środa, 5 grudnia 2012

Układ Aldebarana?



Współcześni niemieccy ufolodzy twierdzą, że przed II wojną światową hitlerowcom udało się nawiązać kontakt z wysoko rozwiniętą cywilizacją z Układu Aldebarana. Według różnych źródeł do takiego kontaktu miało dojść w Kołobrzegu lub w Sudetach, lecz bardziej prawdopodobne jest, że do owego spotkania doszło w Sudetach choćby dlatego, że w miejscu zwanym Hexenplatz, wielu mieszkańców widziało NOL-e w postaci kul ognistych i nocnych świateł. W latach 1936 - 1944 miejsce to należało do Ewy Braun, kochanki Hitlera. W całej sprawie kluczową rolę pełniły tajne organizacje o charakterze mistycznym. Burde twierdzi, że hitlerowski latający talerz powstał z duchowej aryjskiej inspiracji stowarzyszeń takich jak: Iluminatów Bawarskich, Organizacji Vril i Thule. Organizacje te studiowały tajne teksty w poszukiwaniu pradawnej wiedzy tajemnej. Organizowano ekspedycje naukowe w rejony Bliskiego Wschodu, Tybetu, Ameryki Południowej. Nie można wykluczyć, że ekspedycje naukowe dotarły do zawartych w sanskryckich pismach opisów maszyn latających......jak się okazało, to są bardzo drobiazgowe opisy.



Niemieccy inżynierowie i naukowcy w latach trzydziestych prowadzili prace nad "tajemniczą technologią", która łamałaby dotychczasowe prawa fizyki. Podczas II wojny nadano jej nazwę Wunderwaffe - cudowna broń, która miała przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę.
Źródła niemieckie (Gerard Burde) mówią, że nawiązano kontakt z wysoko rozwiniętą cywilizacją przed drugą wojną światową. Inna z hipotez mówi o katastrofie w 1937 lub 1938 roku koło Czernicy. Miał to być obiekt typu kulistego który po przelocie nad Czernicą spadł na teren pobliskiego majątku krewnych Ewy Braun. Wkrótce z garnizonu jeleniogórskiego ściągnięto oddziały SS, które otoczyły teren katastrofy i zabezpieczyły przewiezienie obiektu do Jeleniej Góry. Świadkowie mieli zostać zmuszeni do milczenia. W celu zbadania wraku sprowadzono w krótkim czasie trzech fizyków jądrowych.
Jednym z najbardziej tajnych projektów III Rzeszy były latające talerze określone symbolem V-7. Pierwsze prace nad latającym talerzem rozpoczęto na początku lat dwudziestych. Początkowo statek ten był bardzo trudny w sterowaniu i po wzniesieniu się na wysokość około 60 metrów rozbił się już w pierwszym locie próbnym. Niemcy testowali V-7 na różnych poligonach tj. W Karkonoszach (w rejonie Przełęczy Karkonoskiej), w Górach Kaczawskich (rejon Mniszkowa koło Jeleniej Góry).
Były major armii niemieckiej, Rudolf Lusar, napisał w latach 50. książkę, w której mówi o co najmniej dwóch konstrukcjach latających dysków. Według niego, prototyp jednego z nich osiągał prędkość 2000 km/h, a napęd stanowiły turbiny rtęciowo-gazowe. Jednak takie rozwiązanie jest niczym, jeśli porównamy go z napędem antygrawitacyjnym.

Głównym konstruktorem broni Vunderwaffe, był Wernher von Braun (urodzony w Wyrzysku w 1912 roku). Cała sprawa z bronią "V" rzekomo sprowadzała się do skonstruowania latającego dysku. Projekt ten nosił nazwę CHRONOS. Pojazd osiągał imponujące prędkości rzędu 2500km/h, przewyższając swoją zwrotności wszelkie istniejące myśliwce w czasach wojny.
Ale to okazało się niczym w porównaniu do osiągów Haunebu III
 
Po wojnie, prace Niemców przeniesiono do strefy 51. Amerykanie pozyskali znaczne informacje na temat "cudownej broni" od Viktora Schaubergera, który odkrył zachodzące w wirach wodnych zjawiska antygrawitacyjne. Wiadomo, że w latach 30-tych teorią tą bardzo zainteresował się Hitler. Schauberger skonstruował silnik oparty na wodzie i powietrzu. Pierwsze badania prowadził w szkole SS Rosenhugel, następnie w małej miejscowości koło Linzu - Leonstein. Wykonywał małe prototypy o średnicy ok. 1,5 m. (tzw. "bączki), które podczas lotu zmieniały barwę i nie wydawały żadnego dźwięku. Były wykonane ze specjalnego stopu zwanego imperium. Schauberger został aresztowany przez Rosjan, później uciekł do USA gdzie przez pobyt jednego roku została z niego wyciągnięta cała wiedza na temat V-7, następnie wrócił do rodzinnej Austrii i bardzo szybko zmarł.
I koło się zamyka: starożytni napisali, Niemcy przeczytali i uwierzyli. 

PS. Niektórzy mówią, że Hitler mógł wygrać wojnę - zabrakło mu trzy miesiące. A jak było naprawdę? Nigdy się nie dowiemy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz