czwartek, 28 marca 2013

Spojrzenie z Księżyca



Dwa światy i misja dziejowa do spełnienia....
         Jeśli skupisz się na materii, nastąpi rozkwit nauki, technologii. Tak dzieje się na Zachodzie.
Gdy skupisz się na wnętrzu, nauka nie rozwija się, za to rozkwita filozofia, poezja, religijność. Oba te podejścia są połowiczne, jednostronne, i dlatego są niewłaściwe.
       Gdy mówię o życiu w duchowości, mam na myśli tylko to, że taki człowiek żyje płynnie na zewnątrz i wewnątrz.
     Taki człowiek jest całością. Taki człowiek nie pochodzi ani ze Wschodu, ani z Zachodu, i nie ma znaczenia gdzie mieszka. Taki człowiek jest światowy, bo jego podejście do życia jest pełne.
A rzeczywistość pełna jest niebezpieczna, zawiera w sobie sprzeczności. Białe i czarne. Dlatego oświeconym nazywam tego, kto nie boi się tych sprzeczności życia i akceptuje je świadomie.
     Wiesz, jakie było najwspanialsze przeżycie człowieka spacerującego po Księżycu?
Nie dotyczyło ono Księżyca, najwspanialsze doznanie dotyczyło Ziemi!
 Z tamtej przestrzeni i odległości, człowiek mógł zobaczyć Ziemię jako jedność. Znikły granice, znikły narody, została tylko jedna Ziemia.
      
Dokładnie to samo dzieje się, gdy docierasz do wewnętrznego szczytu świadomości. Widok  stamtąd jest jeszcze lepszy niż z Księżyca, bo to jest najwyższy szczyt.
                 Z tej perspektywy widzisz życie jako błękitną całość.
Oświeceni ludzie rozkwitają wszędzie. Rozkwitają w bogatych społeczeństwach i rozkwitają także w himalajskich dolinach, gdzie nikt nie przychodzi i nikt ich nie widzi.
      Nie myśl, że kwiaty rozkwitają tylko w twoim ogrodzie. Rozkwitają też w „prymitywnych” społeczeństwach. Oni tam nie znają takich słów, jak oświecenie, czy Budda. Mają na to własne określenia.
    W Starym Testamencie nie znajdziesz słowa oświecenie, czy Budda, nie ma ich tam. Ten tekst napisano innym językiem. Ale kim są prorocy?  W „prymitywnym” społeczeństwie człowiek oświecony, może być nazywany „magikiem”.
To słowo jest piękne i oznacza, że człowiek dokonał największego cudu – przemienił siebie.
      Słowo „magik” wzięło się od bardzo oświeconego człowieka – Magusa. Ludzie musieli się przy nim czuć tak samo, jak przy Buddzie. Jego wibracje były cudowne. Bycie przy nim wystarczało, by coś się w tobie poruszyło, byś został przeniesiony gdzieś daleko, bardzo daleko od swego zwykłego życia. Przenosiłeś się w nowe miejsce wewnątrz twojego istnienia. Ludzi musiało zdumiewać oddziaływanie Magusa.
    Jedni mówią „oświeceni”, inni mówią „prorocy”, albo –„magicy”. Nie przejmuj się tym. Trzeba przełamać bariery językowe i spojrzeć bezpośrednio.
      Przekonasz się wtedy, że kwiaty rozkwitają na całej Ziemi, Bóg pojawia się w każdym zakątku, spływa na wszystkich, i to w każdej chwili.
Egzystencja nie jest stronnicza, choć każdy naród ma takie wrażenie.
       - Żydzi mówią, że są narodem wybranym. Misja dziejowa…..Wszystko, co jest piękne i wielkie, przytrafiło się im, wszyscy prorocy należą do nich. Oczywiście, w Indiach czy Chinach, nie nazywa się ich prorokami.
      - Oczywiście, chrześcijanie też są narodem wybranym, wierzą w „jednorodzonego” Syna Bożego. Chrystus przybył do nich. On należy do nich, to ich własność. A innych należy „nawracać”, na jedynie słuszną wiarę. Misja do spełnienia….
      - W Indiach oświeconego nie nazywa się Chrystusem, ale świadomość Chrystusa jest taka sama jak świadomość Buddy.
      - Niemcy sądzą, że są prawdziwymi nordyckimi aryjczykami, a ich przeznaczeniem jest władza nad światem – to ich misja dziejowa…….
      - W Chinach oświecony nie jest nazywany prorokiem, ani Buddą, nazywa się go mędrcem. Dlatego Chińczycy mówią; -„Urodziło się tu najwięcej mędrców”.
         Każdy kraj ma swoje ego, więc i Chiny uważają się za najwspanialszy kraj świata.
Gdy pierwsi podróżnicy z Zachodu przyjechali do Chin, napisali o Chińczykach, że to ludzie bardzo prymitywni.
A Chińczycy pomyśleli o tych pierwszych podróżnikach z Zachodu, że wyglądają
jak małpy”. 
                 Dwa spojrzenia - dwa światy.

1 komentarz:

  1. Chrześcijanie nie są narodem wybranym. Chrystus nie przybył do Chrześcijan :) wtedy nie było żadnych chrześcijan :).
    Chrystus przyszedł do wszystkich ludzi. Nikogo nie wykluczał. Przyszedł "nawracać" na drogę miłości. I taka jest/powinna być także misja dzisiejszych wyznawców Chrystusa - nawracać do miłości do Boga i do wszystkich ludzi. To jest pierwsze i najważniejsze przykazanie.
    Proponuję spróbować dwóch spojrzeń: poprzez własny egoizm (chcę, mam ochotę) oraz poprzez służbę z miłości (zrobię to dla Ciebie pomimo).
    Gdzie znajdziemy szczęście?

    OdpowiedzUsuń