poniedziałek, 18 lutego 2013

Tak i Nie



Dla zupełnego powierzenia się, trzeba powiedzieć życiu „tak”. Jednak trudno ci mówić tak, gdy uczono cię mówienia „nie”. Przeszedłeś tresurę, indoktrynację. Ale jest także pewien wewnętrzny mechanizm, który nie pozwala na mówienie „tak”.
       Nowo narodzone dziecko wszystkiemu mówi „tak”.. Stopniowo, gdy zaczyna odczuwać siebie jako odrębną osobę, pojawia się „nie’.
      Gdy dziecko mówi „nie”, jest to znak, że narodziło się ego. Ego nie może istnieć bez „nie”. Dziecko musi mówić „nie”, żeby stać się odrębną osobą, nadać sobie tożsamość.
     Gdy mówisz „tak”, jesteś w jedności z życiem. Mówiąc „nie”, wyznaczasz granice, zaznaczasz siebie. Takie jest właśnie znaczenie biblijnej historii o nieposłuszeństwie Adama mówiącego Bogu „nie”. Było to konieczne, inaczej Adam nie stałby się istotą oddzielną od Boga. Nie miałby osobowości, byłby nieokreślony, mglisty jak obłok.
     Musiał więc zbuntować się, powiedzieć „nie”.
Dzieje się to z każdym Adamem, z każdym dzieckiem. Żyje ono w rajskim ogrodzie przez kilka lat. Stopniowo musi stać się nieposłuszne. Ojciec mówi: - nie rób tego!
    A ono musi to zrobić, odpowiada: - „jestem sobą, nie możesz mi tylko rozkazywać, nie jestem niewolnikiem, mam swoje upodobania, jedne rzeczy lubię, innych nie lubię”.
     Czasem dziecko robi coś, czego właściwie nie chce robić, ale musi, bo ojciec mu rozkazuje. Kiedyś jednak przychodzi czas buntu i mówienia „nie” – matce, ojcu, nauczycielowi. I to jest dobre, bo bez tego nie byłoby niezależnych ludzi. Za pomocą „nie” uwalniasz się od przeszłości, rodziców, rodziny i kościoła. Ale praca skończona i nie walcz już więcej.
    Problemem staje się przyzwyczajenie do mówienia „nie”.
Przychodzi bowiem czas, gdy trzeba nauczyć się porzucić wszystkie zbędne „nie”. Bez tego nie osiągnie się jedności z Bogiem. Bez tego na zawsze będziesz odizolowany, a izolacja stworzy cierpienie, tworzy pewien rodzaj walki. Życie staje się wojną, a powinno być radością. 
     Szukaj równowagi, nie możesz także zawsze mówić „tak”. Czasami „nie” też jest dobre.
 Nie możesz być od niczego uzależniony, postępuj jak człowiek wolny. „Tak” i „nie” są jak wdech i wydech – potrzebujesz jednego i drugiego. Wtedy będziesz zdrowy.
         I nie patrz na to, co jest słuszne, a co nie jest. Co jest właściwe, a co niewłaściwe. To tresura społeczna. Przecież wszystko zależy od okoliczności. Nie trzymaj się utartych opinii, one są zwodnicze. W każdym działaniu bądź wolny, wtedy będziesz człowiekiem religijnym, nie będziesz działał mechanicznie.

    Dwóch kolegów wybrało się w góry. Jeden mówi:
- Mam więcej doświadczenia. Pójdę i pokażę, jak się to robi. Poszedł i wpadł w wielką dziurę, głęboką na pięć metrów.
            - Wszystko w porządku? – krzyczy do niego ten drugi.
            -  Nie! - złamałem obie ręce.
            -  Spróbuj wspiąć się, używając nóg.
            - Obie nogi też mam złamane.
            - To spróbuj wspiąć się, używając zębów.
 Wspiął się więc, używając zębów. Zajęło mu to całe wieki. Już był prawie na górze, kiedy kolega zapytał:
            - Wszystko w porządku?
            - Taaaaak!!! – odpowiedział i …..wpadł z powrotem do dziury.

„Tak” nie zawsze jest właściwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz