Joga dzieli człowieka na dwie części – słoneczną i
księżycową. Słońce symbolizuje wewnętrzną pozytywność, a księżyc to symbol
wewnętrznej negatywności.
Słońce nie oznacza zewnętrznego słońca, a księżyc nie
oznacza zewnętrznego księżyca. Te słowa używane są na określenie wewnętrznego
wszechświata.
Jest nawet
oddychanie znane jako oddech słońca, a inne – jako oddech księżyca. Co
czterdzieści do sześćdziesięciu minut twój oddech zmienia swą drogę, z jednej
dziurki w nosie na drugą. Kiedy potrzebujesz w ciele więcej ciepła albo gdy
nagle ogarnie cię złość, zaczyna działać oddech słońca. Joga mówi, że jeśli w
złości zaczniesz używać oddechu księżyca, nie będziesz się złościć, bo oddech
księżyca stwarza wewnątrz wielki chłód.
Negatywność jest
zimna, cicha, nieruchoma. Pozytywność gorąca, wibruje energią, jest aktywna.
Słońce jest twoją aktywną częścią, a księżyc częścią nieaktywną. Gdy najpierw poznajesz słońce, światło jest
gorące, jak płomień.
Gdy
przeanalizujesz wewnętrzne życie Buddy albo Jezusa, pamiętając o tym
rozróżnieniu, wiele spraw, które zwykle są ukryte, staje się jasnych.
Na przykład, gdy rodzi się ktoś oświecony, tak jak Budda,
początek jego życia jest bardzo rewolucyjny. Z chwilą, gdy wkracza on do
wewnętrznego wymiaru, pierwsze doznanie jest doznaniem ognistego płomienia. Ale
im starszy jest Budda, tym bardziej odczuwa wewnętrzny chłód. Im bardziej doskonały
staje się etap księżycowy, tym bardziej rewolucyjna gorączka zostaje zatracona….
To dlatego słowa Buddy nie są rewolucyjne.
Jezus nie miał
tej możliwości. Został ukrzyżowany wtedy, gdy był wciąż rewolucyjny, i zmarł,
przynajmniej dla chrześcijaństwa, w wieku trzydziestu trzech lat.. Gdy
porównasz słowa Buddy ze słowami Jezusa, różnica jest bardzo wyraźna. Słowa
Jezusa wyglądają jak słowa młodzieńca, są gorące. Wczesne słowa Buddy też były
takie, ale nie ukrzyżowano go za nie, dożył osiemdziesięciu lat.
Nie ukrzyżowano
go, ponieważ Indie od zawsze wiedzą o tym, że taka jest prawidłowość. Zawsze,
gdy człowiek wchodzi do swego wnętrza, zawsze gdy Budda wchodzi w siebie, jego
pierwsza ekspresja jest ognista, rewolucyjna, buntownicza. Otwiera się i
eksploduje ogniem. Ale potem ta faza odchodzi i w końcu pozostaje tylko księżyc
– cichy, bez ognia, tylko świecący. To dlatego Indie nigdy nikogo nie zabiły,
nie zachowały się tak, jak Grecy wobec Sokratesa, albo Żydzi wobec Jezusa.
Jezusa ukrzyżowano
szybko. Chrześcijaństwo wciąż pozostaje niekompletne, ponieważ opiera się na wczesnym
dziele Jezusa, kiedy był on jeszcze płomieniem. Buddyzm jest kompletny. Zna
Buddę w jego wszystkich cząstkach. Zna Buddę księżycowego we wszystkich fazach
księżyca – od pierwszego dnia nowiu do światła pełni.
Było to
nieszczęściem dla Zachodu i okazało się jednym z największych nieszczęść w
historii, że Jezusa ukrzyżowano wtedy, gdy był jedynie płomieniem, gdy miał
ledwie 33 lata.
Płomień zmieniłby się w światło księżyca, ale nie dano mu
tej możliwości.
Powodem było to, że
Żydzi nie zdawali sobie sprawy z tego wewnętrznego zjawiska.
Przemiana ciepła
w światło jest tajemną nauką wewnętrznej alchemii. Przemiana węgla w diamenty,
czy metali ciężkich w złoto, to tylko symbole. Alchemicy nigdy nie zajmowali
się przemianą metali ciężkich w wyższe, lecz musieli ukrywać to, nad czym
pracowali.
Musieli stworzyć
ezoteryczną, tajemną symbolikę, gdyż w tamtych czasach bardzo trudno było mówić
o wewnętrznej nauce i nie zostać zamordowanym.
Jezusa
ukrzyżowano, bo był alchemikiem. Chrześcijaństwo, które rozwinęło się po Jezusie,
obróciło się przeciwko niemu. Kościół chrześcijański zaczął mordować tych,
którzy praktykowali alchemię wewnętrznej przemiany.
Chrześcijaństwo
nie mogło rozkwitnąć w religię, pozostało światem kleru. Nie mogło stworzyć sannjasinów, mogło stworzyć wyłącznie
kaznodziei – wyszkolonych, martwych, zdyscyplinowanych.---------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz