Po zapoznaniu się z osiągnięciami niemieckich fizyków,
amerykańscy i rosyjscy naukowcy pracujący na rzecz wojska, przekonali się do
starożytnych tekstów.
Przekonali się, że można w
nich znaleźć klucz do wielu wynalazków, mających zastosowanie wojskowe.
Fizyka skalarna (wirowa) – umożliwia
zbudowanie broni zdolnej do rozsadzenia planety z bezpiecznej odległości.
Owszem, można stosować tę broń w obronie przed asteroidą
zagrażającą Ziemi, ale jest to też złowieszcza broń ofensywna.
O broni tej pisał
jej teoretyk, obecnie emerytowany pułkownik armii
amerykańskiej – Tom Bearden.
Sednem tej broni są tzw. ”fale podłużne” . Na ich trop wpadli hitlerowscy naukowcy, gdy
próbowali wyjaśnić osobliwe anomalie, występujące podczas eksperymentów z
radarem.
I tu pojawia się „Dzwon”.
Zarówno Niemcy w czasie wojny, jak i współcześni naukowcy,
zdają sobie PODOBNO sprawę z niebezpieczeństwa rezonansu skalarnego: -
możliwość katastrofalnej eksplozji planet.
Tom Bearden pisze
dalej o rosyjskiej koncepcji użycia tej broni.
Rosjanie przechwycili w 1945 roku całą grupę nazistowskich
fizyków, pracujących nad teorią światła i akustyki. Przechwycili ich razem z dokumentacją.
Bardzo rozwinęli te niemieckie prace. Zbudowali także strategiczną broń
skalarną, nazywaną u nich EM.
Tom Bearden
uważał, że Ameryka nie ma wyboru, musi pracować nad doskonaleniem broni
skalarnej, aby przeciwstawić się rosyjskim ( i chińskim) strategicznym systemom
EM.
O zagrożeniach nie będę się specjalnie rozpisywał. Podam
tylko, że nieostrożne obchodzenie się z
EM, może wywołać impulsowe zaburzenie układu Ziemia – Słońce i Ziemia –
Księżyc. Zostanie wzbudzony rezonans.
Najmniejsza
nieostrożność i nastąpi zagłada wszystkich.
Jak pisze Tom Bearden: -„…nastąpi kawitacja akustyczna i
zaraz potem eksplozja, w porównaniu z którą, wybuch bomby wodorowej to wybuch
zwykłej petardy”.
Wygląda na to, że Tom Bearden doznał szoku – olśnienia,
doznał satori i dlatego napisał, że ludzie nie rozumiejąc pewnych zjawisk,
zapalając ogień – wkładają do niego rękę.
Dziewiątego lipca 1962 roku Stany Zjednoczone przeprowadziły
eksplozję bomby wodorowej o mocy 1,4 megatony w atmosferze, 400 km nad wyspą Johnston.
Wybuch wytworzył plazmę, której początkowy sferyczny
kształt, w ciągu kilku minut zmienił się w smugi…Powstały „Włócznie Odyna” – powstała sztuczna zorza….
Tej sztucznej zorzy towarzyszyło znaczne
pogorszenie łączności radiowej na ogromnych obszarach Pacyfiku, wyładowania o
charakterze piorunów, zniszczenie układów elektronicznych w okolicznych
satelitach, a także impuls elektromagnetyczny, który uszkodził liczne
urządzenia energetyczne na Hawajach.
I na koniec tego posta: geometryczne kształty niestabilności
plazmy. Uzyskiwane w laboratoriach. To wszystko należy do prac nad bronią EM.
Naukowcy
wojskowi idą drogą legend i wyobrażeń babilońskiego boga Ninurty.
Oto „boskie pioruny”
Ninurty z babilońskiego rytu, to lewa część zdjęcia.
Widać na niej dłoń
Ninurty. W prawej części widzimy wyładowanie plazmowe.
Wizerunki są identyczne. Wygląda więc na to, że wyładowania
plazmowe to broń starożytnych bogów. Tak uważają wojskowi spece.
Wojsko zainteresowało się też archeologią. Szukają
czegoś w Iraku.
Efekty użycia tej broni w zamierzchłej przeszłości, opisane
są bardzo dokładnie, w długich eposach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz