiem niedaleko, może tylko rzut beretem do Olśnienia, Satori, Stanu Łaski, czy nazywaj to jak chcesz.

I takiego właśnie miłego nastroju życzę Czytelnikom z całego serca.



  

czwartek, 18 lutego 2021

Terziano Tiziani

 Terziano Tiziani, był nie tylko jednym z najciekawiej piszących reporterów-dziennikarzy włoskich, ale w swoim czasie nie miał właściwie równych na świecie. Napisał kilka porywających książek. Z ich lektury wybija się na czoło kilka prawd ponadczasowych.    

Tiziani zaintrygowany regułą, iż układ planet w chwili narodzin człowieka determinuje jego Przeznaczenie, przybywa do nieprzeciętnego człowieka, któremu kilka dni wcześniej podrzucił datę i godzinę swych narodzin.



 - „Akceptuję to, co jest. Także o przyszłości myślę przyjaźnie. Bo sama wizja, że najlepsze ma dopiero nadejść, ma w sobie pewną logikę. Aż do wieku który osiągnąłem, ma się obowiązki, dzieci, pracę. Odgrywa się rolę jaką się wybrało, albo jaka przypadła nam w udziale. Człowiek zachowuje się tak, jak powinien – tworzy własną osobowość. Aż wreszcie nadchodzi czas prawdziwej wolności. Wolności nie w sensie przejścia na emeryturę. Dla mnie starzenie się to czas większej szczerości, mniejszego skrępowania, czas, gdy można powiedzieć, co się myśli, a także więcej czasu poświęca się na to, co wydaje się ważne, nawet gdy inni nie podzielają takiej opinii. W starszym wieku można być wolnym w sposób niedostępny w młodości, można sytuować się poza codziennymi wzorcami, poza regułami zapewniającymi trwałość społeczeństwa. Czy to się już nie zaczęło? Oto szukam porady u wróżbity, czego nie zrobiłbym przed trzydziestu laty. Czułem, że ten człowiek działa na mnie inspirująco.

 

Rajamanikam zaczyna mówić: - Pana matka ma silny znak życia i będzie długo żyła. Natomiast w przypadku pańskiego ojca ten znak jest bardzo słaby, przypuszczam, że już nie żyje (Istotnie!). Pana małżeństwo trwa długo, ale niech pan o nie dba. Jego długotrwałość gwarantował silny znak pańskiej żony. Gdyby zależało to od pana, związek rozpadłby się już parę razy. Pański problem polega na tym, ze nie potrafi pan dochować wierności seksualnej jednej osobie. Seks jest dla pana bardzo ważny i steruje pańskimi postępkami.



                                                                                                        

 Erotycznie jest pan słoniem. Seks będzie pana pasjonował aż do końca życia, co nieustannie będzie pana wpędzać w tarapaty. Jeśli chodzi o temperament, jest pan osobą, która mogłaby mieć jednocześnie kilka żon. Czy wstąpi pan w inny związek małżeński, czy nie, zależy od horoskopu pańskiej żony. Jeśli natomiast uda się panu wytrwać w małżeństwie do 62. roku życia z obecną żoną, potem wszystko ułoży się znakomicie. Przejdzie pan dwie operacje, pierwszą pomiędzy  59. , a 61. rokiem życia, drugą w 65. roku życia. (z czasem okazał się to strzał w środek celu!) Całe życie pan podróżował i będzie pan to robił aż do śmierci.

Rajamanikam mówił tak, jakby czytał z książki, mającej bardzo podobne strony do tych, z których czytali inni wróżbici. Tak to wygląda i z tego powodu astrologia, szczególnie ta uprawiana przez mistrza, jest tak atrakcyjna. Prezentowana jest z taką pewnością, której brak przy innych metodach. W astrologii są teksty, reguły, miary. Kiedy znana jest data i godzina narodzin, trzeba już tylko wiedzieć,  jak stosować metodę, żeby ustalić: - idź w stronę 747.

Przepowiednia z każdym kolejnym słowem nabiera wiarygodności. 

Rajamanikam wyjął z teczki kartkę, z ręcznie zapisanymi cyframi. Był to mój dokładny horoskop na najbliższe lata. Ani słowa o koniunkcjach, opozycjach, ascendentach. Zero pustosłowia – same konkrety.

- Pomiędzy 18 kwietnia 1994 a 14 marca następnego roku musi pan opuścić dom i zamieszkać w innym kraju. (Znowu ta sama rada bym opuścił Bangkok). Pomiędzy 14 marca 1995 a 8 sierpnia 1997 poniesie pan pewne wydatki, ale nie zrujnują one pana. Jednak proszę uważać …..  Od 24 sierpnia 1997 do roku 2000 w pańskim życiu nastąpią liczne zmiany. To okres, w którym Saturn rozpocznie wpływ na pana, a więc okres wielkiej siły u pana. Jeśli chce pan zająć się polityką, to jest właśnie najlepszy moment aby zgłosić swoją kandydaturę w wyborach. A dokładnie powinien pan to zrobić 8 sierpnia 1997. Po tym  dniu pańskie szanse będą rosły każdego dnia. ( A ja akurat przemyśliwałem, żeby wystartować w wyborach na przewodniczącego Klubu Korespondentów Zagranicznych w Hongkongu, gdzie zamierzałem spędzić lato, aby być świadkiem upadku ostatniej kolonii na świecie).                                                                                           Na koniec Rajamanikam powiedział: - Czeka pana bardzo szczęśliwa starość.

I tym sposobem poznałem mistrza. Taki nie potrzebuje przynudzać o koniunkcjach i ascendentach, on się skupia na meritum. 



 
Kiedy wróciłem do domu, dalej słyszałem w głowie słowa Rajamanikama. A w domu tak się stało, że jakoś tak uniosłem się duchowo, jakby podleciałem. Coś mnie poderwało. 

Czy to była medytacja? Owszem siedziałem, ale pamiętałem także co mówił Osho: - „Widziałem mnóstwo kur wysiadujących godzinami jajka, ale ani jednej, która osiągnęłaby oświecenie”.

Problem bowiem nie polega na tym, że się siedzi, lecz na tym by z wewnętrznej potrzeby, właściwie nieświadomie, przydarzyło się wejść w wymiar w którym czujesz, że rzeczy nie są takie, jakimi się wydają. Stan w którym czujesz, że wskoczyłeś na jakiś inny, wyższy poziom. I to cię pociesza, podnosi. To jest niebylejakie uczucie, ono jest bardzo, bardzo frapujące, pociągające. Odtąd do tego uczucia możesz się odwoływać i do niego wracać. Trzeba tylko wszystko co zewnętrzne pozostawić za sobą. Wszystko! Odgłosy ptaków, pasje i zawody, wszystkie myśli. Zostaje pusta komórka, którą jesteś ty. Pozostawiasz za sobą część ludzką, pozostaje tylko część kosmiczna.



I rzeczy zmieniają się, kiedy patrzysz na nie w ten sposób. Rzeczywistość okazuje się zupełnie inna, niż ci się wydawało wcześniej.