Słońce przygrzewa nieźle.
Leżę i obserwuję obłoki. Obłoki przesuwają się jak myśli. Czy mam w tej chwili
jakieś myśli, jeśli myślę o myślach?
Gorąco. Ani wiaterku.
Murzyn z wachlarzem by się przydał.
Zamykam oczy. Myśli płyną leniwie,
pomalutku. Myśli niekonkretne, takie nijakie, na pograniczu snu. Myśli nie
wiadomo o czym.
Jest bardzo przyjemnie.
Na dole muzyka i tańce.
Powiał milutki chłodny
wiaterek: - murzyn z wachlarzem stał się zbędny, niech tu nie przychodzi....
Jestem wysoko ponad
estradą, z dołu dobiega w przerwach tylko usypiający gwar rozmów.
Zaglądam w
siebie.
( Jeśli w siebie nie
wchodzisz, to z siebie wychodzisz ) : -
tam w środku mego człowieka odnajduję uczucie.
Czuję się tak, jakby
znalazły się dawne marzenia, które kiedyś zgubiłem, bo schowałem je do
dziurawej kieszeni.
Ach! Jest bosko…...
Posłuchaj więc opowieści sufich o tym westchnieniu „Ach”.
Pewien Arab biegł do
meczetu na nabożeństwo, ale zanim dobiegł, modlitwy się skończyły.
Po drodze spotkał
mężczyznę wracającego ze świątyni.
- Modlitwy już skończone? – zapytał.
- Tak – odrzekł tamten.
Słysząc to biegnący tylko
westchnął:
- Ach!
Wówczas jego rozmówca
zaproponował:
- Oddałbyś mi moc twego westchnienia w
zamian za moc moich modlitw?
Mężczyzna się zgodził i
dobili targu.
W nocy ten prosty człowiek
ujrzał we śnie Proroka, który go zganił za tę zamianę, ponieważ to jedno
westchnienie było więcej warte niż wszystkie wyuczone modlitwy całego życia.
To westchnienie pochodziło
bowiem z głębi serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz