Jestem dziś sam w Balnicy.
Nie ma nikogo. Na drogowskazie pokazane: - granica. Idę za granicę, nikt nie pilnuje, nie ma strażników. Pić się chce!
Może gdybym się napił z
cudownego źródełka Kowalowego…lecz minąłem to miejsce, nie zauważyłem go. Albo:
- trzeba było spotkać Henryka Bieszczadnika, żeby mnie tam doprowadził.
Więc w Balnicy
nikogusieńko i przyjmuję kierunek: -
Osadne = Słowacja = sklep = piwo!
W Osadem…Sklep zamknięty.
Postałem chwilę przy
kaplicy i popatrzyłem za siebie.
Przed sklepem miejscowi
pili piwo…..Na schledano.
Sklep był zamknięty, co się zdarza podobno
nader często i nikogo to nie dziwi. Piwo
kupuje się więc na zapas. Miejscowi nieśpiesznie piją piwo. Znam to picie
niespieszne…
Jeśli nie piłeś piwa z
miejscowymi w Bieszczadach, nie mamy o czym rozmawiać.
To jest czysta psychologia!
A ty jesteś
dostarczycielem kasy…..Mnie to się zdarzyło. Krótko się martwiłem.
Bo jest zasada: - koń ma
dużą głowę, niech on się martwi.
Tę przygodę wspominam na
wesoło. Tak mnie rozebrało, że zafundowałem miejscowym trzysta
piw.
Znaczy: - oni sami zadbali o taką ilość
dla siebie. Dokładnie: - dałem się okraść.
W Smolniku to się
zdarzyło. Zaraz na początku bieszczadzkiej przygody.
I teraz popatrz, Czytelniku: - to, co
piszę, to są listy do samego siebie. Ode mnie do mnie. Mógłbym o tym nie pisać,
bo człowiek pewny siebie nie ma nic do ukrycia.
Ale każdemu innemu człowiekowi, ego zaraz
podpowiada: - „ale nie musisz wykładać
wszystkich kart na stół!”
Wszystkich nie musisz,
zostaw kilka procent intymności dla siebie, ale poza tym otwieraj się, nie noś
maski, wtedy świat odpłaci ci taką samą otwartością.
Bo tresura społeczna, to
właśnie maski i strach:
-
co ludzie o tobie pomyślą
- zachowujesz się tak, jak nakazuje norma,
czyli działasz według programu, co wolno, a czego nie wolno
- nosisz wiele masek – ciągle odgrywasz jakieś
role, oszukujesz sam siebie i innych.
Czy mogę sam siebie
okłamywać? Mogę, ale nie chcę. Nawet tego nie próbuję – nie da się tak!
A Ty próbuj – sam się
przekonasz, czy to możliwe na dłuższą metę.
Możesz powtarzać mantry; - jestem
bogaty, jestem szczęśliwy…..
Lecz to tylko mantry. A
jaka jest prawda?
Ty sam wiesz.
Nie oszukasz sam siebie.
Nawet nie próbuj!
Szukasz….
Dobrze!
Medal z kartofla dla
Ciebie!
Gdy szukasz wyjścia z
niewoli, jesteś o krok tylko….. Nie ustawaj w wysiłkach.
Jeszcze jeden zakręt. Może ostatni? I znajdziesz się na boskich ukwieconych łąkach?
Nie wiesz bowiem, czy za rogiem nie stoi Anioł z Bogiem, nie obserwują zdarzeń i nie spełniają marzeń......
Wracam do meritum: -
kompani ze Smolnika, przypadkowi ludzie napływowi, zachowali się korekt: - w
portfelu zostawili 50 zł.
To bardzo po ludzku. Mogłem za te pieniądze
wrócić gdzieś do środka Polski.
Tylko po co? Skoro moje
miejsce jest tu, w Bieszczadach.
Czuję się tu u siebie.
Jedyny kłopot ( tak mi się na początku wydawało ) to udać się do Sanoka.
Lato, do Sanoka 50 km. Niby niedaleko, ale
cały dzień to trwa, bo jest jeden autobus tam i jeden powrotny.….
Pytanie pierwsze; - gdzie
są pieniądze?
Mogli wziąć te ostatnie 50 zł. Ale zachowali
się. Oni nie pracują. Temat pracy jest tabu. Nie wolno o tym mówić. Nie są
żebrakami. Są złodziejami. I to jest ciekawe; - patrzę z dystansu. Z tej swojej
drabiny wysokiej.
Bratałem się z nimi. Prosili o pożyczkę.
Nie pożyczałem. Z czego odda jeden z drugim? Dawałem.
I to ich ubodło. Nie
wszyscy potrafią przyjmować. Umieć przyjmować, to wielki dar.
W Sanoku jest bank.
A gdzie są pieniądze? W
banku!
Pojechałem. Trafiłem! Wynikł
Niezwykle Przesympatyczny Dzień. Nie mam na myśli banku. On jest jak sługa. I
taka jego rola.
Bank jest sługą – panem jesteś
Ty!
Twój umysł jest sługą –
panem jesteś Ty!
Sam możesz wybierać swój
nastrój.
Jeśli nie pijesz piwa w Bieszczadach,
nigdy nie wiesz, co tracisz….
Popełniaj tyle błędów, ile się da, wtedy się uczysz, tylko nie powtarzaj tego samego błędu.
Życie w ogóle, a zwłaszcza w Bieszczadach,
składa się z uszanowania wszystkiego, co wokół ciebie.
Do tego wszystkiego
zaliczają się także ludzie.
Więc: - Tak samo pije się
piwo po polskiej stronie w Bieszczadach. Gospodarz ma się za chwilę zjawić, ale
po pół godzinie nie ma go jeszcze.
W całych Bieszczadach czas
płynie zdecydowanie inaczej. Z pewnością wolniej. A są miejsca, gdzie wydaje
się, że on w ogóle nie płynie.
Razem ze mną czeka para turystów: matka z
synem. Idą do tego cudownego źródełka "Kapliczka Kowalowa"
przed Balnicą. Oni tu na razie zostają, ja idę zrobić zdjęcie krypty.
Mnie też, tak, jak innym
zdjęcia powychodziły "głupio". Jakieś pomazańce. I ciemne do
tego, bo przekombinowałem ze światłem. Usunąłem te zdjęcia, a wielu by się
zachwycało "obcymi energiami".
- Podobno ludzie śpiący w
okolicy, miewają niesamowite, bardzo realistyczne sny i budzą się z krzykiem.
- Podobno w okolicach krypty zakrzywia się
czasoprzestrzeń.
- Ci miejscowi….Gdy wyczują,
że coś ciebie interesuje…..
Ciekawe, czy można w ramach tej
zakrzywionej czasoprzestrzeni odlecieć stąd na pokładzie UFO?
Sklep dalej zamknięty, nie czekam dłużej -
wracam do Balnicy.
Fajne jest to bieszczadzkie
nicnierobienie, jednak mam plan na dziś - kupić czerwone nici w Cisnej.
I plan na jutro: - jutro zafunduję sobie
nicnierobienie.....
A teraz dalej, dalej.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz