Pewna małpa ( w ZOO oczywiście )
Chytrze, ostrożnie, pomału,
Świsnęła pewnemu turyście
Lornetkę z futerału.
Turysta nawet nie poczuł, poszedł do szopów-praczy.
A małpa – lornetkę do oczu i patrzy.
Patrzy na wieżę….Mała!!
Domy? – Niskie i krótkie!!!
W ogóle – gdzie nie spojrzała,
To wszystko jakieś malutkie.
Słońce? Mizerna gałka!
Ludzie?
Nie widać wcale!!
Kominy?
Jak zapałka!
A dźwigi?
Jak dla lalek!
Żyrafy?
Na pół cala!
Wielbłąd?
Prawie zanika….
I nawet słoń jej zmalał
Do wymiarów jamnika….
MORAŁ:
Wiersz ten poświęcam ludziskom,
dzieciom,
mężom,
i żonom,
którzy patrzą,
jak ta małpa,
na wszystko
jakby lornetki odwrotną stroną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz