Wykopaliska w Mohendżo Daro.
Miasto miało co najmniej 5 km na 5 km. Czas; 12 – 8 tys. lat p.n.e
To olbrzymia aglomeracja, jak na
tamten czas.
I jeden wybuch unicestwił miasto?
Po pierwsze odnalezione przez
archeologów szczątki ludzi były rozrzucone po całym terenie, co świadczy o tym,
że zagłada była nagła. Na tych szczątkach nie znać również śladów śmierci w
walce i nie ma przy nich broni. Poza tym ich zęby są zabarwione na zielono, jak
po ćwiczeniach nuklearnych na amerykańskich poligonach w Nevadzie. ( tak, były
takie ćwiczenia, nieosłoniętym niczym własnym żołnierzom zrzucono na głowy
atomówkę…..a Niemców się potępia za eksperymenty na więźniach)
Moralność wojskowych? Jest coś
takiego?
Po drugie dwóch naukowców:
Davenport i Vincetti odkryli tam złoża stopionej na szkło gliny, a dokładnie:
czarne szkło, które zidentyfikowano jako pozostałość po naczyniach glinianych.
Większość budynków została spalona w temperaturze powyżej 5 tys. Stopni Celsjusza.
Owi naukowcy twierdzą również, że można wskazać miejsce wybuchu, epicentrum. Ich
teoria zakłada atak nuklearny. Do tej teorii skłaniają fakty: szczątki
ludzi promieniują pięćdziesięciokrotnie bardziej, niż normalnie, a teren wokół
Mohendżo Daro jest bardziej napromieniowany, niż Hiroshima…
I mamy opis tego zdarzenia – walk, w starożytnych tekstach
hinduskich.
A jeśli chodzi o samo miasto.....najpierw odkryto w tym rejonie radioaktywny pył. Natrafiono
na niego w hinduskim stanie Radżasthan w Indiach. Pył pokrywał obszar o
powierzchni trzech kilometrów kwadratowych w odległości 10
mil na zachód od Jodhpuru. Badania przeprowadzono tam
dopiero wtedy, gdy stwierdzono wysoki odsetek wrodzonych wad u dzieci,
a także wysoką śmiertelność spowodowaną rozwojem nowotworów.
Promieniowanie okazało się tak wysokie, iż rząd Indii zdecydował się
otoczyć to miejsce kordonem. Naukowcy wkrótce odkopali starożytne miasto, w
którym stwierdzili dowody na eksplozję atomową sprzed 8 – 12.000 lat. Wybuch
był na tyle silny, iż zniszczył większość budynków i zabił prawdopodobnie ok.
pół miliona ludzi. Jak na razie historia ta spełnia wszelkie niezbędne
wymagania, aby uznać ją za wiarygodną. Archeolog Francis Taylor orzekł, iż inskrypcje w pobliskich świątyniach wskazywały, iż wierni modlili się o zachowanie od „światła”, które zniszczyło miasto.
- Niełatwo wyobrazić sobie, że jakaś cywilizacja weszła w posiadanie broni atomowej przed nami – mówi. Odkryty radioaktywny pył dodaje wiarygodności starożytnym pismom hinduskim, które opisują broń atomową.
Co więcej, kiedy wykopaliska odsłoniły ulice Mohendżo Daro i Harappy, odkryto porozrzucane ciała, których pozycja wskazywała, iż mieszkańcy zginęli nagle, w wyniku niespodziewanej katastrofy. Na ulicach leżały porzucone ciała i wydawało się, że wokół nie było nikogo, kto mógłby je pogrzebać.
Co spowodowało taki stan rzeczy? Dlaczego ciała nie uległy kompletnemu rozkładowi ani nie zostały pożarte przez zwierzęta?
Nie ma szansy na zachowanie wysokiej promieniotwórczości po tak długim okresie czasu. Jako przykład mogą służyć Hiroshima i Nagasaki, gdzie poziom promieniotwórczości po kilkudziesięciu latach od zrzucenia na te miasta atomówek nie odbiega od tła.
OdpowiedzUsuńDobrze byłoby najpierw sprawdzić "rewelacje" zamiast je reprintować bez przemyslenia. Pan Davenport jest jedynym trwającym przy wersji wzmożonej radioaktywności
pozdrawiam, Ufoludek