Oraz: Cieszmy się z małych rzeczy.
Wszystkie religie uczą, jak zwalczać naturę. Co jest
naturalne, jest przeklęte. Religie mówią, że musisz nauczyć się robić rzeczy
nienaturalne; tylko wtedy wyrwiesz się z więzów biologii, fizjologii,
psychologii - zburzysz ściany, które cię więżą. Jeśli zaś będziesz postępować
zgodnie ze swoim ciałem, umysłem, sercem - nigdy nie wyjdziesz poza samego
siebie. W tym właśnie miejscu nie zgadzam się z żadną z religii. One zasiały w
tobie trujące ziarno, tak byś żył w swoim ciele, ale go nie kochał.
Ciało służy ci przez siedemdziesiąt,
osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt lat i nie ma innego mechanizmu, wymyślonego
przez naukowców, który mógłby mu dorównać. Jego złożoność, cuda jakie dla
ciebie czyni... bez jakiejkolwiek wdzięczności z twojej strony. Traktujesz
swoje ciało jak wroga, a ono jest przyjacielem.
Troszczy się o ciebie w każdy możliwy sposób w
ciągu dnia i kiedy śpisz. Nawet kiedy śpisz, kontynuuje swoją troskę! Podczas
snu, kiedy pająk idzie po twojej nodze, zostaje przez nią zrzucony bez budzenia
cię. Noga ma swój maleńki mózg. Toteż nie ma potrzeby używać centralnego
systemu - mózgu - bo takie rzeczy noga może wykonać sama. Komar chce cię
ukąsić -twoja ręka go odgania lub zabija bez budzenia cię. Nawet kiedy śpisz
twoje ciało ciągle cię chroni i robi rzeczy, których nie musiałoby. Ręka nie
powinna mieć mózgu, ale ma przecież coś, co można nazwać maleńkim mózgiem. Być
może każda komórka ma w sobie maleńki mózg? Może istnieją miliony komórek w
twoim ciele, miliony maleńkich mózgów, które są w ciągłej gotowości, ciągle się
o ciebie troszczą. Zjadasz różne pokarmy, nie martwiąc się, co dzieje się
dalej, po tym jak je połkniesz. Nie pytasz ciała, czy jego mechanizm, jego
chemia będzie w stanie strawić to, co jesz. Twoja wewnętrzna chemia pracuje
przez prawie całe stulecie. Ma automatyczny system wymiany zużytych części.
Eliminuje je, tworząc nowe; a ty nie masz tam nic do roboty, to dzieje się bez
twojego udziału.
Ciało
ma swoją własną mądrość.
Wszystkie religie mówią ci: „Musisz walczyć, musisz iść pod prąd. Nie słuchaj swojego ciała.
Czegokolwiek ono pragnie - rób odwrotnie".
Dżainizm (Religia indyjska, szerzona w VI w. p.n.e. przez
Vardhamana Mahavira. Obecnie liczy około półtora miliona wyznawców (przyp.
tłum.) mówi: ciało jest głodne i niech będzie głodne. Zagłódź je, ono
potrzebuje takiej kuracji. Służy ci dobrowolnie, bez żadnego wynagrodzenia, a
dżainizm mówi: sprzeciwiaj mu się, kiedy ciało chce spać - staraj się nie
zasnąć.
To na
pewno daje wielką moc twojemu ego. Kiedy ciało chce jeść, ty mówisz: nie. „Nie" ma w sobie wielką moc. Jesteś
panem. Sprowadzasz ciało do roli niewolnika, nawet jeszcze gorzej - każesz mu
być cicho. „Cokolwiek zdecyduję, tak
będzie, ty się nie wtrącaj".
Nie walcz ze swoim ciałem. To nie twój wróg,
lecz przyjaciel. Jest prezentem dla ciebie od natury. Jest częścią natury. Jest
powiązane z przyrodą na wszystkie możliwe sposoby.
Jesteś połączony nie tylko z oddechem. Jesteś
połączony z promieniami słońca, jesteś połączony z zapachem kwiatów i ze
światłem księżyca. Jesteś złączony przez wszystko, nie jesteś samotną wyspą.
Porzuć tę myśl. Jesteś częścią całego kontynentu, a mimo to zachowałeś swą
indywidualność. Oto co nazywam cudem.
Jesteś nieodłączną częścią Istnienia, a posiadasz swą własną
osobowość. Istnienie dokonało cudu, czegoś, co wydaje się niemożliwe. Dlatego
będąc w harmonii ze swoim ciałem, będziesz w zgodzie z naturą, z Istnieniem.
Zamiast iść pod prąd, podążaj z prądem. Odpuść. Pozwól zdarzyć się życiu. Nie
zmuszaj się do niczego w imię jakiejś dobrej sprawy. Nie zakłócaj swojej
równowagi w imię jakiejś świętej księgi, jakiejś świętej idei.
Nie ma ważniejszej rzeczy niż być w zgodzie, w
harmonii z całością. Respektuj życie, szanuj życie. Nie ma niczego świętsze-go
nad życie, niczego bardziej boskiego niż życie.
A życie
składa się z maleńkich spraw.
Ci religijni mądrale mówią: „Dokonuj rzeczy wielkich!" A życie składa się przecież z
drobiazgów. Ale ich strategia jest jasna. Mówią ci: „Dokonuj rzeczy wielkich, czegoś wspaniałego, czegoś, za co twoje imię
będzie zapamiętane. Zrób coś wielkiego!"
I
oczywiście to przemawia do ego. Ego jest jakby agentem kapłanów. Wszystkie
kościoły, synagogi, świątynie mają swojego agenta, którym jest ego. Nie używają
innych agentów, bo nie ma innych agentów. Jest tylko
jeden - twoje ego i „dokonaj czegoś
wielkiego".
Chcę ci
wyjaśnić, że nie ma takich wielkich, wspaniałych rzeczy. Życie składa się ze
spraw drobnych. Jeśli zainteresujesz się tak zwanymi wielkimi sprawami -
przegapisz życie.
Ono składa się przecież z picia herbaty, rozmowy z
przyjacielem, wyjścia na poranny spacer bez jakiegoś konkretnego celu, po
prostu aby pospacerować, bez celu, tak, byś w każdej chwili mógł zawrócić.
Życie to przygotowanie czegoś do jedzenia dla ukochanej osoby, ugotowanie
czegoś dla siebie, bo kochasz także siebie, pranie swoich ubrań, mycie podłogi,
podlewanie ogrodu... Te małe sprawy, te maleńkie rzeczy... Pozdrowienie
nieznajomego przechodnia, który nie będzie ci do niczego przydatny, bo nie
będzie twoim partnerem, klientem.
Człowiek, który przywita się z obcym, może
także witać się z kwiatem, z drzewem, może zagwizdać piosenkę dla ptaka. Ptaki
śpiewają ci każdego dnia - i nigdy nie przyszło ci do głowy, że mógłbyś to odwzajemnić.
Małe sprawy, maleńkie rzeczy...
Szanuj swoje życie. Z tego szacunku zrodzi się respekt dla
życia innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz