Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stan łaski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stan łaski. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 21 kwietnia 2022

Błędne Koło 99

 

Uczucia nie kłamią. Można być zadowolonym z posiadania dóbr. Nawet dumnym z tego, azaliż wszystko ma swoje granice. Przesada w tym zakresie, często nazywana  pychą, jest sianiem nasion upadku. Zdrowy psychicznie człowiek powinien to zrozumieć i odpowiednio wcześnie zatrzymać się i zacząć korzystać ze zgromadzonych zasobów. Osiągnąłeś coś? Potrafisz się zatrzymać? Jeśli tak, wtedy w zadziwieniu poczujesz, że spływa na ciebie jakiś nowy wymiar myślenia.

Bo są dwa wymiary myślenia: - pierwszy jest poziomy – poruszasz się z punktu A do B, z B do C itd. W każdym kolejnym punkcie wita ciebie znajome hasło „potrzeba jeszcze więcej wszystkiego”. Ostatnim punktem na tej poziomej drodze jest litera Z oznaczająca drzwi do piekła. Po drodze żadnej chwili zatrzymania, świętowania, coś ciebie przymusza aby działać, działać! A przecież zarobiłeś już na chleb i mógłbyś odpocząć. No niby tak, ale co wtedy z sejfem? Przecież on nie jest jeszcze pełen!

Jest takie określenie znane w Indiach, które nazywa się Błędnym Kołem 99. ( Liczba 99 pojawiła się we wpisie Hipoteza Janusowa).

Posłuchaj pewnej opowieści.

„Biedny fryzjer był bardzo szczęśliwy, tak bardzo, jak tylko biedni ludzie potrafią być. O nic nie musiał się martwić, był fryzjerem króla, robił mu masaże, strzygł włosy. Król obserwował codziennie swego fryzjera, rozmawiali o tym i owym, a czując zadowolenie płynące od fryzjera, król zaczął być zazdrosny i któregoś dnia zapytał wprost swego sługę: - W czym tkwi tajemnica twego szczęścia? Zawsze jesteś taki radosny! Wyglądasz, jakbyś nie stąpał po ziemi, ale unosił się na skrzydłach. O co tu chodzi?

- Nie wiem – odparł fryzjer. - Tak naprawdę nigdy wcześniej nie zastanawiałem się nad tym, że to jakaś tajemnica. Zarabiam na chleb, a potem odpoczywam. I to wszystko.

Król stawał się coraz bardziej zazdrosny, więc udał się do wezyra po radę. Wezyr był bardzo wykształconym człowiekiem i wyjaśnił rzecz krótko: - Widzisz królu, ten biedak nic nie ma, a tak bardzo cieszy się życiem, bo on nie wie o Błędnym Kole 99.

- A cóż to takiego to Koło 99? – zapytał król.

- To jest coś w czym ty panie tkwisz po uszy – odpowiedział wezyr. - Dla ciebie nie ma już niestety uzdrawiającego lekarstwa, natomiast fryzjerowi da się z pomocą pewnej sztuczki odebrać tę jego irytującą radość. Dzisiejszej nocy wrzucę do jego domu worek z 99 złotymi rupiami. Zobaczysz, co się wtedy stanie.

I tak zrobił.

Nazajutrz fryzjer przyszedł do króla odmieniony. Był bardzo smutny, zmartwiony, nie spał całą noc. Był w piekle – ciągle liczył rupie w worku, a wynik był ciągle taki sam – 99. Ogarnęła go gorączka – jak zasnąć w takim stanie? Jego serce biło jak oszalałe, krew krążyła szybciej, przez emocje skoczyło mu ciśnienie! Nigdy nie miał w ręku takiego bogactwa! Chodził z workiem po domu i ponownie liczył. Wynik był zawsze ten sam – 99. A z tą liczbą jest problem, bo gdy masz 99, chcesz, żeby było sto! Dlatego myślał już tylko o tym, co zrobi nazajutrz, aby zdobyć tę jedną upragnioną złotą rupię.

A zdobycie takiej rupii w jego przypadku nie było łatwe. Dostawał tylko kilka paisów, które w tamtych czasach wystarczały na codzienne utrzymanie rodziny, ale do całej złotej rupii było daleko, to był jego całomiesięczny zarobek.

Co robić? Co robić? Planował wiele sposobów. Biedny człowiek, który niewiele wiedział o pieniądzach, oto znalazł się w kłopotach. Zdołał wymyśleć jedno: jego rodzina będzie co drugi dzień jadła, a co drugi pościła. Dzięki temu w końcu zdobędzie setną rupię. Sto rupii to dopiero byłoby coś! Umysł człowieka bowiem hołduje pewnej głupocie – to kompletowanie do równej liczby. 99? – Nie, brakuje jednego, musi być sto! Powstaje obsesja.

Nastał kolejny dzień. Smutek bił od fryzjera na odległość. Już nie unosił się w powietrzu - wyglądał jakby nosił wielki ciężar uwiązany do szyi.

- Co się z tobą dzieje? - Pytał król. - Wyglądasz na zmartwionego.

Fryzjer milczał, bo nie chciał powiedzieć o worku. Z każdym dniem było z nim coraz gorzej, nie mógł zrobić królowi dobrego masażu, bo nie miał energii – pościł.

Król nalegał: - Musisz mi powiedzieć, co się stało. Jesteś taki nieszczęśliwy, a ja przecież mogę ci pomóc, tylko powiedz w czym rzecz.

- Stałem się ofiarą Błędnego Koła 99 – przyznał w końcu fryzjer”.

 

Kiedy masz 99, otworzyły się przed tobą Drzwi do Piekła, pojawiła się obsesja poziomego myślenia. Myślisz, że gdy będziesz miał sto, to się skończy? Otóż nie, tak się nie stanie, bo umysł nie wie gdzie się zatrzymać.

Jest natomiast sposób na rozwiązanie sytuacji. To myślenie pionowe. Po wyjściu z punktu A nie idziesz poziomo do B, tylko pionowo w górę do A1. Potem do A2 itd. Tak nazywa się Zatrzymanie. Nie wchodzisz w kolejną chwilę, tylko w tę samą, ale głębiej! Tak głęboko, jak to tylko możliwe. Wtedy nawet jedna chwila staje się wiecznością. Czujesz błogość. Właśnie wszedłeś w nie-umysł. Nigdy nie spadasz. Zarobiłeś na chleb – teraz odpoczywasz.

Jakie jeszcze jest znaczenie zatrzymania się? Planujesz jutro, a nikt nie wie, czy jutro nadejdzie. Jutro nigdy nie nadchodzi, ono zawsze jest dniem dzisiejszym. Planujesz przyszłość, a zapominasz, że śmierć zweryfikuje każdy plan. I ona jest jutro, a życie przydarza się tylko dzisiaj.

Nie chodzi o zatrzymanie się u końca życia, wtedy jest za późno, chodzi o codzienne zatrzymywanie, cieszenie się chwilą. Kiedy wracasz z pracy do domu, zostaw pracę za sobą. Nie dźwigaj jej w swojej głowie, bo ona cię rozboli. Nawet jeśli to praca zdalna, wyrzuć ją z głowy poza godzinami obowiązku.

Zatrzymanie oznacza odpoczynek, cieszenie się tym, co jest. Co jest Tu i Teraz.

Tym jest właśnie istota Tao. Porzucenie umysłu poziomego, a zamiast tego wejście w pion. To w umyśle pionowym – w nie-umyśle czeka spełnienie, spokój, nirwana, oświecenie, wyzwolenie, stan łaski, czy nazywaj to jak chcesz.

                                                        Osho

poniedziałek, 29 listopada 2021

Pierwszy prawdziwek

O ostatnim tegorocznym prawdziwku było, wypada napisać o pierwszym.

To był bieszczadzki prawdziwek czerwcowy. No nie był on okazały, dopiero się wykluwał, ale był pierwszy. Natrafiłem na niego zaraz po postawieniu namiotu, przy inauguracyjnym wejściu na skraj huczwickiego lasu. Sprawa została uwieczniona po trzykroć. Misio początkowo nie chciał patrzeć, uważał że za mały ten grzybek. Ożywił się dopiero kiedy się okazało, że sięga mu do brzucha




A tak na marginesie: - nie po raz pierwszy skorzystałem z Prawa Łaski – Prawidłowej Myśli. Oto wchodziłem na górę w sporej radości, dziękując w duchu za pogodę, zdrowie, piękno okolicy. I na tej fali dziękczynienia poszła precyzyjna myśl: - dobrze by było, gdybym znalazł prawdziwka, byłyby zdjęcia na dzień dobry i byłbym jeszcze bardziej zadowolony.

Pomyślałem życzenie i zapomniałem, tak jak trzeba. Efekt nastąpił według przepisu: - myśl potrafi wyprzedzić znak. To po prostu działa. Kłania się przyciąganie rzeczy i kreowanie rzeczywistości. 

Trzeba tylko pomyśleć dobrze. To „dobre pomyślenie”, opisywałem na osobistym przykładzie, kiedy w kryzysie w związanym z planem Balcerowicza(1995 rok) zwolniłem wszystkich pracowników i sam stałem przy wtryskarce w cyklu 36 godzin non stop. Byłem w stresie, smutku, martwiłem się co będzie dalej z firmą. To była nośna ciemna fala nastroju. Ona tak samo działa jak fala pozytywna, wzniosła, tylko że w drugą stronę. Przy tego rodzaju negatywnych emocjach zawsze dopadnie ciebie to, czego najbardziej się boisz. Bałem się plajty, byłem krańcowo zmęczony i kilkakrotnie pomyślałem: - Nie chcę tak ciężko pracować, mam dość! Chcę odpocząć, wyleżeć się, wyspać porządnie. Już niczego innego nie pragnę.

I Góra (Anioł Prowadzący?) mnie wysłuchała: nastąpił ciężki wypadek, a potem osiem miesięcy leżenia w szpitalu.

Nie tak miało być! A jak miało być? Jakie myśli wysyłałem? Dostałem dokładnie to, co chciałem - przecież wyleżałem się i wyspałem za wszystkie czasy. Być może zapomniałem dodać w życzeniu: „ale nie w szpitalu”. Od tej pory pojąłem co to znaczy dobrze, czyli precyzyjnie pomyśleć. Bo ta Góra, Anioł, Bóg, Intuicja, czy nazywaj to jak chcesz, to ona ma specyficzne poczucie humoru, tudzież wymusza refleksję, kierując do nas Znak – Zdarzenie. Ten znak to sms od Kosmicznego Centrum Koincydencji - puk puk, masz wiadomość.

Dlatego co pewien czas zamieszczam zdanie: Czytajmy (prawidłowo) Znaki stojące na poboczu naszej drogi życia

Oczywiście każdy żyje jak chce i może Znaki olewać. Jaki bywa rezultat takiego podejścia to już całkiem inna bajka. 

O wspomnianym wyżej specyficznym poczuciu humoru Kosmicznego Centrum Koincydencji napiszę w innym poście.

poniedziałek, 15 marca 2021

Pożyć jak w bańce mydlanej

W takiej bańce wypuszczonej w słoneczny dzień, igrają kolorowe rozbłyski.

 





Przerabiałem swoją lekcję życiową, mając już nieco doświadczenia po dwudziestu latach pierwszego małżeństwa i ciężkim rozwodzie (dwanaście rozpraw): przydarzały się niby leniwe i radosne weekendowe śniadania w ogrodzie, lecz z każdą godziną wzmagała się nuta niepokoju, zbliżał się bowiem czas powrotu do domu. W poniedziałek trzeba znowu do pracy, a ja tak lubiłem ogród, kwiaty i rozumiałem ziemię. Kurcze – obowiązek powrotu do cywilizacji i pracy wywoływał skurcz w żołądku.

W duszy coraz silniej odzywała się tęsknota za Edenem utraconym, wolnością z dzieciństwa.


Pożyć sobie w rajskim ogrodzie, może nawet tak do syta? Utopia? Jednak marzyłem pamiętając, żeby marzeń nie odpuszczać. Bo azaliż porzekadło mówi: - wiary nie tracić i ducha nie gasić.

Pociągał mnie hedonizm? Tak! I to bardzo pociągał! Przecież ta filozofia jest słuszna i zbawienna, jej się trzymać trzeba, oraz to podstawowy objaw zdrowia psychicznego jednostki.

Jako że sprawy wydarzają się w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu, musiało upłynąć następne dwadzieścia lat drugiego małżeństwa, żeby marzenia o Edenie przyoblekły się w ciało.

I co?

I pstro!


Wszystko mija, ale jest jedna rzecz, która się zatrzymuje i trwa – to wspomnienia. Wspomnienia są jak fotografia. 

A ja jestem w nastroju przedwakacyjnym, przychylnie nastawiony do świata, do ludzi mniej przychylnie. Planuję pojechać, lub zawędrować tu i tam, przeglądam zdjęcia i szykuję wpis do bloga.

Czuję się zadowolony, a człowiek zadowolony ma jeszcze więcej tego, co już ma. Zadowolenie bowiem jest jak modlitwa dziękczynna, a stąd już całkiem niedaleko, może tylko rzut beretem do Olśnienia, Satori, Stanu Łaski, czy nazywaj to jak chcesz.

I takiego właśnie miłego nastroju życzę Czytelnikom z całego serca.



  

niedziela, 22 listopada 2020

Tęcza nad Żebrakiem

Świt w tak przecudnie widokowym, a jednocześnie odludnym zakątku nie ma sobie równych. I już tylko z tego powodu człowiek jest zadowolony.


Wstawał dzień „fotograficzny” z ciekawym światłem. Po kolorach świtu najpierw nieco zszarzało.


Potem czerwone jeszcze słońce wydobyło barwę z pni sosen.


Radość walnęła mi do uszu. Ach! Ach! Jest ślicznie i egzotycznie! Biegnę w odwiedziny do arniki.


Mija godzina, krzątam się niespiesznie, a wokół mnie kolejna niedziela, tak samo, jak było wczoraj i tak, jak będzie jutro. Same niedziele w tej sławnej bieszczadzkiej krainie nic nierobienia.


To można tak żyć? A chcesz tak żyć? Oczywiście, że można. Pod dwoma prostymi warunkami.

- Po pierwsze primo: trzeba podziękować przymusowi pracy, a mieć stabilność finansową, co najczęściej przydarza się dopiero na emeryturze. Czyli trzeba się szanować, aby w zdrowiu i sprawności do owej emerytury dotrwać.

- Po drugie primo: Psychika. Trzeba chcieć i umieć cieszyć się życiem - cieszyć z małych rzeczy, właściwie z byle czego. Cieszyć się to mało - trzeba umieć wpadać w zachwyt. Aby tak mieć, potrzebne jest odpowiednie nastawienie: - luzik - wu wei - humor, być może nawet postawa lekkoducha. Tylko się nie napinać, nie próbować wymuszenia, bo wtedy dupa blada. To nie napinanie można z kolei osiągnąć po zrozumieniu, że największym wrogiem wolności człowieczej są narzucone wierzenia. 

Dopóki nie wyfruniesz ze swego gniazda, nie będziesz wiedział co to znaczy latać …….

Więc jestem ci ja w wyżej opisanym stanie luzikowym. Czego oczekuję? Bo ten stan luzikowy - Stan Łaski pozwala kreować rzeczywistość, o czym przecież dobrze wiem. Tylko nie wolno się napinać, wymuszać, bo wtedy dupa blada.

Aniołku - niczego konkretnego nie oczekuję, niech się dzieje wola nieba, jestem zadowolony, fotografuję, może jakieś zdjęcie ekstra?


Zaczęło się chmurzyć – jest bardzo miło, ale może padać, dlatego teraz muszę zejść po wodę. Schodzę, nabieram wody, wchodzę. Sceneria niezwykła, słońce nisko bo jeszcze wczesny poranek, chmury dają zmieniające się tło. Fotografuję to i tamto.



                          Tęcza - znak anielski.

Spoza szczytu Chryszczatej wychynęła deszczowa chmura. Chmura pędzi popychana silnym wiatrem, ja idę w ciszy bezwietrznej – szczyt osłania to miejsce i nie dopuszcza najmniejszego powiewu. Chmura ma niezwykły wygląd – jest ciemna i właśnie popuściła siku - wlecze cienką, białą miotełkę deszczu – trzeba zrobić zdjęcie! Na pierwszym zdjęciu nic ciekawego nie widać, to sobie darujemy. Przyroda wstrzymała oddech – zapanowała idealna cisza, światło dalej dziwnieje, a chmura pędzi i jest akurat nad przełęczą Żebrak, kiedy słońce wydobywa z niej tęczę! No tak! Mam swoje zdjęcie ekstra! Bo dotychczas nie miałem tęczy nad Żebrakiem. A tęcza jest nawet podwójna.






Wokół piękno niewysłowione! Błyski słońca lśnią w milionach drobniutkich kropelek, które wirując, na moment otoczyły fotografa. Prysznic drobinek szybko przesuwa się w stronę Cisnej. Ile trwał spektakl? Mgnienie - odczytuję czas ze zdjęć – trzy minuty. Ach! Ach! Dziękuję Aniołku! To się nazywa być w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie.

 

                         Tao Kubusia Puchatka.

Bez słuchania Kubusia Puchatka, który woła do nas głosem dziecka, nigdy nie odnajdziemy drogi przez Las Życia.

 

Aby poznać Drogę, iść tą Drogą mogę.

Także czynić Drogę,

Tak, jak czynić mogę Rzeczy, które robię.

Wszystko jest tuż obok, starczy sięgnąć ręką.

Ale, gdy się starasz, bardzo chcesz zobaczyć,

Konfuzja cię zmyli, wszystko możesz stracić.

Jak ja jestem sobą, tak ty jesteś tobą.

 

Kiedy zaczniesz robić Rzeczy, które możesz zrobić, znajdziesz wówczas Drogę, a Droga podąży za tobą.

 

 

 

czwartek, 6 lutego 2020

Wewnętrzny pulpit


Wszystko czego doświadczam, jest tylko przemijającym spektaklem.


W jaki sposób przetwarzasz osobiste dane?                                                    

Kiedy trafia ci się jakaś informacja, natychmiast zastanawiasz się, czy ona może ci jakoś pomóc w dojściu do prawdy, którą najczęściej rozumiesz jako wzbogacenie się: - może da się to sprzedać i na tym zarobić (nie jest tak?). Być może jednak należysz do mniej licznej grupy, która dąży do zrozumienia, objawiającego się specyficznym spokojem, błyskiem w oczach, humorem i charyzmą.

Załóżmy, że należysz do liczniejszej grupy, a więc żyjesz w złudzeniu, że jesteś niekompletny, potrzebujesz dopełnienia. Wydaje ci się, że osiągniesz pełnię przez zyskanie czegoś – informacji, umiejętności, majątku, statusu, ukochanych ludzi, dzieci, przyjaciół.
Wszystko dzieje się w odpowiednim miejscu i właściwym czasie. Ludzie dojrzewają podobnie jak owoce.


Każdy człowiek posługujący się własnym rozumem, wcześniej, czy później dojdzie do prawdy, że myśl o niekompletności i konieczności poszukiwania czegoś lub kogoś, kto da szczęście, to tylko gra.
        Grasz w tę grę z samym sobą, by nadać życiu sens.

Od zawsze byłeś i jesteś kompletny, a najciekawsze jest to, że kiedy tylko dopuścisz możliwość, że tak może być, kiedy się jedynie odrobinę wysuniesz ze swojej skorupy, ostrożnie wysuniesz bez samooszukiwania tak zwanym „pozytywnym myśleniem” (jest dobrze, jest dobrze – a wiesz, że jest źle) i pomyślisz: - a jeśli rzeczywiście jestem kompletny, to co wtedy?


Być może jestem kompletny, bo czy jestem, tego nie wiem, więc ostrożne "być może", hipotetyczne "tak mogłoby być" – wtedy staje się to strawne dla podświadomości i ona taki kąsek połknie.
Jeśli tak się stanie, powinno się coś wydarzyć. 
Nie zaraz jakiś wielki cud, ale coś małego, znak, wskazówka pokazująca kierunek, może zobaczysz księżyc w szklance z wodą?


To zauważone małe Coś jest promykiem oświecenia, który może wrzucić delikwenta w sławne Tu i Teraz, czyli innymi słowy znajdujesz się na krawędzi opisywanego przez Osho skoku kwantowego do wewnątrz, do źródła.

Zajrzyj w siebie, w twoim wnętrzu jest źródło.  
Jeśli je odkryjesz, ono nigdy nie wyschnie.
                                            Marek Aureliusz
Kiedy uda ci się zajrzeć w siebie ........ 
Oto znalazłeś autentyczny skarb, a życie tylko czekało na tę wiadomość i zaczyna się magia: - w jednej chwili dostajesz wszystko, czego potrzebujesz. 

Co jest tym "Wszystko"?
Tym razem to ogromne Coś: - Zrozumiałeś, że szczęście zawsze było w środku ciebie, a nie na zewnątrz. Dostałeś dar cieszenia się tym, co jest, odkryłeś swoje wewnętrzne dziecko, olśniło cię, albo nazwij to jak chcesz.


Ten dar dostajesz dzięki użyciu osobistego mózgu, bo po raz pierwszy użyłeś jego uśpionej funkcji, a rzecz dzieje bez wysiłku i specjalnych starań. Zamiast specjalnych starań trzeba tylko stworzyć drobne pęknięcie w skorupie indoktrynacji. 
Trzeba jedynie odrobinę uchylić drzwi, do których puka Wyższe.

Jeśli przydarzą się odwiedziny Wyższego, życie nagle zyskuje więcej sensu niż jesteś w stanie wykorzystać. Wpadasz jakby w Odmienny Stan Świadomości. Wszystko dzieje się samo. Taoiści nazywają te chwile wu-wei. W Europie nazywamy to Stanem Łaski.


Jeśli czujesz się już wystarczająco poobijany przez życie, być może nadszedł właściwy czas i trzeba spróbować aktywować ten stan. 
Próba polega na kliknięciu w ikonę, która świeci na twoim osobistym wewnętrznym pulpicie i ma tytuł: - Stan Łaski.

czwartek, 10 stycznia 2019

Przystanek ponad Rybnem





Tylko świat przechodzony nogami jest coś wart – usłyszałem w ubiegłym roku od kogoś spotkanego w górach.
     Chyba coś nie tak.
Bo jeśli ktoś nie może na przykład chodzić, to jest na straconej pozycji?
Ważne, żeby niezależnie od osobistej sytuacji nie poddawać się pesymizmowi. Nie stawać się robotem bez indywidualnych myśli. Przecież to z tych myśli wszystko bierze.

Życie jest w kolorze twojej wyobraźni
                                                Marek Aureliusz)

Mnie w każdym razie taki czynny wypoczynek odpowiada. Zauważyłem, że w czasie wędrówki myśli mam nieliczne i do tego jakoś tak spokojnie poukładane.
Czyli wędrowanie przynosi mi pożytek.






Konieczna jest dbałość o własny pożytek
Byłże ktoś kiedyś chwalony za to, że pomógł sam sobie?
                                                                Lucjusz Seneka

Śniadanie zjedzone – można ruszać dalej. Zachmurzyło się i zrobiło się parno.

Się idzie powolutku skrajem drogi w tej cudownej samotności.
Idzie się lekko, niespiesznie, radośnie.






Świat chce, aby człowiek był robotem. Jeśli się nie sprzeciwisz, wchodzisz w kłopotliwe położenie.
      Nie ma wyjścia – trzeba chronić własną indywidualność, gdyż ten świat stał się wrogi wobec indywidualności.
Możesz zagubić, albo już zagubiłeś swoją oryginalną postać i z tego powodu ciągle czegoś szukasz, ciągle czegoś ci brakuje.
       Popatrz na przesłanie rynku reklam: - kup to, i to, i jeszcze tamto, a będziesz szczęśliwszy. Sam siebie pytasz:
- Może mam za mało pieniędzy?
- Albo chodzi o lepsze meble, dom, inną żonę i lepszą pracę?

I tak życie upływa ci na pospiesznym podążaniu z jednego miejsca w drugie.
Jesteś ciężko chory.

Żeby wyzdrowieć, należy najpierw postawić prawidłową diagnozę: - Oto zrozumiałem, że społeczeństwo od samego początku działa na mnie tak zaburzająco! Jest to działanie perfidne i nosi nazwę indoktrynacji, albo tresury społecznej.

Diagnoza postawiona.                                                                                               I co teraz? - Teraz przyjmuję do wiadomości, że szczęście nie znajduje się na zewnątrz! Nie ma go w kolejnych gadżetach, a także we władzy nad innymi.
Moje szczęście tkwi wewnątrz mnie.

Kiedy to do mnie dotarło – nastąpił ten sławny skok kwantowy do środka – nadpłynęła wewnętrzna radość, zmieniła się percepcja.

Uczucia są ważne – należy im ufać.
One są....no nadzwyczajne! To nie fakty powinny nas zaskakiwać, lecz wypływające z nich uczucia.
Fakty?                                                                                                           Powstają jedne z drugich, jako skutki z przyczyn i tyle.
                                                                                                                    Natomiast uczucia.... one często wymykają się logice.
A czasem dzieją się także rzeczy wręcz nieprawdopodobne i każdy w miarę wrażliwy odczuwa je inaczej niż zwykle, jako sygnał od „Góry”, lub …. potwierdzenie własnej boskości!                         

Oto nastąpiła kreacja rzeczywistości za pomocą mojej osobistej myśli!

Kiedy tak się dzieje?
W Stanie Łaski.
Stan Łaski to dar.
Siły Wyższe” dają zawsze zielone światło, aby ten stan osiągnąć.
Opisywałem swoje odczucia w chwilach, kiedy miało „coś” nastąpić jako stan „na luziczku”, silne zadowolenie z życia, coś w rodzaju modlitwy dziękczynnej, poczucie łączności z „Czymś”.

Pisałem kiedyś o książce „Lot do nieba” - dwudziestolatek jako jedyny przeżył katastrofę samolotu – walczy o życie w szpitalu.

Stan zdrowia nie poprawia się.
Coś zrozumiał. Przestał walczyć. Odpuścił, zaufał, przestał prosić, zaczął dziękować:


- Każdy dzień życia jest Twoim darem. Rezygnuję z marzeń, rezygnuję ze wszystkiego, wszystko oddaję. Panie, prowadź.

W tamtej chwili doświadczyłem czegoś, co mi się nigdy nie przydarzyło w moim młodym życiu. Miałem takie fizyczne doznanie, jak gdyby wylano mi na głowę jakąś ciężką, gęstą substancję, która następnie spływała po mnie całym. To uczucie było przemożne i niezapomniane. Wypełniły mnie radość i pokój, czułem się całkowicie wolny!





poniedziałek, 12 lutego 2018

Iskra

Są dwa najważniejsze dni w życiu.
Pierwszy, kiedy człowiek się rodzi, drugi, kiedy zdobywa wiedzę po co się narodził.

Co ciebie nie zabije, to cię wzmocni” - tego rodzaju przeżycia, które zaburzają spokój umysłu, zawsze pojawiają się po to, aby zaprosić nas do głębszego przeżywania. 
Są to znaki drogowe stojące na poboczu drogi życia, które należy respektować.
     Jeśli taki znak zlekceważymy, sytuacja będzie się powtarzać....
Nic bowiem nie dzieje się bez przyczyny.
Kiedy odczytamy znak prawidłowo, po pewnym czasie pojawi się kreatywność. 

Przypomnisz sobie o skali Szczęśliwości Nieustającej  i odczujesz chęć do działania: - zaczniesz podśpiewywać, tańczyć, ustroisz dom kwiatami - zobaczysz pustą przestrzeń niewypełnionego płótna, albo niepomalowaną powierzchnię butelki.......
Ta pusta przestrzeń nie jest negatywna, wręcz przeciwnie, ona stanowi dla nas wyzwanie, zaproszenie – jest twórcza.






Bywają momenty w życiu, w których wszystko, co robimy, toczy się bez przeszkód, mówimy: - ”idzie jak po maśle”.
     Wszystko wydaje się idealnie pasować do swego miejsca.
W tych rzadkich chwilach czujemy, jakbyśmy byli prowadzeni, wypełniamy powołanie, wykorzystujemy swoje umiejętności.
      Wykonywanie kolejnych zadań przychodzi bez trudu, nie czujemy oporu materii, a wyłaniające się drobne problemy rozpoznajemy intuicyjnie jeszcze zanim zaczniemy je racjonalizować.
Oto znaleźliśmy się we właściwym miejscu i we właściwym czasie.

Czujemy wewnętrzne zadowolenie, wręcz szczęście. Mamy luzik, odczuwamy silną potrzebę buntu przeciwko powadze! 
Stajemy się spontaniczni, skorzy do śmiechu, żartów i zabawy, nowe wyzwania nas inspirują i odświeżają, w lekkim podekscytowaniu odczuwamy radosne piękno synchroniczności.
Zupełnie jakby dotykał nas palec Boga.

A poprzez ten palec spływa Stan Łaski.
W takim stanie możemy być Iskrą, która oświetli czyjeś życie. Oczywiście bez narzucania się, bez wybiegania przed orkiestrę.
Dopiero w takim stanie możemy, pracując wspólnie, budować lepsze jutro nie słuchając malkontentów twierdzących że: - „Lepsze jutro było wczoraj”.

Osobisty punkt nasycenia.

W takiej chwili powinna ogarnąć nas refleksja na temat wyboru i kierunku drogi życiowej: - nie jest dobry styl życia, którego główną motywacją są podszepty ego.
      Jesteśmy w osobistym punkcie nasycenia, w którym bogactwo i przyjemności już dały nam głęboką satysfakcję i harmonię.
Jednym słowem czujemy, że nadszedł czas, abyśmy spróbowali czegoś nowego.

Ludzie, którzy w rozwoju osobistym nigdy nie osiągają punktu nasycenia, ryzykują autodestrukcję, bo przygniata ich sukces, pieniądze i sława.
     Potwierdza to tragiczna lista celebrytów, zarówno młodych, jak i starszych, którzy zatruli się owocami własnego sukcesu.
Pogoń za seksem, pieniędzmi, do tego władza, sława i materializm – to wszystko zaspokaja żądze, lecz nie pragnienie poznania celu.

 - Są dwa najważniejsze dni w życiu......
 drugi wtedy, kiedy się dowiemy po co był pierwszy.
Gdy nie znamy tego „po co”..... rodzą się frustracje, najczęściej topione w używkach. A to droga donikąd....

Nigdy nie będziesz miał dosyć tego, czego tak naprawdę nie potrzebujesz.

W przyrodzie niczego nie napędza samolubna wola oraz ego. Natura jest altruistyczna. Zwierzęta żyją w wąskiej przestrzeni zdefiniowanej przez naturę, nie czując potrzeby wyzwolenia się z tych ograniczeń.
         Bo i po co?
Przyroda żywi, wspiera i sama się odnawia, dając wszystko, czego potrzeba. Jest w tym piękno i kwintesencja teraźniejszości.
Człowiek, ze szkodą dla psychiki, zamiast żyć w zgodzie z przyrodą, jakże często ją niszczy, próbując naprawić to, co naprawy nie wymaga.

Nieco banalnych banałów.
Drzewa nie piją więcej wody, niż potrzeba.
       Jedno drzewo wydziela mniej więcej 130 kg tlenu rocznie, co oznacza, że dwa dorosłe drzewa dają ilość tlenu wystarczającą na rok dla czteroosobowej rodziny.
      Jedno drzewo wchłania rocznie tyle dwutlenku węgla, ile wydziela samochód przejeżdżając 30 tysięcy kilometrów.
Do tego drzewo jest domem dla owadów, ptaków, a po ścięciu stanowi budulec.