W czasie
ukrzyżowania, Jezus dopiero wszedł do ośrodka księżyca. Jezus z Biblii nie jest
taki, jak Budda, Mahavira albo Lao Tzu. Nie możesz wyobrazić sobie Buddy
wchodzącego do świątyni i bijącego lichwiarzy. Jezus to zrobił.
Z wielką
świątynią w Jerozolimie związanych było wiele innych historii. Istniał wielki
biznes lichwiarzy, którzy wykorzystywali cały kraj. Ludzie przychodzili na
doroczne zgromadzenia oraz na inne zgromadzenia w ciągu roku i pożyczali
pieniądze w świątyni na bardzo wysoki procent. Spłata była potem niemożliwa i
ludzie wszystko tracili. ŚWIĄTYNIA STAWAŁA SIĘ CORAZ BOGATSZA, BYŁ TO RELIGIJNY
IMPERIALIZM. Cały kraj był biedny i cierpiał, a ŚWIĄTYNI PRZYBYWAŁO CORAZ
WIĘCEJ PIENIĘDZY. Wtedy, któregoś dnia Jezus wszedł do świątyni z biczem w
dłoni. Przewrócił stoły lichwiarzy i zaczął ich bić. Stworzył w świątyni chaos.
Nie sposób
wyobrazić sobie Buddy w takiej sytuacji, to niemożliwe! Jezus był pierwszym
komunistą – był ognisty, buntowniczy. To dlatego chrześcijaństwo mogło dać
początek komunizmowi. Hinduizm nie mógł dać mu początku, ani żadna inna religia
– tylko chrześcijaństwo, ponieważ dzięki Jezusowi komunizm ma punkt odniesienia.
Sam język, jakiego
używał, był zupełnie inny. Wpadał w złość w tylu sytuacjach, że trudno w to
uwierzyć. Przeklinał drzewo figowe, które nie dawało owoców, gdy on i jego
uczniowie byli głodni. Zniszczył je!
Groził takimi
słowami, jakich Budda nawet by nie wypowiedział. Mówił na przykład, że ci,
którzy nie uwierzą w niego i w królestwo Boga, zostaną wrzuceni do ognia
piekielnego, w wieczne płomienie piekła, i że nie będą mogli wrócić. Tylko
chrześcijańskie piekło jest wieczne. Każde inne piekło jest tylko chwilową
karą: idziesz tam, cierpisz i wracasz. Ale piekło Jezusa jest wieczne.
Wygląda to
niesprawiedliwie. Obojętne, jak zgrzeszysz, wiecznej kary nic nie
usprawiedliwia. Nie może tak być! A co to za grzechy? Bertrand Russel napisał
książkę: - „Dlaczego nie jestem chrześcijaninem”,
a jednym z powodów, jaki wymienił, jest: „Jezus
wydaje się być absurdalny”. Russel mówi: - „ Jeżeli wyspowiadam się ze wszystkich grzechów, jakie popełniłem, i ze
wszystkich, o których tylko pomyślałem, ale ich nie popełniłem, nie mógłbym
dostać więcej niż pięć lat więzienia. Ale wieczne piekło?”.
Jezus, gdy mówi
o niekończącej się karze, mówi językiem rewolucjonisty – rewolucjoniści zawsze
patrzą na sam koniec, w skrajność. Nie możesz sobie wyobrazić mówiącego takie
rzeczy Buddy albo Mahaviry. A Jezus
mówi, że: -„prędzej wielbłąd przejdzie
przez ucho igielne, niż bogaty człowiek wejdzie do królestwa bożego”.
To są zalążki komunizmu, jego podstawy.
Jezus był
rewolucjonistą. Zajmował się nie tylko duchowością, ale i ekonomiką, polityką –
wszystkim. Gdyby był tylko człowiekiem duchowym, nie zostałby ukrzyżowany, ale
ponieważ stał się poważnym zagrożeniem dla całej struktury społecznej, dla
status quo, ukrzyżowano go.
Uchem igielnym nazywano - nie pomnę - jedną z bram do Jerozolimy lub Świątyni. Była niska, ciasna. Tak mała, że dorosły człowiek by wejść musiał się schylać. Tylko dziecko mogło przejść swobodnie. A bogaty przecież się nosi dumnie. Jest wyprostowany. Stąd to "ucho igielne " w przypowieści. By zgiąć kark i ukorzyć się przed Bogiem. Bez pychy stanąć przed Jego obliczem. Bo co człowiek ma nie jest jego, lecz w całości Boże i od Boga. Jako własność Boga nie jest Mu równy. Dopiero Jezus o Apostołach mówi "bracia, przyjaciele". A św. Jan od Krzyża - na końcu swoich dni tylko z miłości będziecie rozliczani.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ludka