Baza na Księżycu
Byłem mocno zdziwiony, bo oczekiwałem, że wstanie i wyjdzie
z pokoju, skonsternowany głupią pomyłką mojego zdalnego spostrzegania. Ale nie
wyszedł.
- Światła, tak?
Jesteś pewien, że widziałeś światła?
- Cóż, tak. Ale to
oczywiście nie mógł być Księżyc. Skąd na Księżycu światła?
Axel wpatrywał się we mnie nic nie mówiąc.
Może jestem tępy, ale nagle coś zaczęło brzęczeć w mojej
głowie.
Zwróciłem się
do Axela.
-Myślisz, że…..-zacząłem trochę niepewnie. Zdawałem sobie
sprawę z tego, że muszę ostrożnie dobierać słowa.
- Czy mam uważać, że te światła naprawdę znajdują się na
Księżycu?
Axel nie odpowiadał. Naciskałem dalej:
- Czy Rosjanie zbudowali na Księżycu bazę lub coś w tym
rodzaju? Czy to jest rzeczywiście zdalne postrzeganie?
Żadnej odpowiedzi.
Siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższy
czas. Po chwili postanowiłem znowu przejąć inicjatywę:
- Może powinienem ponownie sprawdzić te same współrzędne?
Wróciwszy w obszar zielonych świateł poczułem, że mam odwagę
na nie spoglądać.
- Światło chyba ulega
rozproszeniu, jak wtedy, gdy jest duża mgła – nie, to kurz – kurz! W powietrzu
unosi się kurz! – Przerwałem na chwilę, po czym kontynuowałem:
- Przecież na
Księżycu nie ma powietrza, prawda? Słyszę hałas, jakby grzmot. Teraz widzę
jakąś oświetloną wieżę. Zbudowana jest chyba z kilku wąskich wsporników,
cienkich, jak ołówki. Jak dom z prefabrykatów tuż przed Buckminster Fuller.
- Jak wysoka jest
ta wieża? – przerwał Axel.
- Dośc wysoka.
Jest ich zresztą więcej. Muszę znaleźć coś, ż czym można by je porównać.
Pomyślmy….wszędzie są ślady gąsienic Jeśli mają one 30 cm szerokości, wtedy,
poczekaj, niech to obliczę….- Przerwałem, patrząc na Axela. Nie uśmiechał się.
- Tak? – ściągnął
brwi.
- Cóż, są wysokie,
powiedzmy na ponad trzydzieści metrów, ale…..
- Ale co? –
zapytał Axel, pochylając się do przodu.
Ciężko przełknąłem ślinę i prawie stchórzyłem.
- Umknęła mi
krawędź krateru. Myślę, że widzę na nim ogromną wieżę. Jest bardzo wysoka.
- Tak?
- Tak! Duża,
naprawdę duża.
- Jak duża?
Znowu przełknąłem ślinę.
- Jeśli porównać
ją do czegoś w Nowym Jorku, to jest wysoka jak budynek sekretariatu ONZ, który
ma 39 pięter.
Axel ściągnął usta.
- A więc
widzisz, tak?
Jak się domyśliłem, to pytanie było skierowane raczej do
niego, niż do mnie.
I znowu zapadła cisza. Ponownie zdecydowałem się przejąć
inicjatywę.
- Czy mam
założyć, że to, co widzę, naprawdę znajduje się na Księżycu? Jeśli tak, to jest
to coś więcej, niż baza księżycowa, prawda?
Nie było odpowiedzi. Kontynuowałem więc swe wywody:
- Ten sprzęt
jest ogromny. Czy NASA albo Rosjanie mają możliwość dostarczenia tak wielkiej
ilości sprzętu na Księżyc? Myślałem, że problemy były już z przeniesieniem
kilku facetów i psa na orbitę, i że jedyną rzeczą, jaką mamy na Księżycu jest
flaga, wciśnięta gdzieś w krater.
Kiedy tak mówiłem do siebie, coś zaczęło mi świtać. Nagle
przestałem mówić.
Wpatrywałem się w
Axela z niedowierzaniem.
- Myślisz, że to co widzę, nie pochodzi z Ziemi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz