Co wam powiem, to wam powiem, ale wam powiem…z sobą w
zgodzie być, to jest sedno. Być w
porządku wobec siebie. Od jakiegoś czasu, czuję, że jestem....
I marzenia mam…
Najpierw 20 marca w
południe, jak mówi obyczaj ludowy (12:02 dokładnie przesilenie jest) - będę w Odrach.
Każdy, kto ma chęć i potrafi tę chęć zrealizować na wiosnę, znajdzie się w
Odrach przynajmniej o 11.00.
Wyściskamy się na niedźwiedzia, coś tam powiemy sobie…i do
Kręgów!.
Święci balują w niebie, a my mamy Kręgi w Odrach.
Zatrzymaj się. Chociaż na chwilę zatrzymaj się.
Bo gdy zatrzymasz się – więcej zobaczysz! Bo gdy wydaje ci
się, że jesteś – nie ma cię! Zatrzymaj się. Patrzysz na jakieś zdjęcie ważne
dla Ciebie? Czas staje, uczucia przychodzą. Wspomnienia związane z Miejscem, z
Osobą. Potem luka w pamięci i znowu jakaś stop-klatka.
Zatrzymać czas. To tak nierealnie brzmi, a jest możliwe.
Swoimi słowami od serca staram się dotrzeć do jeszcze kilku osób
czytających, bo to nie jest hurt, tu nie ma tłumu. To niemożliwe. Do wszystkich
nie trafię.
Każdy! KAŻDY! Będzie
miał kiedyś początek swój. Prawdziwy, dojrzały początek.
Początek samego siebie, kiedy zrozumie, że materią ( zobacz,
jaką mam brykę! ) - może tylko zamącić w
swoim czarnym wnętrzu. Przyjdzie moment, gdy to twoje czarne nie odpowie. I nie
czuj się wtedy zagubiony.
Gdy moje czarne nie odpowiedziało, poczułem….że się
odnalazłem. Z tym moim wewnętrznym dzieckiem. Zapomniałem o nim, tyle lat nie
pamiętałem o nim. Teraz trzymam tego chłopca za rękę, idziemy razem, opowiadam
mu różne takie….
Każdy ma marzenia. O sobie mam prawo tylko mówić:
Maj, albo czerwiec to będzie. Bieszczady. Szlak Komańcza – Wołosate na
początek. 519 km.
A potem się zobaczy.
Per pedes. Nogami czyli. Bez samochoda. Z motylami wokół.
Bez pośpiechu. Od rana do wieczora. Może w deszczu, albo w słońcu. Blog stanie,
w miejscu się zatrzyma! W Bieszczadach będę! Myślą na razie jestem tam!
Ale to są życzenia ode mnie – dla mnie. Może Ruda z moich marzeń dołączy….a jak
nie dołączy, to też niebo jak rozdarte nie będzie! Nie znudzę się sobą! Tam
ciszę znajdę. To po raz pierwszy będzie. (Zawsze jest po raz pierwszy…nie mów
zawsze! A ja mówię!)
Zawsze jest pierwszy
raz
Te buty wyrzuciłem po ostatnich grzybach w tamtym roku. W ciągu kilku lat, przebiegłem w nich i przeszedłem, wiele tysięcy kilometrów. Tylko w tamtym roku w Górach Świętokrzyskich ponad tysiąc. Buty z duszą. Prane wielokrotnie, wreszcie doszły do kresu swojego. Jeszcze je uprałem po raz ostatni i stały kilka dni, nieme, a mówiące do mnie. Gdy patrzyłem na nie, ciepło robiło mi się w środku człowieka. A one mówiły do mnie tymi dziurami na palcach i przyklejonymi nasionkami brzozy. Wreszcie usłyszały: dziękuję i żegnam.
Ponieważ proste ma być, szukaj echa w białym…A tam kukułka
kuka bez przerwy –kuku, kuku, tyle lat będziesz żył! Usłyszałeś?
Zaakceptuj siebie, a nawet pokochaj! I zobacz, co wtedy się
stanie, spróbuj tylko. A teraz poczytaj Chaplina. Gość. Dlaczego? Kasę
miał…..Miliard dolców.
Ale oprócz tego odkrył w sobie jeszcze coś. A tylu
przecież tylko według kasy jedzie furą fool wypas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz