Świat nie
skończy się w atomowym wybuchu, ale może dokonać żywota przez taką
bezsensowność. Ilekroć pomyślę o końcu świata, staje mi przed oczami wizja nie
morderstwa, ale samobójstwa. Jeśli ten bezsens będzie narastać, ludzkość
popełni samobójstwo. Może i na skutek atomowej eksplozji, ale powodem będzie
pragnienie popełnienia samobójstwa.
Jedyna zbawcza
siła, to wyższe. Naukowcy dowodzą, że w głębokiej medytacji zapada się w mocny
sen, bez marzeń sennych. Mózg wytwarza wtedy fale alfa. Tak samo jak w mocnym
śnie bez marzeń. Czyli medytacja to sen bez marzeń sennych – i koniec!
Nie tak jest!
Głęboka medytacja, to stan spoza snu bez marzeń sennych. Stan bezfalowy, w
którym całkowicie ustają fale mózgowe. Czujniki rejestrują tylko do punktu, w
którym znikają fale mózgowe. Stanu bez fal nie można zmierzyć.
Skoro stan buddy
przypomina sen bez marzeń, po cóż tracić czas na medytację? Czemu nie zażyć
jakiejś pigułki? Wtedy pojawią się te same fale bez medytacji. Czemu nie
skorzystać z pomocy chemii? Tak jest łatwiej, to świetna droga na skróty.
Różnica jest
taka, że można latami łykać pigułki, a życie i tak nie nabierze sensu.
Pojawią się fale alfa, ale człowiek wciąż będzie taki sam,
będzie krążył po tych samych utartych szlakach. Nie stanie się mądry, nie
stanie się buddą. (budda-przebudzony)
Nie będzie w stanie celebrować życia, ani powiedzieć:
-„Jestem szczęśliwy, że się urodziłem, jestem szczęśliwy, że po prostu jestem”.
Świadomość Buddy
nie może być zarejestrowana, bo nie ma natury falowej. Naukowcom to nie
wystarcza. Im się wydaje, że mają narzędzia wystarczające do tego. A to jest
tak, jakbyś chciał miarką metrową zmierzyć ile jest powietrza wokół. Jeśli
będziesz myślał, jak ci naukowcy, dalej będziesz pytał o sens życia. Życie dla
ciebie będzie bezsensowne.
Życie nabiera sensu, gdy czuje się obecność tego, co boskie.
Sens jest możliwy wtedy, gdy istnieje to, co wyższe. Sens zawsze wypływa spoza
ciebie, nie może wypływać od ciebie.
Gdy potrafisz
wznieść się ponad siebie, życie dopiero wtedy nabiera sensu.
Bo życie jest bezsensowne, gdy jesteś otwarty tylko na to,
co niższe.
Wtedy powtarzasz, tę samą rzecz, raz po raz.. W wyższym
natomiast, powtarzania nie ma. Tu mamy do czynienia z wieczną świeżością,
wiecznym dziewictwem.. Każdy moment jest wiecznością. I wtedy życie nabiera
sensu – staje się ważne.
PS. (Mam nadzieję, że Einstein nie czytał I-Cingu. Mam
nadzieję, że nie czytał Starej chińskiej Wyroczni. I-Cing ma bowiem kilka
tysięcy lat. Jest tam powiedziane, że I-Cing opiera się na pięciu wymiarach.
Pierwszy to długość. Drugi wymiar, to szerokość, trzeci wysokość, czwarty, to
czas, a piąty wymiar, to Nawigacja. I-Cing w tłumaczeniu Burdziaka.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz