8. Wyjście ponad byka i jaźń.
Najpierw następuje
wyjście ponad byka - wyjście ponad umysł, energię umysłu, życie, energię życia.
A potem, kiedy wyszedłeś ponad życie, wychodzisz ponad siebie samego. W chwili,
gdy znika umysł, ty także znikasz - ponieważ istniejesz w walce.
Ego istnieje
w napięciu. Dla ego potrzebny jest dualizm. Nie może ono istnieć w rzeczywistości
niedualistycznej. A zatem po prostu obserwuj: zawsze, gdy walczysz, twoje ego
staje się bardzo ostre. Obserwuj dwadzieścia cztery godziny na dobę, a
zobaczysz wiele szczytów i wiele dolin swego ego, i wiele razy odczujesz, że go
nie ma.
Jeśli z
niczym nie walczysz, nie ma go. Zależy to od walki... Ego jest cudem:
najbardziej iluzoryczną rzeczą, a wydaje się być najbardziej konkretną i
rzeczywistą.
Ludzie dla niego żyją i dla niego
umierają.
Ale potrzebuje ono
ciągłego pedałowania, a tym pedałowaniem jest twoja walka. Znajdziesz taki czy
inny sposób.
Jeśli nie znajdziesz nikogo innego, zaczniesz walczyć ze
swoimi dziećmi.
Zaczniesz walczyć ze swoją żoną lub ze swoim mężem -
czasem w ogóle bez żadnego powodu. A naprawdę, żadnego powodu nie potrzeba,
wszystkie powody są uzasadnieniami.
Ale ty musisz
walczyć, inaczej zaczynasz znikać, zaczynasz topnieć, zaczynasz zapadać się,
jakbyś był w przepaści, przepaści bez dna. Ego jest możliwe tylko w konflikcie,
walce.
Jeśli nie
masz o co walczyć, stworzysz taki czy inny sposób podjęcia walki. Walka jest
potrzebna, prawdziwa, nieprawdziwa, nie o to chodzi. Jeśli jest walka, możesz
być.
Jeśli nie ma walki, znikasz.
Dlatego największym przesłaniem, jakie mogę ci dać, jest
to - zapamiętaj - że musisz dotrzeć do takiego punktu, w którym wszelka walka
zostaje porzucona. Dopiero wtedy wykraczasz ponad siebie. Dopiero wtedy nigdy
nie będziesz tym małym ja, drobną, brzydką jaźnią, którą jesteś.
Wykroczysz ponad nią
i staniesz się jednością z całością. Pojawia się wielka nicość, w której
wszystko zostaje zatracone. Ta pustka nie jest negatywna, jest samym źródłem
wszelkiego istnienia. Ale nie ma ograniczeń. Tak, jak płatek śniegu znika w
szalejącym ogniu, w tej ogromnej energii całości wszystko znika - bat, powróz,
osoba i byk.
Tu po raz pierwszy znajdujesz
miejsce, do którego wędrują buddowie. Tu znajdujesz, pierwszy raz, aromat
oświeconych, istotność ich istnienia, ich urzeczywistnienia. Tu słuchasz ich
pieśni.
Nowy
wymiar otwiera swe drzwi. Nazwij ten wymiar nirvana, moksha, Królestwo Boże, jak
tylko chcesz - ale otwiera się coś absolutnie różnego od tego świata, który
znałeś do tej pory. Oto są ślady patriarchów - wszystkich wielkich, którzy
wędrowali do nicości i zniknęli w niej. Trzeba wyjść ponad medytacje. Trzeba
wyjść ponad uważność. Trzeba wyjść ponad dyscyplinę.
Przychodzi taka
chwila, gdy trzeba żyć spontanicznie - rąbać drewno, nosić wodę ze studni, jeść
w chwilach głodu, spać, gdy czujesz się senny, żyć całkowicie zwyczajnie. Nie z
tego świata, nie z tamtego świata. Nie materialistycznie, nie religijnie. Ot,
po prostu, zwyczajnie.
Prawdziwego człowieka o takiej cesze nie
można zakwalifikować do żadnej kategorii. Nie można określić go jako światowego
czy religijnego - jest on poza kategoriami. Wyszedł poza logikę. Zbyt wielu
kroków dokonano powracając do korzeni i do źródła. Lepiej byłoby być ślepym i
głuchym od samego początku!
Mieszkając w swym prawdziwym domu, nie przejmując się tym,
co na zewnątrz - rzeka dalej płynie w pokoju i kwiaty są czerwone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz