Gdy Mahomet głęboko medytował na górze Hira, nagle usłyszał
głos, który nakazał: -„Czytaj”. Będąc zupełnym analfabetą, odparł: -„Jakże mam
czytać? Nie umiem czytać, jestem analfabetą”
Głos ponownie nakazał: -„Czytaj!”. – i to z dużo większą
stanowczością. Mahomet zawahał się. Zaczął drżeć ze strachu. Jak mam czytać?
I kiedy głos zabrzmiał po raz trzeci: -„Czytaj” – Mahomet
znalazł się na granicy miedzy wyższym i niższym. Doskonale wiedział, że jest
niższej sferze, i tu czytać nie może. Jednak głos dobiegał z innej sfery, i
nalegał: - „Czytaj”.
Otworzył
zatem oczy i ujrzał, że wkroczył w inny świat. Mógł czytać, rozumiał.
Trwało to latami. Mahomet nie otrzymał Koranu jednego dnia.
Koran wsączał się w niego całe życie. Wcześniej był zupełnie zwyczajnym
człowiekiem. Nagle stał się inny. Dlatego nigdy nie mówił: -„Jestem synem
Boga”, jak w przypadku Jezusa.
Mahomet mówił:
-„Jestem zwykłym człowiekiem, sługą, posłańcem między dwoma światami”.
Był
prostym, niewinnym człowiekiem. Dlatego niższe się zamknęło, a wyższe
otworzyło. To się po prostu stało.
Za pierwszym razem tak się przestraszył, że nikomu nic nie
powiedział. Gdy przyszedł do domu, miał wysoką gorączkę. To wszystko takie
dziwne! Jak mógł czytać? A to, co widział, było tak odmienne, nie pochodziło z
tego świata. Sam nie mógł uwierzyć, wszystko stanęło na głowie. Gorączka trzy
dni nie ustępowała, a on trwał zatopiony w modlitwie. Po czym, z wielkim
oporem, powiedział swojej żonie, co się zdarzyło.
„Byłem w inny świecie – rzekł –Nie mów o tym nikomu, bo
pomyślą, że jestem szalony”.
Od tego
pamiętnego dnia Mahomet prowadzony był nie przez swoje ego, ale przez siły
ponad nim – stał się instrumentem.
Gdy otwiera się wyższe, wszystko wywraca się do góry nogami.
Twoja logika przestaje działać, rozum nie ma już żadnego zastosowania. To, co
wiedziałeś, staje się zupełnie nieistotne. Wylewa się twoja filiżanka z wiedzą.
Zamknięcie się na
niższe i otwarcie na wyższe jest niezbędne, prawdziwie konieczne, jeśli chodzi
o przetrwanie ludzi. Ludzka rasa przetrwała jedynie dzięki kontaktom z tym, co
wyższe. Dwadzieścia imion z ostatnich trzydziestu wieków: Mitra, Budda,
Mahavira, Zaratustra, Krishna, Lao Tzu, Jezus, Mahomet………dwadzieścia imion…..Okaże się, że
bez nich przetrwanie ludzkiej rasy byłoby nie do pomyślenia.
Darwin może
twierdzić, że przetrwaliśmy dzięki walce, zwierzęcej walce o byt, i ma rację,
jeśli chodzi o nasze przetrwanie jako zwierząt. Lecz jako ludzie przetrwaliśmy
dzięki temu, że przez cały czas przenikały do nas siły wyższe.
Ilekroć pojawia
się budda, wyższe przenika do niższego. Dzięki takim postaciom cała ludzkość
wchodzi w głęboki kontakt z czymś wyższym. Budda staje się pojazdem,
przejściem, pomostem. Wiele jest takich pomostów, dzięki nim człowiek nie jest
tylko zwierzęciem, jest czymś więcej.
Jeśli człowiek
przetrwa tylko jako zwierzę, nie będzie to miało sensu. A znamiona takiego
przetwarzania widoczne są na całym świecie. Kto zastanawia się nad sytuacją,
dochodzi do wniosku, że nasze Życie stało się bezsensownym, absurdalnym
powtarzaniem banałów..... Kręceniem się wokół własnej osi.
Nie żyjemy, jesteśmy jedynie czymś zajęci.
Tylko ludzie nie
mający za grosz świadomości mogą myśleć, że to jest życie. Tylko bardzo ubogie
mózgi mogą tak zakładać. Jeśli pomyślisz, że to już wszystko, życie traci sens.
Jest bezsensowne, bo jako zwierzę, człowiek nie specjalnego znaczenia. Człowiek
jest bowiem wzrastaniem, wznoszeniem się ponad zwierzęcość.
Budda mawiał, że
życie to cud, błogosławieństwo.. Krishna tańczył, śpiewał i celebrował życie.
My natomiast jesteśmy smutni – siedzimy i patrzymy, jak życie upływa niczym
bezsensowna podróż donikąd. Nuda, wciąż powtarzalna nuda….lecz dla Krishny
życie jest świętowaniem, tańcem, rozkwitem.. Dlaczego? Ponieważ wszedł w
kontakt z tym, co wyższe. Gdy jesteś w kontakcie tylko z tym, co niższe, życie
jest banalne, bezsensowne, jest jedynie powtarzaniem rutynowych czynności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz