Sprawa drugorzędna.
Teraz przemówienie Osho do nowych sannyasinów. Inicjacja na oświeconych. Normalnie żyjących ludzi, lwy - gąsienice, które są o rzut beretem od oświecenia. To był chyba 1985 rok.
Ktoś zadał pytanie: - "Osho, czy ty kiedykolwiek popełniasz jakieś błędy?"
Popełniam tylko i wyłącznie błędy. Dzięki nim żyję, dzięki
nim mogę przetrwać I nie lubię małych spraw, jestem przeciwny małej skali.
Kocham tylko wielkie sprawy.
Mój największy
błąd? To sannyas, który ci daję. Mam 50 000 żywych błędów w całym świecie.
Zostanę z nimi i z nimi upadnę. Krishnamurti jest o wiele bezpieczniejszy, jest
sam ze sobą. Nie popełnił ani jednego błędu, nikogo nie inicjował.
Ja cały czas
inicjuję. Jakie jest kryterium tego, że popełniam błąd, dając komuś inicjację?
Tylko jedno: - jeśli dana osoba stanie się oświecona, znaczy, że nie myliłem
się, postąpiłem słusznie. Jeśli nie dostąpi oświecenia, oznacza to mój błąd.
Wcale nie
martwię się błędami. Mam zamiar popełniać je stale, coraz więcej. Nawet jeśli
tylko jeden spośród tysięcy sannjasinów dostąpi oświecenia, dla świata jest to
wielkie błogosławieństwo.. Przecież Bóg działa w taki sam sposób.
Jedno drzewo
wydaje miliony nasion. Nie wszystkie staną się drzewami, ale Bóg działa
obfitością. Bóg jest rozrzutny, nie skąpi. Bóg tworzy miliony nasion. Całe
życie jest obfitością, nie jest umiarem. Bóg jest bardzo pobłażliwy. Nawet
jeśli tylko jeden człowiek dostąpi oświecenia, będę ogromnie spełniony. Inni
będą dowodem moich błędów. Pozostaną jako błędy, ale trzeba podjąć to ryzyko.
Mówisz, że
obdarzasz mnie zaufaniem….Nie wiesz, nie jesteś świadomy, że ja zaufałem ci
bardziej. Podjąłem większe ryzyko niż ty.
Bo przecież ty
nie masz nic do stracenia. Mówisz tylko: -„Powierzam się”. A co ty masz do powierzenia????
Zmartwienia,
udręki, cierpienia…..co jeszcze? Swoją ciemność? Piekło? Co jeszcze masz do
powierzenia? Czym ryzykujesz? Myślisz, że swoim zaufaniem podejmujesz wielkie
ryzyko. A ty nie masz nic do stracenia. To ja ryzykuję dla ciebie!
Chrystus podjął
ryzyko przyjmując dwunastu apostołów, stale musiał myśleć: -„Dlaczego przyjąłem
tych dwunastu apostołów?”. Gdyby tego nie zrobił, nie powstałoby chrześcijaństwo,
cały ten nonsens. Budda wciąż musiał się zastanawiać: -„Dlaczego przyjąłem tylu
ludzi na swoich bhikkhu, uczniów?”. Spowodowali oni wiele uciążliwości.
Ale to ryzyko musi zostać podjęte.
Dobrze, że Jezus
zaryzykował. Gdyby tego nie zrobił, na pewno nie byłoby kościoła, wojen między
chrześcijanami i mahometanami, nie doszłoby do okrucieństw, które
chrześcijaństwo czyniło przez wieki. Ale też nie byłoby Eckharta, Franciszka
ani Jakuba Boehme.
Nawet, jeśli z
całej historii kościoła narodzi się jeden mistrz Eckhart, warto było podjąć
ryzyko.
Gdyby Budda nie ryzykował, nie popełniał błędów, inicjując
ludzi, nie byłoby Bodhidarmy, Nagarjuny, Vimalkirtiego – świat byłby o wiele
uboższy.
Te błędy miały
miejsce. Były miliony błędów, ale jedno
zjawisko, takie jak Bodhidharma to wystarczająco dużo. To jedno zjawisko
stanowi przeciwwagę dla tych wszystkich błędów.
Milion błędów jest
niczym – jeden Bodhidharma to wystarczająco dużo.
Pytasz o mój największy błąd. To nie tylko mój największy błąd,
ale od zawsze jest to największy błąd wszystkich mistrzów: - inicjują i
podejmują ryzyko. Teraz wszystko zależy od ciebie. Nazywam to zobowiązaniem.
Twoim
zobowiązaniem jest dotarcie do oświecenia – wzrastanie.
Nie stój w miejscu – idź. Zacznij iść. Masz wspaniałe
przeznaczenie, czekają cię cuda. Nie zadowalaj się drobiazgami. Możesz mieć
całość!
Nie zadowalaj się
błahostkami: - jakimś dyplomem, medalem, tytułem, stopniem.
Nie bądź głupi!
Bądź inteligentny i sumiennie pracuj. Nadawaj sobie
odpowiedni kształt, odrzucając wszystko, co zbędne.
Będziesz musiał przejść przez ogień. Dlatego wybrałem
pomarańczowy kolor, kolor ognia.
Tylko ci, którzy przejdą przez ogień, staną się czystym
złotem.
Pozwól mi być twoją alchemią. Pozwól mi przemienić twój
metal w złoto. To ryzykowna gra. Możliwość niepowodzenia jest większa, tym
większa, im wyżej mierzysz.
Jeśli chcesz
stać się bogaty, bez trudu możesz to osiągnąć.
Jeśli chcesz
zostać politykiem, jest to łatwe, nie potrzeba do tego żadnej inteligencji.
Pewien polityk miał guza w głowie, musiał być operowany.
Podczas operacji, lekarze stwierdzili, że guz zaatakował cały mózg, jego
oczyszczenie miało potrwać kilka dni. Dla ułatwienia sobie zadania, wyjęli cały
mózg.
To stara historia, w tamtych czasach znieczulenie nie było
tak silne.
Następnego dnia,
gdy polityk leżał w łóżku, przyszedł do niego jakiś mężczyzna i powiedział:
- Co ty tu
robisz? Zostałeś wybrany na premiera!
Chory usłyszał to prawie przez sen – ale gdy słyszysz, że
zostałeś premierem, żadne znieczulenie nie może dłużej działać. Polityk
wyskoczył z łóżka i zaczął zbierać się do wyjścia.
- A pan dokąd? –
zapytał lekarz, - przecież pana mózg nie został jeszcze z powrotem umieszczony w czaszce!
- Nie będę go
potrzebował – odpowiedział pacjent – zostałem premierem!
Jeśli chcesz zostać politykiem, nie potrzebujesz wiele
inteligencji. Im mniej jej masz, tym lepiej. Wtedy o wiele łatwiej odniesiesz
sukces
Jeśli natomiast chcesz być oświecony, jako stawkę będziesz
musiał wyłożyć wszystko, co masz. Będziesz musiał stać się wielkim płomieniem
inteligencji, uważności. To jest zobowiązanie. Zaryzykowałem dla ciebie, więc
ty musisz zaryzykować dla mnie. To zobowiązanie może zaowocować wspaniałym
rozkwitem, wszystko zależy od ciebie.
Czy to, co robię, jest
błędem, czy nie – ty to sobą pokażesz.
To już nie jest
moja sprawa.
Takim obdarzam cię
zaufaniem.
No i znowu wydaje mi się, że to do mnie:)
OdpowiedzUsuńGdyby był Pan przejazdem w Warszawie i miał ochotę na ciepły posiłek, to zapraszam serdecznie.