poniedziałek, 28 stycznia 2013

Annabell



Zważywszy raczej dramatyczne aspekty sprawy Axelroda, z początku mogło się wydawać niemożliwe, abym o niej zapomniał. Ale ostatecznie – wyjąwszy spotkanie przed wypchanym słoniem w muzeum, i kaptur umieszczony na mojej głowie – wszystko to nie różniło się tak bardzo od innych oficjalnych i nieoficjalnych eksperymentów, w których brałem udział. Wiele z nich miało dramatyczne momenty.
Większość przeprowadzono w ścisłej tajemnicy i mój tygodniowy rozkład zajęć wypełniony był w całości taką właśnie pracą.
     Czy mogłem zapomnieć o humanoidach z Księżyca i wzniesionych tam konstrukcjach?
No cóż, szanse, że istnieją, były jak 50 do 50! Tak, jak we wszystkich eksperymentach PSI, istniała też możliwość, że ulegam własnej wyobraźni i fantazjom.
       Nie było informacji zwrotnej, która pomogłaby mi rozwiązać ten problem w ten, czy inny sposób. Ponieważ nasze działania polegają zazwyczaj na sprzężeniu, z reguły mamy możliwość potwierdzenia naszych spostrzeżeń.
     Są jeszcze dwa inne subtelne zjawiska, ale bardzo istotne. Pierwsze ma związek z faktem, że większość ludzi zapomina, lub unika wszystkiego, co nie pasuje do powszechnie akceptowanej rzeczywistości – ich rzeczywistości.
    Drugie zjawisko wiąże się z tym, że większość ludzi nie zaprząta sobie głowy myśleniem o Księżycu. Zdają sobie sprawę z tego, że on tam jest i na tym się kończy. Unikają zbyt częstego myślenia o Księżycu.
     W latach 1975 -1976 wspomnienie o sprawie Axelroda wycofało się w głębsze rejony mojej psychiki. Jednakże sprawa nie była zakończona.
      W lecie 1976 roku zaczął się drugi rozdział tej sprawy.
Otrzymałem wówczas przesyłkę, w prostej kopercie, bez adresu zwrotnego, czy chociażby stempla pocztowego, ale ze znaczkami.
      W kopercie była książka. Jej tytuł był dość frapujący: „Na księżycu jest ktoś jeszcze” – autor George Leonard. Przeczytałem książkę w czasie następnych kilku godzin. Później czytałem ją jeszcze dwa razy.
     Najwyraźniej, gdy miałem moją supertajną wizytę u Axelroda, wiedział on już, że książka ma wyjść i dlatego ciekawiło go, czy znam autora.
Leonard uzyskał zdjęcia Księżyca od NASA. W końcu są one własnością publiczną, ponieważ większość prac NASA opłacana jest z naszych podatków.
       „Co wie NASA – głosił podtytuł książki – i czego nie ujawnia”.
Niezwykle ostrożnie, rozsądnie i logicznie George Leonard przestudiował wszystkie dane (włączając w to oficjalne fotografie NASA i zdjęcia zrobione przez astronautów), aby udowodnić swoją teorię istnienia wysoce zaawansowanej cywilizacji „podziemnej”, która pracuje na powierzchni Księżyca – w kopalniach i fabrykach, oraz ma bardzo dobrze rozwiniętą komunikację.
     Książkę Leonarda wypełniały weryfikowalne dane, oficjalne fotografie i szkice konstrukcji, jakie odtwarzał na podstawie zdjęć.
    Muszę przyznać, że wróciłem do moich rysunków i spędziłem tydzień porównując je ze zdjęciami i szkicami George’a Leonarda. Podobieństwa były zaskakujące.
W ten oto sposób, tajemniczy Axelrod dostarczył mi sprzężenia zwrotnego, tak, jak obiecał.. Nie miałem bowiem żadnych wątpliwości, że to od niego pochodziła ta niezwykła przesyłka.
       Ale czy książka Leonarda mogła być rzeczywiście uznana za materiał potwierdzający?
Jeśli nie całkowicie, to przynajmniej w pewnym stopniu tak.
Weźmy pod uwagę sprawę księżycowych konstrukcji.
Jak wskazywał Leonard, jedno z najlepszych zdjęć, jakie wykonali astronauci z Apolla 12 w trakcie swej podróży dookoła Księżyca, ukazuje tzw. Super Szyby (zdjęcie NASA 71-H-781), które są bardzo podobne do struktur obecnych na innym zdjęciu ( NASA 6-H-1923), wykonanym pięć lat wcześniej.
    Astronauci z Apolla 14 (1971) najwyraźniej OCZEKIWALI, że zobaczą Szyb, lub coś podobnego. Kiedy tak się stało, nazwali ową konstrukcję „Annabel” i była ona:

„Dokładnie taka, jak ta, którą widzieliśmy wczoraj. Musi być wysoka na ponad dwa kilometry. Widzieliście to?! Jasne flary rozbłysły w ciemnej części krateru, tuż poniżej „Annabel”. Och, kamery, teraz nas tylko nie zawiedźcie!”
(ta wypowiedź pochodzi z książki, którą dostałem i znajduje się na stronie 54)

      Wydaje się, iż na Księżycu stoi wiele „wież” i jest wokół nich równie dużo zamieszania.
Jak odkryłem później ( kiedy rozpocząłem moje badania Księżyca na serio), we wczesnych latach sześćdziesiątych NASA wysłała na orbitę Księżyca wiele sond, które miały przygotować  misję Apollo.
    Ujawniona fotografia NASA, oznaczona jako Księżycowy Orbiter III-84M bardzo wyraźnie ukazuje dwie struktury wznoszące się w rejonie Sinus Media.
Pierwsza z nich znana jako „Odłamek”, wznosi się ponad powierzchnię Księżyca na wysokość około dwóch i pół kilometra.
     Obok jest inna struktura, znana jako „Wieża”. Fotografowano ją cztery razy z różnych wysokości. Wznosi się na wysokość około ośmiu kilometrów i zwieńczona jest czymś, co wygląda na dwa złączone ze sobą sześciany. Formują one ogromną koronę, szeroką na ponad półtora kilometra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz