środa, 6 marca 2013

Aleja



Była sobie w pewnym ogrodzie aleja z topoli wysokich.
Rozbrzmiewały w alei tej co dzień licznych przechodniów kroki.
Każdy cmokał latem czy wiosną: -aż przyjemność, jak równo rosną!

Latem cała w zielonych liściach, w zimie była rysunkiem tuszem.
Tą aleją na spacer iść, ach, było jakbyś w kwiatach miał duszę;
Nawet księżyc z służbowej linii zbaczał, by przejść nią jak inni.

Aż dzień taki przyszedł,( uwaga! bo to wielką odgrywa rolę ),
Że wpadł w tę aleję huragan i zaczął tarmosić topole.
Gałęzie giął i wykręcał, zupełnie jak ktoś bez serca.

Świat w szumie się zagubił, kurz p[odniósł się wokoło, lecz drzewa,
Jak to się mówi, wichrowi stawiły czoło.
Jedna tylko z topoli jęczała, że ją boli.

- Po co mi walczyć? – mruczała.
Gałęzie mam kruche i liche….
Silniejszy od mego ciała stokroć razy jest wicher.
Kiedy już wybrał się tędy, padnę i spokój święty.

Inne topole jednak nie rozpaczały wcale:
- My też jesteśmy z drewna, ale walczymy dalej!
Nie tylko w ciebie wicher wieje, lecz w całą wieje aleję.

- Nie będzie wiał tak do końca świata – mówiły jej dalej w szumie,
A jeśli padniesz, będzie szczerbata aleja. Rozumiesz?
Z dziurą po tobie będzie nieładnie…Wytrzymaj, wicher już słabnie.

Dzisiaj, jak dawniej w pewnym ogrodzie, w alei topoli wysokich,
Znów rozbrzmiewają od rana co dzień licznych przechodniów kroki.
Ludzie się cieszą latem i wiosną:
- Ach, jak topole te rosną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz