czwartek, 6 lutego 2020

Dworzec Autobusowy Sanok


W lipcu ubiegłego roku znalazłem się na świeżo otwartym Dworcu.



Poprzedni budynek Sanockiego Dworca Autobusowego był z poprzedniej epoki.
Albo inaczej: - wspominam z sentymentem bar Motylek z Dworca Autobusowego w Sanoku i ten zegar elektroniczny, który w lecie 2016 roku sygnalizował gołoledź, zaniżając jednocześnie lata o dziesięć.


Nowy Dworzec mamy oczywiście dzięki Unii Europejskiej. Bardzo przepiękny budynek z łącznikiem kolej - autobus. Drewno pociągnięto nowoczesnym impregnatem, który wyeksponował urok sęków. Drewno kocham, urzeka mnie rysunek słojów, a im więcej sęków w wygładzonej desce, tym wydaje mi się ładniejsza. Jakie mam myśli patrząc na taką belkę? Że potrzebuję ją dotknąć i pogłaskać, co oczywiście zrobiłem. Wrażenia? Jedwabista, niemal intymna gładkość - jakbym dotykał pupki niemowlaka.


Snuję się po pachnącym świeżością budynku, za godzinę mam autobus do Warszawy









Pusto, kręcą się tylko trzy młode z plecakami. Gapię się na nie, bo na kogo mam się gapić jak tylko one. Deliberują ze sobą zaciekle, pytają o coś ochroniarza w dyżurce, po czym wyraźnie zawiedzione podchodzą do mnie.
- Może pan wie jak dostać się do Komańczy?
- Wiem. Bezgotówkowo to najlepiej na własnych nogach.
- A daleko to?
- Średnio daleko, będzie 40 km, czyli ponad 8 godzin marszu.
- Eeee…. To daleko, plecaki ciężkie. A autobusem jakimś?
- Autobusy nie jeżdżą do Komańczy.
- A pociągiem?
- Można, ale to jutro dopiero……
- No to klops!
- Niezupełnie, można taksówką.
- Co pan? Za drogo będzie. My skromne studentki.
- Wcale nie będzie drogo, taksówkarz weźmie najwyżej 50 zł. a ponieważ jesteście we trójkę, to wypadnie na jedną jak za autobus, kiedy jeszcze jeździł. Poza tym targujcie się. Ja kilka razy jechałem stąd taksówką do Woli Michowej, a to 70 km z okładem i znajomy taksówkarz jadąc w noc sylwestrową wziął tylko stówkę. Mogę wam podać nr telefonu?
- Przemyślimy sprawę.
I poszły. Minęło z pół godziny i widzę że dziewczyny wracają.
- To prosimy ten telefon.                                                                              Widać przemyślały sprawę. Podałem nr do mego znajomego (wszyscy taksiarze mają tu ksywki) czyli Radia Maryji.

Teraz będzie lokowanie produktu.
Właśnie wsiadałem do autobusu, kiedy na parking zajechała z impetem taksi nr 42, a do niej pospiesznie zmierzały trzy dziewczyny z plecakami.
Szerokiej drogi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz