wtorek, 12 lutego 2013

Ludzie, którzy mają Wejście

Wgląd - przekaz, czyli wejście, albo rozwinięta telepatia. Z tym zjawiskiem zetknąłem się w latach sześćdziesiątych. Zacząłem zauważać ludzi, którzy byli inni, zupełnie inaczej odbierali świat, odstawali od społeczeństwa, ale mieli tak wiele ciekawego do powiedzenia.
        Ojciec Czesław Klimuszko na przykład, ze swoją umiejętnością prześwietlania ludzi. Prześwietlał ludzi wzrokiem - widział chore miejsce w ciele. Miał wgląd - za pomocą zdjęć odszukiwał denatów. Pomagał milicji ówczesnej. Po tylu latach widać jak trafił z wizją przyszłości świata i Polski.
        Przez ten kawał życia od lat sześćdziesiątych, poznałem ludzi, którzy byli po tamtej stronie - w śmierci klinicznej, poznałem ofiary Abduktions - porwań, czyli wzięć, różdżkarzy, astrologów, osobę, która potrafiła sprowadzić deszcz - Jańcio Wodnik, człowieka w którego kilkakrotnie uderzył piorun i on przeżył, tarocistów, wróżbitów, szeptuchy, zielarki, kobiety opętane, kobiety, które posługują się fantastycznie wahadełkiem, poszukiwaczy skarbów. Sam należałem do tych ostatnich w długim piętnastoletnim epizodzie.
     Zawsze pociągała mnie Tajemnica i Nieznane. 
         Ale życie ma wiele aspektów, więc zasadniczą jego częścią, było dla mnie to, co robiła większość: -pogoń za własnym ogonem, szaleńcze gromadzenie dóbr. Udało mi się przykładowo zgromadzić 55 kotów. Jedno tylko ważne było; - nigdy nie opuszczał mnie humor, nawet w najcięższych kryzysach.
       Podawałem sobie wtedy dwa hasła: - przecież nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.
                                                              - koń ma wielką głowę - niech on się za mnie martwi.
I wszystkie nieszczęścia mijały, po lecie i jesieni zaczynał padać śnieg i przykrywał wszystkie troski białą pierzyną Zapomnienia.....
     



komentarz do posta "Stadium larwy" dodany przez Anonimowy :

Chris McCandless przez lata marzył o swojej "Wielkiej Alaskańskiej odysei", gdzie mógłby żyć z dala od ludzi i cywilizacji, cały fizyczny i duchowy postęp zapisując w dzienniku. Oto jego fragment:
"Dwa lata wędruję po świecie. Żadnego telefonu, żadnego basenu, żadnych domowych zwierzaków, żadnych papierosów. Totalna wolność. Esteta, podróżnik którego domem jest droga. Uciekł z Atlanty. Nie będziesz powracał, pamiętaj sobie, najlepiej jest na zachodzie. Teraz, po dwóch latach wędrówki, nadchodzi najważniejsza i największa przygoda. Ostateczny bój, aby zabić fałszywe istnienie wewnętrzne i zwycięsko zakończyć rewolucję duchową. Dziesięć dni i nocy w pociągach towarowych i autostopem przywiodło go na wielką, białą północ. Nie będzie już zatruwany przez cywilizację, od której ucieka; wchodzi samotnie w krainę, by zagubić się w dziczy. Alexander Supertramp, maj 1992"
Jego ciało znaleziono 112 dni po wejściu w dzicz. Oficjalną przyczyną zgonu było zagłodzenie.



jan_gabriel
8.02 (4 dni temu)

do mnie
Zbyszku, odniosę się do ostatniego zdania.
Wchodzi w ''dzicz'' - po pierwsze, wchodził nieprzygotowany, po drugie nie umarł z głodu. To że nie znaleziono w jego trzewiach śladu po jedzeniu spowodowane było jego chorobą która go dręczyła. Kiedy się nasiliła nie był w stanie zapewnić sobie pożywienia. (taki miałem przekaz po przeczytaniu tego tekstu)
 Dla mnie największą sztuką jest wolnym być wśród tłumu. Stało się tak, jak miało się stać. Cywilizacja nas nie zatruwa, to my pozwalamy sami, aby ona nas zatruwała!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz