czwartek, 21 lutego 2013

Kapelusz i wiatr




 Kapelusz, że go na głowie nosi wielu gości, dostał manii wielkości.

Na inne części ubrania patrzył wyniośle i z góry.
Szczególnie dotyczyła ta mania zwykłych butów ze skóry.
Że niby na samym dole….że niby błocie i w te de….
A on wysoko, na czo – le.
Z tym wewnątrz napisem „Eden”.

Przemawiał nader chętnie, jako sąsiad umysłu bliski.
Coś niecoś wiedział o sztuce, coś niecoś wiedział o pięknie
I coś niecoś ogólnie, o wszystkim.
- Wiem o tym – mawiał – panowie,
Bo trzyma się rękę na pulsie! ( Siedząc na głowie!! )

Wyżywał się co dzień prawie w podobnych monologach.
Po bruku, po śniegu, po trawie szły w tym czasie buty na nogach.
Czy to wiosna, czy lato, czy zima , jeśli trzeba było, szły w przód.
A kapelusz im ciągle docinał, podśpiewując: -„Głupiś, jak but”….

I trwałoby to latami, może nawet z piętnaście lat, gdyby nie to,
Że za butami ujął się w końcu wiatr.
Zachował się mianowicie, jak człowiek o słabych nerwach:
Nadleciał z wściekłością i z wyciem
I z głowy kapelusz zerwał
Przepędził go po błocie siłą swego podmuchu:
- Noooo, niech otrzeźwi to cię, ty głupi kapeluchu…

MORAŁ:
Wspomnijcie czasem ziomkowie
Kapeluszowe dzieje:
Od siedzenia na głowie
Na ogół się nie mądrzeje.

7 komentarzy: