piątek, 26 kwietnia 2013

Schować osobiste



Właśnie. Nie każdy jest mlecznym bratem. Nie przed każdym można rozpostrzeć to, co się ma na dnie worka. Zacząłem o tym i znowu mnie napada gorycz, wstyd, żal, wściekłość i nie wiadomo co, że parę razy tak mi się zdarzyło, trzy, cztery razy, poskarżyłem się, podzieliłem się cierpieniami moimi i myślami czarnymi nie z mlecznymi braćmi. Zmylili mnie. Wszystko wyglądało i byłem pe­wien, bo inaczej bym nawet nie mruknął, że mam przed sobą ich: mlecznych braci. Ale zmylili mnie. Łagodnością udawaną, myślą­cym, smutnym wyrazem. Powagą. Cztery razy mi się to zdarzyło, jak się przekonałem. A ile razy, co się nie przekonałem. Na świe­cie to się musiało zdarzyć tysiące tysięcy razy. Nauka z tego jest chy­ba jedna: nie otwierać nikomu podwoi. Być dobrym trzeba zawsze, dzielić się wszystkim, miłość nieść, pomoc i słodycz, ale myśli najstraszniejsze i przejścia przebyte najgorsze zachować dla siebie. To schować do własnych jaskiń głęboko, coraz głębiej. Tam niech to rośnie. Na głębokość. W korzeniach. Tu na górze, jeśli jeszcze można dalej żyć, jeśli się chce — niech się rozwija i rośnie kwiat. Tylko to tak się mówi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz