sobota, 16 marca 2013

Pies moim drogowskazem



Rano przywitały mnie pióra anielskie. 


A potem już był poranny bieg. Las i słońce. Żywego ducha nie było.
Robię najprostszą rzecz: wsłuchuję się we własny oddech i słucham głośnych kroków na śniegu. Znikają myśli. Nie ma mnie. Jest tylko biegacz w lesie. Medytacja natychmiastowa, tylko pustka w głowie i Radość Ogólna. Ta długa Chwila mnie pociąga…..Osho zalecał bieganie, Tolle zalecał....

Starczy. Jestem niedaleko ławeczki. Ciepło nawet. Słońce przygrzewa. Idzie mój kolega. 
Angielski Misio ( Tak go nazywam) Mówię do niego, a on słucha.

Wiatr szumi w koronach sosen wysokich, i słychać dzięcioły. Stukają intensywnie. Pogoda zakopiańska. Tylko dużo taniej, bo nic nie płacę. Idzie drugi mój kolega. Z tym także lubimy się bardzo. Hrabia Lolo. Dość spory on jest.



Tylko las i psy? Nie tylko. Jeszcze porozmawiać z nieznajomą – znajomą, -  można o radościach życia.
Bo o smutkach nie rozmawiam.
Czasami przychodzę do domów innych ludzi. Gdy zapraszają, a lubię ich, nie odmawiam. Mam także  przyjemność z patrzenia na piękne przedmioty, jak przykładowo ten samowar.
Bo ludzie piękni....Piękna żona na przykład. Lepiej, żeby miał piękną żonę sąsiad, tak jest taniej.
                   A dlaczego pies jest dla mnie tak ważny?
Bo to pies pokazał mi prawdę, pokazał mi co robić, jak żyć.
            
         Było to dawno temu, gdy jeszcze łowiłem ryby.
         -  Ale już byłem na rozstajnych Drogach Życiowych. 
         -  Nie wiedziałem co zrobić.
         -  Czekałem na Znak. ( Ale to teraz taki mądry jestem, wtedy wiedziałem, że jest mi źle i chciałbym się rozwieść, ale odwagi nie mam - pierwsze małżeństwo)

      Siedziałem więc nad rzeką. Cisza. Spokój. Do domu powinienem wrócić jak najpóźniej, bo tam wrogość tylko czuję......A więc niespieszno mi.
      Zbliżało się południe, ryby już nie brały, a ja byłem w nastroju lekko sennym, czyli wyciszonym.
     Naraz zobaczyłem psa, który przybiegł nad wodę, był spragniony. Ale za każdym razem, kiedy pochylał się nad wodą, aby się napić, odskakiwał do tyłu ze strachu, bo brał swoje odbicie w wodzie, za drugiego psa. Kilka razy tak odskakiwał, aż w końcu obudził w sobie odwagę i wskoczył do wody.
Drugi pies” natychmiast zniknął i zniknęła też przeszkoda na drodze do napicia się. Pies płynął i chłeptał chciwie wodę.
             Wtedy zrozumiałem, że największą przeszkodą w drodze do zaspokojenia pragnienia - jestem ja sam. Największą przeszkodą na drodze do osiągnięcia Celu, jestem ja sam.
           Sam sobie nieraz sypałem piasek w szprychy, a wszystko, co mnie spotykało, miałem na własne życzenie.
I jeszcze do tego usłyszałem w głowie: - „Widziałeś to”?
Poczułem, że to Anioł zwrócił moją uwagę na psa. 
       Czyli co? 
Zaratustra: - Wszystko z moich myśli się bierze! Czyli u Ciebie tak samo jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz