Ludzie nie pomagają ci? Zostałeś sam? Nie, ty byłeś sam,
jesteś sam i pozostaniesz sam! Jeśli to do ciebie dotrze, jesteś oświecony!
I nie ma lęku w tobie. Kiedy wiesz, że nie ma możliwości, by
ktokolwiek szedł z tobą – nie ma lęku!
Lęk przychodzi wraz z tęsknotą, marzeniem, że ktoś może z
tobą być. Ale ty jesteś świadomy faktu, że pozostajesz samotny. Nie ma innej
możliwości.
Z chwilą, gdy to zaakceptujesz, stajesz się joginem i
wykraczasz ponad społeczność, ponad tłum. Nie oznacza to, że faktycznie społeczność
zostawiasz. Nikt nie może definitywnie odejść od społeczności. Gdziekolwiek
będziesz, stworzysz społeczność z
drzewami i zwierzętami. To jest coś, co
idzie za tobą jak cień.. Wszędzie, gdzie się pojawisz, stworzysz przestrzeń. A
w tej przestrzeni pojawi się zawsze „jakaś” społeczność.
W każdym razie, jeśli dotrze do ciebie fakt, że jesteś
samotny – społeczeństwo zniknie.
Teraz nie ma
guru, nie ma nikogo, za kim mógłbyś pójść. Nie ma lidera, ani przewodnika.
Jesteś samotnością. To tak czyste, niewinne i piękne.
Zapytasz: - co można zrobić z tą samotnością? Nic nie można
zrobić, ponieważ każde działanie jest tylko próbą ucieczki od niej. A od niej
nie można uciec. Idziesz ścieżką życia całkiem samotny. Pośród tłumu, gdzie
będą inni wędrowcy, idziesz zupełnie samotny.
I teraz, gdy to
zrozumiałeś, możesz pojąć także samotność innych ludzi.
Każdy jest samotny: mąż, żona, dziecko. Nie rozumieją jednak
tego i wykorzystują innych jako ucieczkę od swej samotności. Żona wykorzystuje
męża – stąd powstaje poczucie posiadania. Żona boi się, że jeżeli mąż o niej
zapomni i ją zostawi, ogarnie ją osamotnienie. Nie jest świadoma swojej
samotności, więcej, nie chce być jej świadoma, zaczyna więc zwracać uwagę na
męża. Nabiera poczucia posiadania, przywiązuje go usilnie do siebie (
delikatnie wbija męża w poczucie winy na tysiąc sposobów)
Mąż robi to samo na swój sposób, bo jego żona jest ucieczką
od jego samotności.
Jesteśmy samotni. Nie ma od tego ucieczki. Żona jest tak
samo osamotniona przy swoim mężu, jak i bez niego. Lecz my tworzymy iluzoryczne
ucieczki, iluzje bycia razem. Rodziny, narody, kluby, organizacje – całe
społeczeństwo jest ucieczką od naszej samotności.
A radość jest za progiem. Można nie nudzić się, będąc sam na
sam ze sobą. A można nudzić się, będąc z kimś. Jeden znudzony człowiek idzie do
drugiego znudzonego człowieka i razem próbują wyjść poza tę nudę. Z punktu
widzenia matematyki dzieje się coś odwrotnego – nuda zostaje podwojona!
Wtedy każdy ze znudzonych staje się znudzony podwójnie i
myśli, że to ten drugi jest temu winien. Tak powstają konflikty.
Kiedy uznasz zjawisko samotności za fakt – następuje
eksplozja! Nie musisz nigdzie uciekać. To nic nie da. Doświadczasz medytacji,
doświadczasz oświecenia.
PS. Tu według mnie chodzi o zrozumienie i zaakceptowanie
swej samotności. Ale nie wynika z tego faktu - nic nie zmieniaj. Jesteś samotny, ale zawsze możesz zmienić
warunki swej egzystencji: masz wszak wolną wolę. Możesz się ze wszystkim
godzić, ale szukaj zmiany na lepsze. Na lepsze dla siebie. Jakieś popraweczki
można nanieść. Tylko, żeby to nie były pogorszeczki…..Nie ma recepty na życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz