niedziela, 24 marca 2013

Kręgi Kamienne w Odrach 20 marca 2013.

Jesteśmy w Odrach. Jest 10.00 - 20 marca. Do kulminacji dwie godziny jeszcze. Prześliczna droga przez las, jest nowy śnieg z nocy, ale traktor jechał rano, więc po śladach jedziemy.
Przed Odrami rzeczka, mostek, hodowla pstrągów. Kilka kotów wypasionych leży nad wodą.....Stajemy na chwilę i widzimy polowanie: kot podbiega do wody, cap łapą! i pstrąga wyciąga nabitego na pazury!
Podbiegają do niego koledzy, ale to wszystko odbywa się na stromym brzegu - 45 % pochylenia jest, pstrąg puszczony na moment z pazurów, odbił się na ogonie i chlupnął z powrotem do wody. Jeszcze kot za nim skoczył i sięgnął do wody, ale tylko łapę pomoczył....
Zajeżdżamy przed ogrodzenie Kręgów. Nie ma śladów na śniegu. Jesteśmy pierwsi i jak się okazało - jedyni. Wchodzimy do Kręgów.
Cisza dzwoni w uszach. Dużo śniegu. Tak głośno trzepocze wrona.....Zmysły odbierają mocno - inaczej niż w codziennym biegu. Dobrze, że tylko nasza piątka tu jest.
Sami swoi.
Łatwiej się skupić w sobie. "Jeśli w siebie nie wchodzisz, to z siebie wychodzisz".
Kolejna osoba wędruje do Tronu.
Marta ma odjazd?
 I wreszcie Elipsa: - "Biorę tylko tyle energii, ile mi potrzeba". Na tablicy napisano:- powyżej 50 tys. jednostek Bovisa energia jest uznawana za boską.....
  Elipsa ma 120 tysięcy w przesileniu wiosennym i jesiennym. Wojtek ma pierwszy dość, ja za nim, pozostała trójka miała nieco dłuższe ładowanie akumulatorów w swoim człowieku.

Wracamy do samochodów, bo do 12.00 jeszcze godzinka....
Bardzo miło upłynęła ta godzinka. Jest za 15 minut południe - przyjechał kustosz od Kręgów. Jest on przedstawicielem skostniałej nauki, czytałem o nim i Jan opowiadał, ale nie słyszałem człowieka, dlatego wchodząc, zatrzymaliśmy się przy nim, żeby usłyszeć co ma do powiedzenia.
Powiedział tylko kilka zdań i natychmiast mnie wkurwił. Użył słowa: "Pogaństwo".
Na Zbyszka trafił. No to usłyszał kilka słów prawdy. Tylko, czy do niego prawda mogła dotrzeć, jeśli jest wielbłądem, czyli larwą?
   W każdym razie został za nami, a my na taras widokowy! Mieliśmy dać znać Janowi Gabrjelowi, około południa, że jesteśmy gotowi tworzyć połączenie - most. Pomiędzy Odrami a Domem na Górze, gdzie zebrało się właśnie kilka osób.....
Zadzwoniłem do Jana, wiem, że Jan leczy energią przesyłaną przez telefon, myślałem, ze będzie połączenie telefonem, ale Jan polecił przerwać rozmowę.
Stoimy na tym moście - tarasie, zaczyna mi wibrować w lewej nodze, a potem zaczynam mieć dreszcze wibracje, podobne do takiej trzęsionki z zimna, ale jest mi ciepło, a te wibracje są wibracjami .....ze wzruszenia wewnętrznego. Po kilku minutach schodzę na dół i robię zdjęcia.
Jesteśmy lekko osłabieni. Dzwonię do Jana, ciekaw jestem jak to połączenie mentalne wyszło.
Wyszło!
Okazuje się, że nasza piątka w Odrach była przekaźnikiem do Jana. Jana usztywniło ( widziałem to raz i drugi) głowa do tyłu, ręce mu poderwało do góry, zobaczył najpierw zieloną uzdrawiającą energię, a potem błękitną. Powiedział, że było bardzo mocno i super się udało. Wszyscy stojący obok niego dostali Impuls z Odr.


         




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz