poniedziałek, 21 stycznia 2013

Sen inwestora

Witam,

ja dziś rano przysnąłem i najpierw wpadłem w przepaść, która miała być schodami. Tyle, że one się całe czas oddalały. Przepaść była na tyle wąska że najpierw jeszcze próbowałem sie trzymać obydwu krawędzi rękami i nogami, ale potem zdałem sobie sprawę, że właściwie wcale nie boję się zlecieć i poleciałem. W ciemność. więcej z tego fragmentu nie pamiętam.

Następny przebłysk to że idąc do domu znajomych (ani domu, ani znajomych tak naprawde nie znam) postanowiłem iść inną ścieżką niż jak wychodziłem na spacer i wpadłem po kostki w błoto. Do domu było lekko pod górę. Wściekłem się trochę, bo (nie wiedzieć czemu) byłem w moich najlepszych spodniach i butach, w których następnego dnia miałem iść do pracy. Przy posesji mych znajomych był piękny staw, ale nie taki na ryby (choć to na pewno jakaś wioska była) tylko taki pałacowy jak w Łazienkach w Warszawie, a woda w nim była bardzo czysta i zielonkawo błękitna z jasnym piaskiem na dnie, tak, że jak zobaczyłem ją to od razu zechciało mi się do niej wejść, żeby się oczyścić z tego błota.

Wiedziałem jednak, że za godzinę mieliśmy wracać z żoną (prawdziwą) do naszego domu w mieście i ona będzie bardzo niepocieszona jak zobaczy mnie całego mokrego, bo to oznaczałoby, że musimy zostać jeszcze dzień dłużej, żeby wyschnąć. Nie byłem się w stanie powstrzymać :D i wskoczyłem. W butach, w spodniach, kurtce i ze wszystkimi rzeczami po kieszeniach. Woda była przyjemnie pozbawiona temperatury (ani ciepła, ani zimna) a ja pluskałem się w niej jak dziecko brodząc do pasa i dotykając tę przyjemność dłońmi.

Jak już się znudziłem wyszedłem wprost pod dom znajomych (czysty i wcale nie zmoczony tak bardzo jak się to powinno stać) i wtedy zobaczyłem, że z domu znajomych wychodzi moja żona i przeciera oczy ze zdziwienia. Podchodzę do niej i mówię: wpadłem do stawu rybko, chyba bedziemy tu musieli zostać dzień dłużej, żebym mógł wysuszyć rzeczy. Ona się tylko uśmiechnęła i powiedziała że bardzo chętnie.

Pozdrawiam

PS: gram na kontraktach terminowych na rynki amerykańskie i muszę przyznać, że idea używania snów do podpierania pojawiających się sygnałów na rynkach bardzo mi się podoba. Ciekawe, co Pan na taki by pomyślał :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz