Ponieważ to ważne, więc jeszcze raz: - Stadium
wielbłąda przypomina dziecko w łonie: ono tylko przyswaja, czerpie pokarm,
rośnie, przygotowuje się do przyjścia na świat. Nawet po narodzinach jeszcze
przez kilka miesięcy dziecko tak funkcjonuje jeszcze przez kilka miesięcy,
tylko jedząc i śpiąc. Potem śpi coraz mniej. Wreszcie jest gotowe, by stać się
jednostką. Pojawia się nieposłuszeństwo. Dziecko zaczyna mówić „nie”. Mówienie „tak” stopniowo znika. Umiera posłuszeństwo, rodzi się
nieposłuszeństwo.
Wielbłąd potrafi
tylko przyjmować, on nie wie, jak odmówić, nie zna bowiem słowa „nie”., nie zna radości płynącej z mówienia
„nie”. Zna tylko „tak”. Jego „tak” nie znaczy zbyt wiele, bo nie zna „nie”. Takie jest „tak” –
wielbłąda. Bez siły. Wielbłąd nie wie co się dzieje, stale tylko mówi „tak”, ponieważ jest to jedyne słowo,
jakiego go nauczono. Posłuszeństwo i wiara, to są cechy tego stadium. Przed
skosztowaniem jabłka z drzewa poznania dobra i złą, Adam był wielbłądem. Każdy
człowiek to przechodzi.
Stan ten jest
przed-umysłem i przed-ja. Umysł jeszcze nie istnieje. Rozwija się, ale jest
niekompletny, ciemny. Adam, nim ugryzł jabłko, był częścią Boga, był posłuszny,
nie był niezależny. Niezależność przychodzi tylko razem z „nie”.
„Tak” daje tylko zależność. W stadium
wielbłąda jest tylko zależność i bezsilność. Ktoś inny jest ważniejszy od
ciebie: Bóg, ojciec, matka, kapłan, polityk, społeczeństwo.
Ważni są wszyscy,
tylko nie ty. Ważniejszy jest ktoś inny, ciebie nie ma. Jest to stan bardzo
nieświadomy. Większość ludzi tu się zatrzymuje i pozostaje wielbłądami. Blisko
99 procent ludzi, to wielbłądy.
To bardzo smutne: 99 procent ludzi pozostaje
larwami. Stąd tyle cierpienia i tak mało radości. Szukasz radości? Nie
znajdujesz jej? Bo szukasz na zewnątrz, a tam jej nie ma!
Jeśli
masz już niezależność, możesz stanowić o sobie, masz wolność, nie zatrzymuj się
tuż przed metą!
Jeżeli
nie staniesz się dzieckiem, nie osiągniesz trzeciego stadium. Jeśli nie
staniesz się motylem, nie poznasz radości. Radość nie pochodzi z zewnątrz, jest
wizją, która rozwija się w tobie. Jej poznanie jest możliwe tylko w trzecim stadium.
Pierwszy stan, to
cierpienie. Trzeci to stan szczęścia, między nimi jesteś lwem – ten stan czasem
daje cierpienie, a czasem jest przyjemny.
W stadium
wielbłąda jesteś jak papuga. Jesteś pamięcią. Niczym więcej. Całe twoje życie
składa się z przekonań przekazanych przez innych. W tym stadium są
chrześcijanie, mahometanie, hinduiści, dżiniści i buddyści. W kościele,
świątyni, meczecie znajdziesz wielkie zgromadzenie wielbłądów. Nie ma tam ani
jednego człowieka. Wielbłądy stale powtarzają, jak papugi.
Kilku młodych średniowiecznych rycerzy uczęszczało kiedyś na
kurs zabijania smoków. Te wyjątkowe zajęcia były prowadzone przez Merlina,
czarnoksiężnika.
Pierwszego dnia do
Merlina przyszedł jeden z rycerzy i oznajmił mu, że prawdopodobnie nie powiedzie
mu się na tym kursie zbyt dobrze, gdyż jest tchórzem i jest przekonany, że
przerażenie i nieporadność uniemożliwią mu zabicie smoka. Merlin powiedział mu,
by niczym się nie martwił, gdyż może dać mu magiczny miecz do zabijania smoków.
Z taką bronią
porażka była niemożliwa. Rycerz był zachwycony magicznym rekwizytem służbowym..
Za jego pomocą każdy rycerz, bez względu na umiejętności, zdołałby zabić smoka.
Już od pierwszego wyjścia w teren, z magicznym mieczem w dłoni, tchórzliwy
rycerz
Zabijał jednego smoka po drugim i uwalniał kolejne dziewice.
Pewnego dnia,
pod koniec kursu, Merlin zaskoczył uczniów sprawdzianem. Mieli wyjść w teren i
zabić smoka. W ekscytacji, gdy młodzi rycerze spieszyli udowodnić swe męstwo,
nasz bohater chwycił niewłaściwy miecz. Przy wejściu do jaskini, z której miał
uwolnić uwięzioną dziewicę, stanął oko w oko z ziejącym ogniem porywaczem.
Młody rycerz nie wiedząc, że wziął niewłaściwy miecz, zaczął przygotowywać się
do ataku na rozdrażnionego smoka. Gdy już miał uderzyć, zauważył swoją pomyłkę.
To, co trzymał w rękach, to nie był magiczny miecz! To był zwyczajny miecz odpowiedni tylko dla mężnych rycerzy.
Było już
jednak za późno, żeby się wycofać, więc tchórzliwy rycerz wykonał ramieniem
wyćwiczony, szeroki zamach i ku swemu zaskoczeniu i radości pokonał kolejnego
smoka i to zwyczajnym mieczem.
Gdy wrócił z
jaskini, z głową smoka przywiązaną do pasa, mieczem w dłoni i dziewicą u boku,
pospieszył do Merlina, by opowiedzieć mu o swej pomyłce i niewytłumaczalnym
sukcesie.
Merlin wysłuchał
opowieści młodego rycerza, po czym roześmiał się i powiedział:
_ „Tak myślałem, że będziesz zaskoczony. Żaden
z tych mieczy nie jest magiczny. To wiara
jest jedyną magią”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz