niedziela, 14 kwietnia 2013

Życie jest wielką tajemnicą



Dwaj młodzieńcy byli przyjaciółmi. Pewnego dnia, jedząc obiad i rozmawiając, ku wielkiemu zaskoczeniu, odkryli, że obaj leczą się u tego samego psychoterapeuty, u doktora Mądrali. Porównali notatki i zgodzili się, że jest to dobry, wykwalifikowany doktor.
Był on jednak irytująco ułożony i pompatycznie pewny siebie. Gdyby tylko w jakiś sposób dało się nim wstrząsnąć, wytrącić go z tej jego wyjeżdżonej koleiny….
     Młodzieńcy wpadli na pomysł, jak dobrego doktora zrzucić z konia. Wymyślili skomplikowany sen, którego starannie się nauczyli. Każdy z nich miał przedstawić ten sen, jako własny. Ciekawiło ich, jak doktor Mądrala sobie z tym poradzi.
    Pierwszy młodzieniec poszedł na spotkanie z doktorem rano, drugi poszedł po południu.
Żaden szczegół drugiego opowiadania, nie różnił się od pierwszego.
   Na twarzy terapeuty malowało się zdumienie. Młodzian miał satysfakcję. Chwilową.
Doktor rzekł: - „To niesamowite, nie wiem, jak to możliwe, trzeci raz słyszę dzisiaj taki sam sen!”.


Życie jest naprawdę dziwne. Takie rzeczy się zdarzają. Życie jest niewytłumaczalne. Ludzie, którzy rozumieją tajemnicę życia, nie próbują jej w żaden sposób tłumaczyć. Oni pomogą ci doświadczyć tej tajemnicy, ale nie usiłują tej tajemnicy rozszyfrować.
Nauka stara się wszystko tłumaczyć. Sama niewiele wie, ale stara się wszystko tłumaczyć „naukowo”. Gdy wydaje się, że coś zostało wytłumaczone, wtedy cud znika.
      Wtedy miłość staje się jedynie hormonami, zakochanie staje się tylko chemią.
Pomyśl……tylko chemia sprawia, że zakochujesz się w kobiecie. To dwie chemie przyciągają się. Ciebie nie ma. Jesteś tylko ofiarą chemii.
     Znika radość, przyjemność, piękno.
Choć naukowcy starają się dawać odpowiedzi, już ponieśli porażkę – ludzie jeszcze o tym nie wiedzą. Jesteśmy świadkami czegoś niezwykłego: naukowcy ponieśli zupełną klęskę.
Oni dostrzegli bowiem, że gdy są coraz bliżej prawdy, tym mniej wiedzą. Ogarnia ich zdumienie. Otwierają się przed nimi coraz to nowsze poziomy poznania.
      Albert Einstein powiedział przed śmiercią: -„Świat jest dla mnie teraz bardziej niepoznawalny niż wtedy, gdy zaczynałem pracę. Zaczynałem sądząc, że znajdę jakieś wyjaśnienia, uczynię wszystko lepiej widocznym. Pomogłem stworzyć parę wytłumaczeń, ale wszystkie wytłumaczenia z czasu mojej młodości już nie istnieją. Jestem zdumiony.
      Nie umieram jako fizyk, ale jako mistyk.
Następnym razem, jeśli wrócę, wolałbym się urodzić się hydraulikiem niż fizykiem”.
Mówiąc „hydraulik, Einstein miał na myśli: -„Chciałbym być zwyczajnym człowiekiem, rolnikiem, ogrodnikiem, hydraulikiem. Nie chcę zawracać sobie głowy objaśnianiem egzystencji. Wolę ją przeżyć, doświadczyć jej. Wolę śpiewać o niej i wyrażać ją w tańcu”.
     Życie jest dziwne. Teologia je wyjaśnia – i mija się z prawdą. Teologia nie jest religią, dąży do tego samego, co nauka – próbuje znaleźć wytłumaczenia.
Mistrzowie zen słusznie śmieją się z twoich pytań, sufi mają rację, dając absurdalne odpowiedzi na twoje pytania. Ich odpowiedź nie ma żadnego związku z pytaniem.
     Jeśli zaciekawi cię, będzie to wielki krok.
Jeśli zapomnisz o swojej wiedzy i wyrzucisz z pamięci wytłumaczenia, zrobisz naprawdę duży krok ku boskości.

1 komentarz:

  1. Ja w prawdzie jestem tylko mgr., ale to wystarczyło, żeby wyrobić sobie pogląd, nie tyle może na naukę, co na naukowców. Jestem po studiach uznawanych za humanistyczne i będące jednocześnie działem historii na UW (co już samo w sobie jest dla mnie dziwne, bo jako antropolog kulturowy, dodatkowo zafascynowany antropologią codzienności, zajmuję się głównie tym co jest, a nie tym co było ;).

    Wracając do sedna, na studiach miałem do czynienia i z antropologią kulturową, i etnologią, i z socjologią czy psychologią (nie mówiąc o historii oczywiście). I z wszystkich tych nauk wynikało tylko jedno: nie minie dziesięć lat, a znajdzie sie wielu chętnych, którzy zrobią wszystko, żeby obalić to co sam głosiłeś (nie będę tutaj pisał jak w między czasie zmieniały się główne nurty w każdej z tych nauk - to każdy może sobie sam doczytać). To co najistotniejsze w tym wpisie, to fakt, że naukowcy przez wieki (i to mówię jako antropolog kulturowy - za co pewnie na "uczelni" powiesiliby mnie za jajca) zajmowali się głównie zapewnianiem sobie wiarygodności w tym co chcieli, żeby reszta myślała że tak własnie jest. W końcóż bycie "nauczycielem" niesie za sobą wiele przywilejów.

    Po pierwsze to ciebie pytają najpierw co jest prawdą. I nie ma znaczenia czy to jest kwestia zaćmienia słońca w starożytnym egipcie, przeciągającej się suszy w meksyku w XV w. pomimo setek tysiecy ofiar składanych z ludzi, czy katastrofy smoleńskiej. Jako naukowiec masz prawo orzekać. A za odpowiednią kwotę orzec można wszystko. Powiem więcej, podczas studiów dano mi takie narzędzia prowadzenia sporów, że teraz mogę bez najmniejszego problemu obronić każdą tezę.

    Zresztą, nie o mnie w tym wszystkim chodzi. Popatrzcie tylko na newsy w prasie (proponuję zacząc od lat trzydziestych XX wieku). Wtedy kopanie prądem po nogach trzymanych w wiadrze z wodą uznawano za lecznicze. Później elektrowstrząsy i lobotomia miała dawać ukojenie ludziom chorym psychicznie. Nie wspominając o wdychaniu rtęci, która miała pomagać w walce z gruźlicą.

    Dojeżdżając do "bandy" i odbijając się od niej z hukiem warto pamiętać, że człowiek który wymyślił, że raka możnaby leczyć poprzez radioterapię (czyli naświetlanie radem) sam, wraz z całą rodziną zszedł na raka po serii naświetlań, które miały "teoretycznie" pomagać na wszystko.

    Warto jednak pamiętać, że na naukowców zawsze były wywierane naciski. Kto naciska? A ten za przeproszeniem "cui bono". Jak? Dając albo odbierając fundusze na dalsze badania (vide Nicola Tesla). Prosty i skuteczny sposób stosowany od tysiącleci. Albo dowiedziesz tego co ja chcę, albo żryj "szczaw i mirabelki" ;)

    I tak wiekszość się łamie. Zagrożenie poczucia bezpieczeństwa potrafi być w tym przypadku nie do wytrzymania. Proponuję pogooglać na temat Ala Gora i jego fundacji mającej uchronić świat przed globalnym ociepleniem - jakoś, od kiedy jeden z naukowców odważył sie wreszcie powiedzieć, że na temperaturę na ziemi mają wpływ nie tylko czynniki wewnętrzne, ale również np. aktywność słoneczna, zupełnie o fundacji ucichło. Można też znaleźć w sieci kilka newsów (a może już znikły) o tym, że są tacy, którzy twierdzą, że byli przestrzegani przed głoszeniem tez przeciwnych do tego co mówił Gor.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń