Jest tylko Jedność.
Ty nie możesz tego ogarnąć, w żaden
sposób, nijak, nigdy. To natomiast może ciebie objąć. Wtedy, kiedy poprzez
czystą, nagą, niewartościującą obserwację poznasz, czym są twoje pragnienia i
sprzeciwy, to znaczy pragnienia i pragnienia, gdyż sprzeciw jest oczywiście też
pragnieniem, kiedy zaobserwujesz spokojnie, jak powstają, dlaczego, po co i jak
w ogóle funkcjonuje ten cały mechanizm, wtedy i tylko wtedy będziesz mógł
zostać ogarnięty, przygarnięty przez prawdziwy wymiar wszystkiego. Kiedy
poznasz się. Nikt tego nigdy za ciebie nie zrobi, bo to jest samopoznanie, więc
możesz to zrobić tylko sam. Możesz to zrobić tylko sam, więc możesz to zrobić,
gdyż w innym razie, nie mówiłoby się tu o tym. Nie siałoby się tego.
To samopoznanie nie jest poznawaniem
przez gromadzenie wiedzy o sobie, przez zapamiętywanie, że to i to, i tamto, i
jeszcze tamto. Całkowicie wręcz inaczej. Im więcej gromadzisz, im strojniej
stroisz się, tym mniej miejsca na nieporównywalną prostotę i nagość. Milion
informacji o sobie nigdy nie doprowadzi do poznania siebie. Milion informacji
sfabrykuje miliard informacji, a prawdziwego poznania siebie dalej ani cienia.
Tak jest z każdym gromadzeniem, czy to wulgarnym czy tak zwanym subtelnym.
Pęczniejący worek pieniędzy nigdy nie zamieni się w szczęście właściciela tego
worka. Wszystkie wiersze o miłości nigdy nie zamienią się w miłość. Wszystkie
zasoby broni, wszystkie arsenały nigdy nie zamienią się w pokój planety.
To samopoznanie jest poznawaniem nie
przez akumulację, lecz przez ewakuację, nie przez afirmację, lecz przez
negację, która następuje samorzutnie za każdym razem, kiedy jakiś szczegół
swojego postępowania zaobserwujesz bez oceniania tego. To jest autonegacja. Ta
autonegacja, raz szczęśliwie podjęta, jest szczęśliwie całkowita. Wszystko na
śmietnisko! Imię i nazwisko, i przezwisko, i wszystko, co odrażająco,
samolubnie z tym związane. Na śmietnisko! I z jaką radością! Ta radość jest
radością samopoznawania się. Żadna znana ci radość nie może nawet porównać się
z nią. Co zaś do radości życia, to wywodzi się ona ze świata cudów, ze świata
faktów, co pojawia się, kiedy się już siebie poznało.
Do tej obserwacji siebie (przez którą
samopoznanie, poprzez które rozumienie) potrzebna jest tylko uwaga, nie
potrzeba żadnych specjalnych warunków ani laboratoryjno-komfortowych, ani
podle-terenowych, ani malowniczych, ani egzotycznych, ani szwajcarskich, ani
meksykańskich. Każde są dobre. Obserwować siebie można wszędzie. I nie są
niezbędne wielkie, wstrząsające przeżycia. Każde najbanalniejsze zdarzenie
uważnie i do końca obserwowane: co? jak? dlaczego? - może stać się decydujące,
fundamentalne, przełomowe.
Mówisz, że to za trudne. Otóż to nie jest
trudne. To jest łatwe. To jest proste. Niewiarygodnie proste. Ale tyś jest
swoim Ja i dla ciebie, dla twojego intelektu - ćwiczonego przez stulecia i
tysiąclecia w rachowaniu, wyrachowaniu, wszelakich skomplikowanych
kombinacjach, machinacjach, sztuczkach, kruczkach i temu podobne - to jest
„nazbyt" łatwe, to jest „nazbyt" proste. Twój umysł i twoje serce nie
mogą tego pojąć dlatego, że brak im właśnie tej prostoty, tej naturalności, tej
naiwności, tej niewinności. Umysł obserwowany uważnie przez samego siebie,
przez stan - samoobserwującego - się - umysłu może połknąć swój gadatliwy język
i uciszyć się, może siebie poznać i wtedy, i tylko wtedy może zaistnieć i
pokazać ci się to nieporównane, to niezrównane, to niepochwytne, to nie lada
jakie, to nie lada co, to nienaganne, to nieposzlakowane, to niezakłócone, to
niezatarte, to niepomazane, to nic - ponadto. Wielki żywy obraz.
Pochylić się nad sobą, pochylić się w
sobie i uważnie wsłuchać się w siebie, uciszyć rozum umysłu z hałasu myśli,
ostudzić serce umysłu z fałszywego zapału uczuć, wydobyć się, wypaść z
zakrzepłej, zatęchłej, zapadłej, przepadłej koleiny schematu i biegiem na
przestrzał przez bezpańskie pola, przez bezdroża, wertepy, manowce; dać się
objąć, dać się ogarnąć przez życiodajną atmosferę obserwacji - to jest trudne.
Tylko to jest trudne. Wszystko inne jest proste. Nie do wiary proste. Nie do
wyobrażenia proste. Nie do wyśnienia proste.
Mam beczke plastykową tysiąc litrową na deszczówke.Chodzę w klapkach po ogrodzie a wieczorem myje sobie nogi tą deszczówką.Taki mój bieszczadzki zen.
OdpowiedzUsuń