Kapelusz, że go na głowie nosi wielu gości, dostał manii wielkości.
Na inne części ubrania patrzył wyniośle i z góry.
Szczególnie dotyczyła ta mania zwykłych butów ze skóry.
Że niby na samym dole….że niby błocie i w te de….
A on wysoko, na czo – le.
Z tym wewnątrz napisem „Eden”.
Przemawiał nader chętnie, jako sąsiad umysłu bliski.
Coś niecoś wiedział o sztuce, coś niecoś wiedział o pięknie
I coś niecoś ogólnie, o wszystkim.
- Wiem o tym – mawiał – panowie,
Bo trzyma się rękę na pulsie! ( Siedząc na głowie!! )
Wyżywał się co dzień prawie w podobnych monologach.
Po bruku, po śniegu, po trawie szły w tym czasie buty na nogach.
Czy to wiosna, czy lato, czy zima , jeśli trzeba było, szły w
przód.
A kapelusz im ciągle docinał, podśpiewując: -„Głupiś, jak but”….
I trwałoby to latami, może nawet z piętnaście lat, gdyby nie
to,
Że za butami ujął się w końcu wiatr.
Zachował się mianowicie, jak człowiek o słabych nerwach:
Nadleciał z wściekłością i z wyciem
I z głowy kapelusz zerwał
Przepędził go po błocie siłą swego podmuchu:
- Noooo, niech otrzeźwi to cię, ty głupi kapeluchu…
MORAŁ:
Wspomnijcie czasem ziomkowie
Kapeluszowe dzieje:
Od siedzenia na głowie
Na ogół się nie mądrzeje.
Bardzo mi się to podoba. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuń