Wiersz z polskim duchem
Poprzez żar i spiekotę, przez pustynię bezbrzeżną
Poprzez kry, poprzez lody, poprzez bagna i wody
Nieprzebyte gęstwiny, poprzez leśne dąbrowy
Poprzez stepy i knieje, poprzez mroczne parowy
W których nigdy nie dnieje, i gdzie płoszą się sowy
Gdzie złe jęknie, lub strzyga, a dźwięk słysząc takowy
Serce w trwodze zastyga, niezrażony ciemnością
Która mrozi głusz dziką, sam na sam z samotnością
Co do szpiku przenika, pełen hartu i woli
Podpierając sam siebie, mając zamiast busoli
Krzyż Południa na niebie, pokonując złe żądze
Wietrząc wrogów w krąg wielu, ufny że nie zabłądzę
Idę naprzód do celu, drogi mej nie wytyczy
Ni głos werbla ni cytra,
póki starczy mi siły
Idę po Pół Litra!
Ciekawy blog, czekam na nowe wpisy i w międzyczasie zapraszam na swojego bloga o poszukiwaniu cywilizacji pozaziemskich
OdpowiedzUsuńhttp://astronomiaufo.blogspot.com