-Kiedy byłem małym dzieckiem zawsze spałem w swoim
pokoju w swoim łóżku. Jednak pewnego dnia dowiedzieliśmy się, że moja prababcia
zmarła. Tej nocy nie spałem u siebie, tylko między rodzicami w łóżku (miałem
ok. 8-10 lat). Nie mogłem spać i drzemałem i nie wiem czy to sen, czy nie, ale
patrzyłem w korytarz i czułem , że coś się zbliża,
wiedziałem, że coś jakby idzie po schodach i za chwilę faktycznie zobaczyłem
takie małe białe/srebrne świetełko na wysokości ok, 1,5, powiedzmy, że na
wysokości serca ludzkiego jak przechodzi korytarzem i kieruje się do mojego
pokoju, dosłownie niecałą minutę tam było i wróciło . Pamiętam jak byłem wtedy
sparaliżowany tym co wiedziałem. Pamiętam to do dziś. Prababcię widziałem tylko
raz w życiu kiedyś . Mieszkała daleko u rodziny. Ponadto w związku z jej
śmiercią, rodzice zasłonili lustra niektóre w domu i mówili, żeby nie
przyglądać się tego wieczora w lustrze za mocno. Nigdy wcześniej ani później
nie robili tak ani nie mówili. Zapadło mi to bardzo w pamięci.
----
Czasem zmarli zatrzymują
wskazówki zegara na godzinie, w której umarli...taka sytuacja miała miejsce
dawno temu w mojej rodzinie, babcia umarła w szpitalu w nocy, i dokładnie w tym
samym czasie zatrzymały się wskazówki w zegarze u jej syna, w zupełnie innym
mieście...zegar był nakręcany wieczorem, a za parę
godzin stanął...rano zegarmistrz stwierdził, że wszystko ok, ....dopiero na
następny dzień przyszedł telegram, o śmierci babci...stary stuletni zegar
chodzi do dziś, nigdy więcej się nie zatrzymał...wierzę w to, że czasem zmarli,
chcą nam przekazać jakąś informację, przestrogę, lub się z nami pożegnać...sama
miałam sytuację, w parę dni po śmierci mojego kolegi /który popełnił
samobójstwo /, kiedy modliłam sie wieczorem za jego duszę, by zaznał spokoju i
Bóg mu darował ten czyn, zawsze w momencie modlitwy światło w mojej lampce
nocnej zaczynało iskrzyć, mrugać, raz nawet spadła książka z półki...po pogrzebie
chłopaka, wszystko ustało...wiem też od jego babci, że przez jakiś czas
przychodził do niej, pukał w drzwi, ona otwierała ,nikogo za drzwiami nie było,
ale ona czuła jego obecność, zapraszała do środka, a potem pukania ustały...
wierzę w życie po śmierci, wiem, że człowiek ma duszę, bo sama przeżyłam śmierć
kliniczną będąc dzieckiem...,dla człowieka jest wielką tajemnicą, co dalej po
śmierci, jedno jest pewne, że tu się byt nie kończy.... ale sceptycy i tak
zawsze się znajdą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz