piątek, 4 stycznia 2013

Poszukiwanie skarbów



Zostałem zaproszony przez znajomych. Warszawa, strona praska. Lekka kolacja, bardzo ciekawe tematy rozmów przy drinkach. Wieczór piątkowy zapadł. Naraz dzwonek do drzwi. Wchodzi….znajoma moich znajomych. Ruda z moich marzeń! Przedstawiamy się sobie: - Rozwiedziony, czyli singiel, mówię.
Słyszę: -singielka. Łałłłł……! Mam przyczółek. Pomaluśku ruszam do ataku. Jeszcze jeden drink….i jeszcze jeden. ( Uważność mam… sobie nalewam mniej)
     Ciągnę wątek, którym zainteresowała się Ruda Piękność. Przechodzimy na „ty”. Na razie super idzie. Ale nie należy za szybko. Poddać się chwili trzeba.
Słyszę gorący szept na uchu: -„Chodźmy przed dom, coś ci powiem”……Łałłłł! Mam motyle w brzuchu…..Podaję Pani dłoń – Wychodzimy.
I teraz…Nieprawdopodobna historia.

- „Mam starą mapę – słyszę. Kilkanaście lat ją mam. I dziś udało mi się odczytać, gdzie to miejsce, gdzie skarb ukryty. To tu, niedaleko, w Parku Skaryszewskim. Trzeba kopać, połowa twoja! Pomożesz?”
Dają – bierz! Nie waham się ani chwili. Żegnamy towarzystwo. Uśmiechy znaczące, nie zważamy na to. Wyruszamy po skarb. Dama ruszyła ostro. Zakręciła lewo – prawo…Już silnik milczy. Park Skaryszewski. Księżyc w pełni. Północ wybija - słychać skądś uderzenia.
Może to mnie, w środku, z emocji tak wali. Bo...Skarb i Ruda z marzeń. Dwa trafienia naraz. Nie tracę więc trzeźwości umysłu. Bagażnik otworzyć. Łopata do ręki!
                 Wchodzimy w głąb Parku. Cisza. Magia. Serce tłucze równo. 
Ruda nagle staje i mówi: To tutaj!
Odlicza 12 kroków od jakiegoś drzewa. Zapalam zapalniczkę – Ruda Piękność jeszcze raz na mapie sprawdza namiary. Ok. jest! Kop! – mówi do mnie.
          Zaczynam kopać. Sił mam jakoś dużo, albo ziemia miękka dość. Albo chciwość we mnie się obudziła i dodaje wigoru. W każdym razie metrowy dół gotowy w kilkanaście minut. Nagle coś stuknęło pod łopatą…deska…skrzynia! Jest skarb!
Na wierzchu skrzyni uchwyt żelazny. Skrzynia nieduża, 30 cm na trzydzieści. Odgarnąłem ziemię wystarczająco dokładnie i Fruuuuu za chwyt! Wyciągnę ją już! Zaparłem się. Ciągnę, żyły mi wyszły na skroniach pewnie. Ostatni wysiłek…..
Naraz…Ruda znikła, a ja obudziłem się, bo żeby nie to, to bym sam sobie jaja urwał, bo to za nie ciągnąłem w czasie snu…….
      NIE ŚPIJ W CZASIE KAZANIA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz