Jukatan
Żeby napisać o astronomii Majów, najpierw kilka słów o budowlach na Jukatanie. Do nich zaliczają się także drogi. A więc pradawna komunikacja - drogi.
Pięć dróg o jasnej nawierzchni i solidnej podbudowie biegnie
z Tikal przez dżunglę. Literatura archeologiczna określa je mianem dróg
obrzędowych albo procesyjnych.
Te nazwy, to są
środki uniwersalne, po jakie sięgali zawsze skostniali naukowcy, aby utrzymać przy
życiu teorie, które dawno powinny wymrzeć!
Zdjęcia lotnicze
udowodniły, że miasta Majów łączyła cała sieć dróg. Szesnaście z nich miało
swój początek lub koniec w Coba, na północy dzisiejszego terytorium Quintana
Roo w Meksyku.. Jedna z dróg, mijając Coba, biegła wielkim łukiem do Yaxuna,
niewielkiej miejscowości w pobliżu najważniejszego miasta Majów – Chichen-Itza.
Zdjęcia lotnicze
ujawniły jasne wstęgi prześwitujące przez roślinność dżungli, pozwalające
przypuszczać, że stukilometrową drogę z Coba do Yaxuna poprowadzono dalej przez
Chichen-Itza aż do Mayapan i Uxmal. Daje to w sumie 300 km. Jeszcze dłuższa jest
droga biegnąca z Dzibilchaltun koło Meridy, stolicy Jukatanu, na wschodnie
wybrzeże Morza Karaibskiego, w okolice wyspy Cozumel.
Budowniczowie
pracowali według jednolitego planu. Wszystkie drogi wyłożono kawałkami skały, a
następnie pokryto jasną nawierzchnią, odporną na wpływy atmosferyczne.
Odcinek Coba –
Yaxuna ma szerokość 10
metrów – pewna przesada, jak na drogę procesyjną, bo
mogłoby tamtędy iść w jednym rzędzie piętnaście
osób ze śpiewem na ustach.
Owe 100 km podzielono na 7
odcinków prostych – najdłuższy liczy 36 kilometrów. Na
początku każdego odcinka droga lekko zmienia kierunek.
Nauka twierdzi, że Majowie nie znali
kompasu….Oni chyba niczego nie znali…
Kierunek określali za pomocą ognia i dymu. Rejon jest płaski
i porośnięty bujną roślinnością. Nie ma wzniesień. A więc następny bezsensowny
pomysł: wytyczali drogi według gwiazd.
Tylko mały drobiazg: gwiazdy są w strefie tropików przez dwie trzecie
roku zupełnie niewidoczne. To sznurkiem to robili. Tylko trzeba było wiedzieć w
jakim kierunku ten sznurek ma iść…
Dla szukających dziury w całym jedna
ciekawostka. Ten płaski teren ma tu i
ówdzie niewielkie zagłębienia – lekkie obniżenia terenu występują w pobliżu
rzek i bagien.
Majowie
zniwelowali je.
Gdzie było to konieczne, zbudowali sklepione przepusty, a
poziom niektórych odcinków podnieśli o 5 metrów nad poziom gruntu.
Jadąc współczesną
szosą musimy czasem zwolnić w miejscu, gdzie prowadzi się roboty drogowe –
widzimy wówczas ogromne walce wyrównujące i ubijające podłoże.
W pobliżu Ekal,
na odcinku drogi łączącej Coba z Yaxuna, znaleziono pięciotonowy walec rozbity
na dwie części. Walec długi na 4
metry nie miał jednak osi, należałoby nazwać go wielką
rolką. Tak, to ludzie epoki kamiennej wycieli taki kawał skały, obrobili ją w
kształcie rolki i zarazem nie stosowali koła, chociaż go znali!
Po co więc
Majowie niwelowali drogi, jeśli nie jeździły nimi wozy na kołach? I budowali
bardzo solidnie, właściwie nie wiadomo kiedy w zamierzchłej przeszłości, pewnie
trzy tysiące lat temu?. – Trzy tysiące lat temu nie było Majów. Nie było Azteków.
Byli Olmekowie.
Odcinki biegnące przez tereny bagniste mają
tak solidne fundamenty, że nie osiadły do dzisiaj.
Jeśli nie na
kołach, to może sanie na drewnianych płozach jeździły tymi drogami?
Pewnie tak, tylko tam
śniegu nie ma i przeważnie nigdy nie było.
To może pędzono zwierzęta juczne i pociągowe? Nie, bo Majowie nie znali
zwierząt jucznych i pociągowych!
A więc pozostaje wytłumaczenie: To były drogi DLA NIKOGO!
NIKT TAMTĘDY NIE JEŹDZIŁ!
I tak się zapętla
oficjalna nauka!
PS. Na obrazkach Chichen-Itza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz