środa, 22 stycznia 2014

Ach



Słońce przygrzewa nieźle. Leżę i obserwuję obłoki. Obłoki przesuwają się jak myśli. Czy mam w tej chwili jakieś myśli, jeśli myślę o myślach?
Gorąco. Ani wiaterku. Murzyn z wachlarzem by się przydał.
     Zamykam oczy. Myśli płyną leniwie, pomalutku. Myśli niekonkretne, takie nijakie, na pograniczu snu. Myśli nie wiadomo o czym.
    Jest bardzo przyjemnie.
Na dole muzyka i tańce.
   


Powiał milutki chłodny wiaterek: - murzyn z wachlarzem stał się zbędny, niech tu nie przychodzi....
Jestem wysoko ponad estradą, z dołu dobiega w przerwach tylko usypiający gwar rozmów. 
   


Zaglądam w siebie.
( Jeśli w siebie nie wchodzisz, to z siebie wychodzisz ) : -     
               tam w środku mego człowieka odnajduję uczucie.
Czuję się tak, jakby znalazły się dawne marzenia, które kiedyś zgubiłem, bo schowałem je do dziurawej kieszeni.

Ach! Jest bosko…...

Posłuchaj więc opowieści  sufich o tym westchnieniu  „Ach”.

Pewien Arab biegł do meczetu na nabożeństwo, ale zanim dobiegł, modlitwy się skończyły.
Po drodze spotkał mężczyznę wracającego ze świątyni.
      - Modlitwy już skończone? – zapytał.
      - Tak – odrzekł tamten.
Słysząc to biegnący tylko westchnął:
      - Ach!
Wówczas jego rozmówca zaproponował:
      - Oddałbyś mi moc twego westchnienia w zamian za moc moich modlitw?
Mężczyzna się zgodził i dobili targu.

W nocy ten prosty człowiek ujrzał we śnie Proroka, który go zganił za tę zamianę, ponieważ to jedno westchnienie było więcej warte niż wszystkie wyuczone modlitwy całego życia.
To westchnienie pochodziło bowiem z głębi serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz