Baha ad-Din
Nakszband ( zm.1389). Należy do najwyższych osobistości szkoły derwiszów.
Zakon Nakszbandijja. Przez siedem lat był dworzaninem, przez siedem lat opiekował
się zwierzętami, a potem przez siedem lat budował drogi. Mistrz. Pobożny muzułmanin
z Azji Środkowej.
ODSZKODOWANIE
Pewnej nocy złodziej próbował włamać się do czyjegoś domu przez
okno, ale pękła framuga, spadł na ziemię i złamał sobie nogę. Pozwał właściciela
domu do sądu.
- Pozwij
stolarza, który wstawił okno – powiedział właściciel.
- Murarz
źle wykonał otwór okienny – tłumaczył się stolarz.
- Zapatrzyłem
się na piękną kobietę, która tamtędy przechodziła – wyjaśnił murarz.
- Miałam
na sobie piękną suknię – powiedziała kobieta. Zwykle nikt na mnie nie patrzy.
To wina sukni, kusicielsko ufarbowanej w pasy.
- A zatem
mamy winnego – podsumował sędzia. Wezwijcie farbiarza, on zapłaci złodziejowi odszkodowanie.
Farbiarz okazał się mężem kobiety, a był nim …..sam
złodziej.
Współczesne
opowiadanie sufich według Zbyszka (powtórzenie)
Prezes spółki giełdowej Bioton wzywa sekretarkę:
- Pani Halinko, jedziemy na weekend na Cypr. Proszę się
pakować, ale dla oszczędności w jak najmniejszą torbę.
Sekretarka po przyjściu do domu przekazuje nowinę mężowi:
- Mieciu, jadę z szefem w delegację. Biedactwo, będziesz
musiał sobie jakoś poradzić sam.
Mieciu dzwoni do kochanki:
- Waleria, jest dobrze. Stara wyjeżdża na weekend, zabawimy
się nieco, wpadnij.
Kochanka, nauczycielka matematyki w gimnazjum męskim, dzwoni
do swego ucznia:
- Kamilek, będę zajęta w weekend. Korepetycje odwołane.
Zadowolony uczniak dzwoni do dziadka:
- Dziadziu, nie mam korków. Mogę do ciebie wpaść na weekend.
Dziadek, prezes spółki giełdowej Bioton dzwoni do
sekretarki:
- Pani Halinko, wyjazd odwołany. Pojedziemy za tydzień.
Sekretarka dzwoni do męża:
- Mieciu, szef odwołał wyjazd.
Facet do kochanki:
- Waleria, do dupy. Stara zostaje w chacie.
Kochanka-nauczycielka do ucznia:
- Kamil, korepetycje będą o 10.00 rano w sobotę.
Uczeń do dziadka:
- Dziadziu, lekcje jednak będą. Nie mogę wpaść do ciebie.
Dziadek-prezes do sekretarki:
- Pani Halinko, jednak w ten weekend wyjeżdżamy....
A nie lepiej po staropolsku tyle że bez gościnności czyli flaszka i lusterko.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane i proszę o więcej takich artykułów.
OdpowiedzUsuń