Gdzieś w podziemiach
Po zdjęciu kaptura łzawiły mi oczy.
Byłem w słabo
oświetlonym pokoju. Bliźniaków nie było.
Pan Axelrod
miał uśmiechniętą twarz i miłe oczy. Przypominał mi kapitana McBee, z którym
pracowałem kiedyś w Korei.
Powiedział: - Axelrod, to nie jest moje prawdziwe nazwisko,
czego pan się zapewne domyślił.
Mówił dalej: - Nie
mogę odpowiedzieć na żadne pytanie, które dotyczy miejsca, w którym przebywamy,
ani tego, co sobą reprezentujemy. Poza tym jestem do pana całkowitej dyspozycji
w związku z tym, co odnosi się do zadania.
Ale najpierw kilka
spraw proceduralnych. Zwrócimy panu poniesione koszty i ustalimy wysokość
honorarium. Czy odpowiadałby panu tysiąc dolarów dziennie? (rok 1975 )
Dziennie? –
wychrypiałem. A ile to dni będzie?
- No cóż, wiemy, że najlepiej pracuje się panu rano, a skoro
teraz jest popołudnie, zaczniemy jutro, w porze, która będzie panu odpowiadać.
Skoro wie pan o
mojej porannej chęci do pracy, muszą być też panu znane wszystkie procedury
Instytutu Stanforda.
- Wiemy o panu
ogromnie dużo, panie Swann. Wydaje się być pan człowiekiem wyjątkowym. W
zadaniu chcemy oczywiście skorzystać z pańskiego daru.
Chcielibyśmy, aby nie ujawniał pan żadnych szczegółów tego,
co się tutaj dzieje. Mam również na myśli pańską tu obecność. Gdyby nie pewne
okoliczności, poprosiłbym pana o podpisanie deklaracji dochowania tajemnicy.
Ale, mówiąc szczerze, ta misja nie istnieje w postaci żadnej dokumentacji.
Mamy jednak nadzieję, że zgodzi się pan nie ujawniać tego
wydarzenia co najmniej przez najbliższych dziesięć lat. Zapewniam pana, że jest
ku temu bardzo konkretny powód. Po dziesięciu latach nasza misja nie będzie już
istnieć. Jeśli nie może pan się zgodzić na to, o czym mówię, poczęstujemy pana
dobrym obiadem, porozmawiamy o sprawach ogólnych i odwieziemy pana do Nowego
Jorku jeszcze dzisiejszej nocy.
Mrugnąłem
znacząco do Axelroda:
- Rozumiem, że wiedział pan, iż zaakceptuję te warunki, w
przeciwnym wypadku nie byłoby mnie tu.
- Oczywiście,
przypuszczaliśmy, że pan się zgodzi. Będziemy pracować w tym pomieszczeniu.
Przylega do niego pokój z łóżkiem, dość wygodny. Można tam oglądać telewizję.
Będzie pan widywał tylko mnie i tych dwóch, którzy pana tu przywieźli.. Kiedy
mnie nie będzie, oni będą panu stale towarzyszyć. Jeden będzie spędzał noce w
tym pokoju, drugi będzie stał pod drzwiami. Nie wiedzą, dlaczego pan tu jest i
nie muszą tego wiedzieć.
Jeśli będzie pan
chciał ćwiczyć, mamy małą salę gimnastyczną, jeśli chciałby pan popływać, mamy
tu basen i dla pana szorty. Jeśli ma pan jakieś preferencje dietetyczne,
wierzę, że będziemy w stanie spełnić te wymagania. Niech pan po prostu prosi o
to, co jest panu potrzebne. Pali pan papierosy Tiparillo. Mamy ich nieco dla
pana, ale posiadamy też lepsze od n ich, gdyby pan sobie życzył. Czy może pan
pracować w takich warunkach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz