niedziela, 20 stycznia 2013

Ingo Swann -12



                                     Baza na Księżycu

Byłem mocno zdziwiony, bo oczekiwałem, że wstanie i wyjdzie z pokoju, skonsternowany głupią pomyłką mojego zdalnego spostrzegania. Ale nie wyszedł.
  - Światła, tak? Jesteś pewien, że widziałeś światła?
  - Cóż, tak. Ale to oczywiście nie mógł być Księżyc. Skąd na Księżycu światła?
Axel wpatrywał się we mnie nic nie mówiąc.
Może jestem tępy, ale nagle coś zaczęło brzęczeć w mojej głowie.
        Zwróciłem się do Axela.
-Myślisz, że…..-zacząłem trochę niepewnie. Zdawałem sobie sprawę z tego, że muszę ostrożnie dobierać słowa.
- Czy mam uważać, że te światła naprawdę znajdują się na Księżycu?
Axel nie odpowiadał. Naciskałem dalej:
- Czy Rosjanie zbudowali na Księżycu bazę lub coś w tym rodzaju? Czy to jest rzeczywiście zdalne postrzeganie?
Żadnej  odpowiedzi.
Siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższy czas. Po chwili postanowiłem znowu przejąć inicjatywę:
- Może powinienem ponownie sprawdzić te same współrzędne?
Wróciwszy w obszar zielonych świateł poczułem, że mam odwagę na nie spoglądać.
- Światło  chyba ulega rozproszeniu, jak wtedy, gdy jest duża mgła – nie, to kurz – kurz! W powietrzu unosi się kurz! – Przerwałem na chwilę, po czym kontynuowałem:
     - Przecież na Księżycu nie ma powietrza, prawda? Słyszę hałas, jakby grzmot. Teraz widzę jakąś oświetloną wieżę. Zbudowana jest chyba z kilku wąskich wsporników, cienkich, jak ołówki. Jak dom z prefabrykatów tuż przed Buckminster Fuller.
     - Jak wysoka jest ta wieża? – przerwał Axel.
     - Dośc wysoka. Jest ich zresztą więcej. Muszę znaleźć coś, ż czym można by je porównać.
Pomyślmy….wszędzie są ślady gąsienic Jeśli mają one 30 cm szerokości, wtedy, poczekaj, niech to obliczę….- Przerwałem, patrząc na Axela. Nie uśmiechał się.
    - Tak? – ściągnął brwi.
    - Cóż, są wysokie, powiedzmy na ponad trzydzieści metrów, ale…..
    - Ale co? – zapytał Axel, pochylając się do przodu.
Ciężko przełknąłem ślinę i prawie stchórzyłem.
     - Umknęła mi krawędź krateru. Myślę, że widzę na nim ogromną wieżę. Jest bardzo wysoka.
     - Tak?
     - Tak! Duża, naprawdę duża.
     - Jak duża?
Znowu przełknąłem ślinę.
      - Jeśli porównać ją do czegoś w Nowym Jorku, to jest wysoka jak budynek sekretariatu ONZ, który ma 39 pięter.
Axel ściągnął usta.
      - A więc widzisz, tak?
Jak się domyśliłem, to pytanie było skierowane raczej do niego, niż do mnie.
I znowu zapadła cisza. Ponownie zdecydowałem się przejąć inicjatywę.
      - Czy mam założyć, że to, co widzę, naprawdę znajduje się na Księżycu? Jeśli tak, to jest to coś więcej, niż baza księżycowa, prawda?
Nie było odpowiedzi. Kontynuowałem więc swe wywody:
       - Ten sprzęt jest ogromny. Czy NASA albo Rosjanie mają możliwość dostarczenia tak wielkiej ilości sprzętu na Księżyc? Myślałem, że problemy były już z przeniesieniem kilku facetów i psa na orbitę, i że jedyną rzeczą, jaką mamy na Księżycu jest flaga, wciśnięta gdzieś w krater.
Kiedy tak mówiłem do siebie, coś zaczęło mi świtać. Nagle przestałem mówić.
     Wpatrywałem się w Axela z niedowierzaniem.
- Myślisz, że to co widzę, nie pochodzi z Ziemi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz